1







7:45


- Logan! Śniadanie!- usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu

Owinęłam się szlafrokiem i zeszłam po schodach. W połowie drogi zobaczyłam tate biegnącego do auta, nawet nie ma czasu by powiedzieć ,,Hej córko'' powiedzmy że nasze relacje to tylko kontakt wzrokowy. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale po śmierci mojego młodszego brata, który zginął pod moją opieką moje relacje z ojcem się poprostu popsuły.

Obwinia mnie za to albo ma żal do mnie.
Nie mam mu tego za złe, ale chociaż niepozorne cześć było by dla mnie powodem do uśmiechu.

Mama za to udaje, że nic się nie stało. Traktuje mnie jakby to nie była moja wina, ale nie raz ją widziałam w nocy płaczącą ze zdjęciem mojego brata w ręce. Próbuje sklejać naszą rodzinę, czasami czuje że byłoby dla nich lepiej gdybym to ja zginęła. Byliby szczęśliwy.

- Hej mamo- mruknęłam siadając do stołu

- Dobrze się spało?

- Jak zawsze- wzięłam do buzi łyżkę owsianki z kawałkami pomarańczy

- To dobrze.Muszę już lecieć do pracy nie spóźnij się do szkoły. Papa- wyszła z domu  a ja znowu byłam sama

Kolejny dzień spędzony na nauce i wysłuchiwaniu wyzwisk lecących w moją stronę. Oglądanie twarzy tych ludzi którzy starają się imponować innym przez głupotę nabytą.

Uh.. męczące



******


Ubrana w czarne rurki i karmelowy sweter z wiązaniem poszłam na przestanek wraz z plecakiem  na plecach. Autobus się spóźniał jak zwykle a ja mokłam przez deszcz który zaczął padać.

Postanowiłam że szybciej dojdę do szkoły pieszo.

Gdy przechodziłam na drugą stronę ulicy czarne duże Volvo oblało mnie wodą z kałuży.

Przetarłam moje okulary i spojrzałam ma kierowce auta.  Caleb ... nienawidzę go. Myśli że może wszystko bo jest przystojny i ma strasznie bogatych rodziców, typowe dla niego jest gnębienie ludzi takich jak ja więc to żadne zdziwienie że mnie ochlapał

Doszłam do szkoły szybciej niż autobus. Wysuszyłam ubrania suszarką w damskiej łazience i poszłam do klasy od geografii. 

W czasie lekcji nauczycielka posyłała mi błagające spojrzenia bym  odpowiadała na pytania które mi zadawała. Wolałam nie odpowiadać by się nie narazić innym.

Po lekcji  idąc w stronę głównego holu zostałam zatrzymana przez jakiegoś chłopaka

-Daj mi swoje zadanie z matmy-wyciągnął do mnie swoją ręke

- Ale...

- Coś mówiłaś?- warknął

Ta metoda zawsze działa. Przestraszona dałam mu moje zadanie z matematyki a on dosłownie wyrwał mi je jak hiena i poszedł dalej.

Stałam przez chwile w miejscu po czym ruszyłam dalej szukając mojego podręcznika od polskiego. Starałam się jak mogłam omijać ludzi ale szlak by trafił, że przypadkiem uderzyłam barkiem tego co mnie dzisiaj oblał wodą z kałuży.

-Patrz jak chodzisz ślepa idiotko- uniósł dość wysoko głos przez co kilku uczniów spojrzało się w naszą stronę

- Przepraszam- szepnęłam i szybko uciekłam z tamtego miejsca

Wiem, że to tylko lekkie uderzenie go, ale ci popularni traktują to jak największą obrazę i wiem że on mi tego tak szybko nie odpuści. Nie jest tym typem co odpuszcza...


*****


Zostałam dzisiaj dłużej w bibliotece by odrobić lekcje i uniknąć ponownego spotkania z Caleb'em. Z lekkim uśmiechem przekroczyłam bramę szkoły i poszłam w stronę przestanku.

- O nie- szepnęłam cicho gdy zobaczyłam jego czarne Volvo stojące obok przestanku a jego samego opierającego się o bok i palącego papierosa z jego ,,ekipą,,

Niezauważenie usiadłam na ławce jakby nigdy nic i spuściłam głowę w dół modląc się by mnie nie zauważył.

- Caleb to nie ona?- usłyszałam jak ktoś to mówi

Błagałam Boga by nie chodziło o mnie a o jakąś dziewczynę do seksu w hotelu.

- Ej ty! Kujonko!- zawołał a gdy nie podniosłam głowy podszedł do mnie i podniósł mój podbródek
-  Uderzyłaś mnie dzisiaj- powiedział- I nie przeprosiłaś za to- na twarzy miał swój chamski uśmiech

- Przeprosiłam- powiedziałam patrząc na niego


- Jesteś pewna?- warknął

- Je...- spojrzałam w jego oczy które mówiły ,,Chcesz żyć?'' I powiedziałam- Przepraszam

Gdy to usłyszał prychnął śmiechem i pokiwał głową

- Masz jutro klęknąć przede mną na kolanach i przeprosić przy wszystkich uczniach

- Nie zrobie tego- szepnęłam

- Co mówiłaś?

- Ni.e n.nic- unikałam jego spojrzenia

Nagle przyjechał autobus chciałam wstać ale Caleb mi nie pozwolił. Ściskał mocno moje ramiona przyszpilając mnie do ławki. A gdy mój jedyny autobus odjechał on wsiadł razem ze swoimi przyjaciółmi do jego auta i odjechał

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top