5
Piątek 15:30
Mam dzisiaj tylko do przerobienia matematyke Caleb'a i to wszystko. Mam wolne do wieczora
Po lekcjach zrobiło się dosyć ciepło więc ubrałam czarne dżinsowe spodenki i bluzkę z hiszpańskim dekoltem. Zeszłam na dół gdzie była mama i tata. Podeszłam do lodówki by poszukać lodów mango, ale najwyraźniej ich nie było
- Idę do sklepu
- Jesteś pewna? Sklep jest oddalony o 3 kilometry stąd
- Spacer dobrze mi zrobi
Ubrałam dość długą siateczkową narzutę i buty sportowe. Wyszłam z domu z telefonem i portfelem.
W połowie drogi zostałam pchnięta na chodnik przez jakieś dzieciaki. Jestem takim szczęśliwcem,że zostałam pchnięta w taki sposób że kolanem spadłam na szklaną butelkę, która pod moim ciężarem się stłukła.
Z płaczem próbowałam wstać ale nie mogłam przez wbite kawałki szkła. Strasznie krwawiło mi kolano a ja ledwo nie zemdlałam z bólu
Dzwoniłam do rodziców ale nie odbierali. Maddie i Alan też nie. Została mi ostatnia opcja Caleb
Wybrałam jego numer i po drugim sygnale odebrał
- Czego kujonko?
- Caleb.- wychlipałam- Czy mógłbyś mi pomóc?
- Gdzie jesteś sieroto?
- W połowie drogi między moim domem a sklepem Sunshine
- Zaraz będę
Rozłączyłam się i próbowałam wyciągnąć kawałki szkła. Po chwili obok mnie zaparkowało czarne Volvo Caleb'a
- Coś ty zrobiła?- warknął- Głupsza być nie możesz?-spytał
Wstał i poszedł do auta, wrócił z apteczką. Przemył moje kolano i usunął resztki szkła. Jeszcze raz zdezynfekował rany i zabandażował moje rany
- Jest już okay?
- Dziękuje- spojrzałam na niego
Chłopak podniósł mnie i kazał wsiadać do auta.
Zapięłam pasy. Chłopak pojechał do sklepu i spytał co chciałam kupić
- Em.. mogę pójść i kupić to co chciałam- odpięłam pas i dokuśtykałam do sklepu
Wpakowałam do koszyka dwie gorzkie czekolady, jedną ze suszonymi malinami i drugą normalną, lody mango i jedne mięta-czekolada, do tego wzięłam żelki z nadzieniem i dwa napoje energetyczne
Wróciłam do auta, gdzie siedział zły Caleb
- Wszystko?
- Tak- szepnęłam- Chcesz się napić?- pokazałam mu Tigera
Chłopak się lekko uśmiechnął i wziął energetyka. Uchylił lekko okno i napił się.
- Jadłaś coś dzisiaj?
-Ni..tak- spojrzałam na swoje ręce a potem na drogę
Wyciągnęłam z reklamówki żelki i wzięłam kilka do buzi. Przymknęłam oczy rozkoszując się smakiem gdy nagle usłyszałam szelest paczki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Caleb'a
- Kradniesz- powiedziałam
- Przymknij się
Zrobiłam skwaszoną minę na jego odzywkę i wzięłam kolejną porcję żelków.
Podczas drogi panowała cisza dopóki się nie zorientowałam, że to nie droga do mojego domu
- Caleb to nie droga do mojego domu
- Jedziemy zjeść
- Wydałam wszystkie pieniądze jakie wzięłam ze sobą.
- Zapłacę za ciebie
- Nie chce ci być dłużna
- Nie będziesz. I tak bym je wydał na takie idiotki jak ty- wzruszył ramionami
- Zawieź mnie do domu. Proszę cię- zatrzymywałam łzy
- Pojedz...
- Proszę- powtórzyłam wybitnie
- Kurwa dobra- warknął
*****
Po 30 minutach byliśmy pod moim domem. Podziękowałam mu za pomoc i podwózkę i kuśtykając doszłam do domu. Gdy się obróciłam widziałam jak uderzał ręką w kierownicę
- Gdzie ty byłaś tak długo? Co ci się stało?- moja mama wyleciała za rogu wypytując mnie.
- Jakieś dzieciaki mnie popchnęły, Caleb mi pomógł- spojrzałam na nią
- Caleb mówisz...?- widziałam jej minę więc wolałam uciekać do pokoju
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top