Rozdział 10 część 1/2

❀ LENORE 

#prawdatkwiwsercu #ptwsnawatt

Każdy dzień bez osoby, która nadawała sens mojemu życiu przez ostatnie kilkanaście lat był walką o przetrwanie. Już na starcie budziłam się z myślą, że nie ujrzę jego uśmiechniętej twarzy i nie doświadczę jego ramion wokół siebie. Wstawałam z łóżka, choć wcale nie miałam na to siły. Ubierałam przypadkowy zestaw ubrań, który składał się z minimum jednej rzeczy należącej do niego. Chociaż nadal nie odważyłam się wejść do sypialni Nicka, miałam ich pokaźną kolekcję w swojej szafie. Następnie szłam do kuchni, mając świadomość, że nie poczuję zapachu smażonych naleśników, ani nie usłyszę głośnych rozmów przeplatanych śmiechem przyjaciela, mamy czy Emily.

Odkąd zmarł Nick panowała cisza, która powoli zabijała od środka jego bliskich. Dom stał jak wcześniej, ale zamieniał się w cmentarz ludzi żywych. Każdy domownik odczuwał cholerną pustkę, która pochłaniała wszelkie pozytywne emocje. Kogoś brakowało na czwartym krześle przy stole. Kogoś, kto był sercem tego domu, jak i kogoś, kto wzniecał iskrę dziecięcej radości w naszej szarej codzienności.

Uniosłam powieki, kończąc rozmyślanie nad swoim beznadziejnym życiem. Rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając się, jakim cudem znowu znajdowałam się w rodzinnym domu.

Niespodziewana retrospekcja dnia wczorajszego jak film rozgrywały się w mojej głowie: noc z Kyle'em, nieprzyjemne śniadanie, spotkanie Ace'a, powrót do Brookings. Na tym klatki się skończyły, więc prawdopodobnie zasnęłam w drodze powrotnej.

Podciągnęłam się do góry, siadając i opierając plecy o ścianę za mną. Mój wzrok od razu wyłapał coś, co było obce w pokoju i nie należało do mnie. Różowy koc w alpaki, który dostałam wczoraj od Kyle'a, w ogóle nie pasował do jego stylu.

Może też należał do fanów tych włochatych stworzeń? Ewentualnie kupił go w ramach przegranego zakładu, co też było możliwe. Chłopaki miewali dziwne pomysły, tym bardziej Nick i nasza pamiętna przygoda z Beniem chcącym zjeść połowę mieszkania. Nie lada wyzwaniem była opieka nad alpaką, ale po jej oddaniu zgodnie stwierdziliśmy, że przed następnym piciem alkoholu zakładamy mu blokadę rodzicielską na płatności online. Kto wie, co mógłby jeszcze zamówić przez przypadek? Uśmiechnęłam się lekko na obraz przyjaciela ganiającego zwierzę, które zabrało jego referat z behawioryzmu metodologicznego na zaliczenie.

Okres wspólnego mieszkania oraz początku studiów i tak nie był tym najbardziej zwariowanym. To co działo się w liceum, przewyższało wszystko inne. Do tej pory o większości wiedzieli tylko wtajemniczeni, czyli ja, Nick i Sienna, która była moim promyczkiem od czasów podstawówki. Poznałyśmy się w drugiej klasie po mojej trzeciej przeprowadzce i złożyło się tak, że ona też zaczynała w nowym miejscu. Zaprzyjaźniłyśmy się dość szybko, a nasza znajomość przetrwała aż do końca liceum, po którym wybrałyśmy uniwersytety w dwóch różnych krańcach kraju. Wtedy widywałyśmy się coraz mniej i mniej, aż kontakt urwał się całkowicie. Ciągle tego żałowałam, ale studia prawnicze przejęły w całości moje życie towarzyskie. U niej był to kierunek lekarski, o którym od dawna marzyła, a ja szczerze jej kibicowałam. Może nasza znajomość się zakończyła, ale ona ciągle była dla mnie ważna. Jej szczęście i osiągnięcia były moją największą radością.

W liceum do naszej paczki dokleił się jeszcze Kyle, który też pojawił się ze względu na zmianę szkoły. Nick odnalazł w nim swojego kompana, więc wychodziło na to, że spędzaliśmy czas w czwórkę. Od samego początku nowy działał mi na nerwy i jak było widać z wzajemnością. Spotkanie bez naszej kłótni nie miało prawa istnieć. Były też momenty, kiedy Nick musiał nas stopować, bo wzajemne dogryzanie zamieniało się w ostrą walkę na słowa.

Przez te kilka miesięcy po pojawieniu się Kyle'a wydawało mi się, że poznałam go na tyle, aby nie uważać go za jakiekolwiek większe zagrożenie. Fakt, często sprawiał mi przykrość swoimi uszczypliwymi komentarzami, ale ja nie byłam mu dłużna. Wszystko zmieniło się po tym jednym wydarzeniu. Nigdy nie podejrzewałabym, że chłopak posunie się do czegoś takiego. Na samą myśl przełknęłam gulę w gardle i przygryzłam usta. Najchętniej wymazałabym to z pamięci, ale to siedziało z tyłu mojej głowy zawsze, gdy go widziałam.

────»»❀❀❀««────

– Nie macie wrażenia, że ktoś za nami idzie? – Sienna odwracała się cały czas za siebie, sprawdzając, czy oby na pewno byliśmy sami. Również czułam dziwny niepokój, ale nie odezwałam się ani słowem.

– W robieniu nielegalnych rzeczy właśnie tak to wygląda – odparł cierpko Kyle, posyłając jej pogardliwe spojrzenie.

– A tak, przecież ty byłeś w tym mistrzem, skoro wywalili cię z poprzedniej szkoły – skitowałam, broniąc przyjaciółki i unosząc wysoko brodę, by zmierzyć się z jego oczami, które zaraz wylądowały na mnie. Trwało to na szczęście kilkanaście sekund, po czym zwrócił się do chłopaka idącego obok.

– Nick, powiedz mi jeszcze raz, dlaczego je zabraliśmy?

– To przyjaciółki.

– To kłopoty – poprawił go, ale od razu dostał od kumpla z łokcia w żebra.

Przynajmniej Nick był po naszej stronie i nie marudził jak pan wiecznie niezadowolony z mojej obecności. To robiło się już męczące po tych kilku miesiącach, od kiedy przeniósł się do naszego liceum dwie klasy wyżej ode mnie, chociaż wiekowo różniliśmy się o trzy lata.

– One są zbyt moralne, żeby robić coś takiego – stwierdził Kyle, co zadziałało na mnie jak płachta na byka. Natychmiast ruszyłam w jego stronę, aby pokazać mu, jaka potrafiłam być niemoralna, przywalając mu w twarz. Nie zdążyłam jednak do niego dotrzeć, bo Nick zagrodził mi drogę swoją ręką, patrząc na mnie wymownie, abym nie dała się sprowokować. Sam zabrał głos w tej sprawie, ustawiając kolegę do pionu.

– Obiecałem im zjawiskowe atrakcje i imprezę w wyborowym gronie, więc nie zachowuj się jak gbur.

– Niezły sobie dzień wybrałeś na niańczenie dzieci – dopowiedział Kyle, wylewając na nas kolejną dawkę jadu. Jak Nick mógł się przyjaźnić z kimś takim? – zadawałam sobie to pytanie, odkąd mi go przedstawił. Już na starcie się nie polubiliśmy, a nasza relacja dość szybko przeszła na tryb wrogowie.

– Te dzieci są bardziej odpowiedzialne niż ty. Kto by pomyślał, że taki duży chłopiec a nie umie pohamować złości. Tak łatwo było wylecieć za bójki w szkole? – wypomniałam mu, jednocześnie posyłając w jego stronę buziaka w powietrzu.

Kto teraz wygrywał? – wewnętrznie triumfowałam. Mój as w rękawie nareszcie na coś się przydał, a nie łatwo było go zdobyć. Symulowanie omdlenia i włamanie się do szkolnego psychologa kosztowało nas z Sienną masę nerwów.

– Ty mała, wredna, podstępna wiedźmo – Z każdym określeniem znajdował się coraz bliżej. W geście obronnym przyjaciółka przysunęła się do mnie z prawej strony gotowa na odparcie ataku Kyle'a. – Szperałaś w mojej kartotece?! – Spojrzał na mnie z góry tym przerażającym spojrzeniem, jakby w głowie układał właśnie plan mojego morderstwa. Uśmiech zszedł mi z ust, a ja cofnęłam się o krok w momencie, gdy jego ręką delikatnie drgnęła i zacisnęła się w pięść. – Strach cię obleciał, co? – zakpił mocno zdenerwowany. Milczałam. – I bardzo dobrze.

– Wystarczy – Nick stanął między nami, jak zwykł to robić, patrząc raz na jedno raz na drugie. Dawał nam znak, że jego cierpliwość właśnie się skończyła. – Możecie choć na chwilę zachowywać się jak dorośli?

– To nie moja... – zaczęliśmy z Kyle'em w tym samym czasie, po czym spojrzeliśmy na siebie wymownie i urwaliśmy zdanie.

– A teraz naklejcie na te wasze cudne twarzyczki wesołe miny, bo idziemy świętować zakończenie roku szkolnego i to, że do tej pory jeszcze się nie pozabijaliście – Nick mierzył nas wzrokiem, dopóki nie zobaczył, że go posłuchaliśmy. Chociaż wyglądało to na tyle sztucznie, że bez problemu moglibyśmy grać klaunów w cyrku, to usatysfakcjonowany przyjaciel zarządził, że maszerujemy dalej. W końcu niewiele zostało do celu.

Głośna muzyka dochodziła do naszych uszu, im bardziej zbliżaliśmy się do opuszczonego parku rozrywki, gdzie odbywała się impreza tylko dla wtajemniczonych. Dziwnym było to, że jak na nielegalne wydarzenie organizatorzy się z tym nie kryli. Niezły hałas roznosił się echem po okolicznych i raczej niezamieszkałych budynkach. Być może mogli sobie na to pozwolić ze względu na to, że miejsce było oddalone od Brookings o kilka kilometrów.

Weszliśmy przez zardzewiałą bramę, która świeciła teraz różowym neonowym światłem. Jaskrawe kolory dominowały na wszelkich atrakcjach. Fala ludzi wylewała się z każdego zakątku placu, niosąc ze sobą kubeczki z alkoholem lub po prostu jakieś przekąski.

– Macie się nie oddalać, jasne? Jeśli tylko zobaczę, że coś kombinujecie odwożę was do domu – Stanowczego głosu Kyle'a skierowanego do mnie i Sienny nie dało się podważyć. Zresztą jako pierwszaki nie byłyśmy na wielu imprezach, więc wolałyśmy się nie wychylać.

– Oczywiście zero alkoholu. Nie po to was tu zabrałem – dodał Nick, grożąc śmiesznie palcem. Razem z Sienną przekręciłyśmy oczami. Mimo że nie byłyśmy pełnoletnie, to potrafiłyśmy się zachować jak dojrzali ludzie. Żadna z nas nie zamierzała łamać zasad, a tym bardziej nadwyrężać zaufania przyjaciela, który nas tu przyprowadził.

– Bawmy się! – wykrzyknął Nick, prowadząc nas do labiryntu luster. Wprawdzie był to już niedziałający park rozrywki, ale zamknęli go z dwa lata temu i wiele atrakcji nadal sprawnie funkcjonowało. Organizatorzy musieli być jakoś powiązani z właścicielami tego miejsca albo kiedyś tu pracowali. Po drodze widziałam kilka agregatów, które zasilały otwarte rollercoastery i karuzele oraz odpowiadały za oświetlenie.

Po dwóch dziecięcych kolejkach, mini diabelskim młynie i tunelu strachu zaczęliśmy szukać czegoś do jedzenia i picia. Planowaliśmy zabrać się z tym na najwyższy punkt parku, żeby tam chwilę odpocząć i podziwiać atrakcje z lotu ptaka. Najpierw jednak musieliśmy znaleźć budkę z lemoniadą, a potem z frytkami i pizzą sprzedawaną na kawałki.

Odwróciłam się, aby szepnąć słówko przyjaciółce o tym, że przed chwilą widziałam córkę burmistrza z naszej klasy, co było nie lada nowiną. Jednak kiedy to zrobiłam, nie ujrzałam pożądanej osoby, a dziewczynę z urodą wprost przeciwną do jej.

– Sienna? – rozejrzałam się dookoła. – Sienna! – nawoływałam ją głośniej, przeskakując wzrokiem po przechodzących nastolatkach, którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Panika przejęła nade mną kontrolę, bo kręciło się tu zbyt dużo podejrzanych typów.

– Lenore, co się stało? – Nick zaraz znalazł się obok w odpowiedzi na zamieszenie, które robiłam wokół siebie.

– Nie ma Sienny – wydukałam, wlepiając swoje przerażone oczy w przyjaciela.

– Ja pierdole! – Usłyszałam wściekły głos Kyle'a. – Tyle razy mówiłem ci, że to zły pomysł. Te bachory nie potrafią nawet trzymać się razem – skomentował, ale puściłam jego uwagę w niepamięć. Ważniejsza teraz była Sienna.

– Poszukam jej. Nie mogła oddalić się daleko – uspokajał mnie Nick.

– Pójdę z tobą – wyrwałam się do przodu.

– Nie – zaprzeczył natychmiast. – Zostań z Kyle'em. Nie chcemy, aby ktoś jeszcze się odłączył. Może Sienna zaraz wróci. Czekajcie tutaj.

Pokiwałam twierdząco głową, choć zostanie z wrogo nastawionym chłopakiem sam na sam było jeszcze gorsze niż zgubienie się na tej imprezie. Miałam zamiar policzyć się później z przyjaciółką za to, w jakiej sytuacji mnie postawiła.

Kiedy Nick zniknął z zasięgu wzroku, odwróciłam głowę do Kyle'a, w miejsce gdzie wydawało mi się, że go zastanę. Ku zaskoczeniu, był bliżej niż to zarejestrowałam, więc odskoczyłam do tyłu, trafiając na przeszkodę, która zaburzyła moją równowagę.

– Uważaj – Kyle ścisnął moje ramię, powstrzymując mnie od uderzenia głową o metalowy pręt namiotu cyrkowego. – Nawet stać nie potrafisz, nie sprawiając kłopotów.

– Jeśli aż tak ci ciężko ze mną wytrzymać, trzeba było mnie nie łapać. Miałbyś spokój, gdybym upadła, przy okazji roztrzaskując sobie czaszkę.

– Uwierz, o niczym innym nie marzę.

– A jednak tu stoję.

Nagle moja ręka została uwięziona w jego, a ciało pociągnięte do przodu w nieznanym mi kierunku. O mały włos znowu nie potknęłam się o własne stopy.

– Puść mnie! – Próbowałam się wyrwać, ale moja siła nie równała się z jego stalowym uściskiem. Ponadto zaczęłam odczuwać ból w okolicy nadgarstka, większy gdy zapierałam się nogami, aby zatrzymać chłopaka. Dlatego nie nie protestowałam i posłusznie deptałam mu po piętach. Niedługo później wpadłam na Kyle'a, nie zauważając, że stanęliśmy w miejscu.

– Wsiadaj – rozkazał, na co wyjrzałam zza jego pleców. Moje usta były szeroko otwarte na widok najwyższej i najszybszej czynnej kolejki. Wyglądała co najmniej jak narzędzie tortur.

– Nie ma mowy – Wyrwałam się z jego pajęczej sieci, która mnie oplotła. Śmiertelnie bałam się rollercoasterów, a mój paniczny lęk zwiększył się, kiedy w wiadomościach pokazali wypadek z wieloma ofiarami po wypadnięciu części kolejki z torów.

– To nie była prośba – Złapał mnie za ramiona i wepchnął na pierwszy możliwy wagonik. Protestowałam, kopiąc go po nogach i rozpychając się rękami, aby tylko wysiąść przed startem. Serce zaczęło walić mi w piersi, a organizm przełączył się tryb ucieczki.

– Nie mogę tu zostać. Nie mogę tu zostać – przerażona powtarzałam szeptem. Moje ruchy były jednak na tyle nieskoordynowane, że chłopak poradził sobie z ponownym usadzeniem mnie na siedzeniu i założeniem na nas blokady. Ruszyliśmy pod górę, a ja natychmiast ciasno owinęłam swoje palce wokół barierki. Bolało, ale nie miałam dzisiaj w planach śmierci w parku rozrywki.

Zesztywniałam, kiedy dojechaliśmy na sam szczyt. Rzuciłam tylko jedno spojrzenie w dół i to był wielki błąd. Momentalnie zacisnęłam powieki i zaczęłam krzyczeć, bo wagoniki sunęły w przepaść. Krzyczałam tak głośno, na ile pozwalały mi płuca i powietrze, który łapałam z trudnością. Czułam, że bolało mnie już gardło, ale adrenalina robiła swoje. Tego nie dało się opisać słowami. W każdej chwili mogłam zginąć i tak się czułam. Trzęsłam się ze strachu, będąc bliska utraty przytomności. Było mi słabo i niedobrze jednocześnie.

– Otwórz oczy, słońce. Bez tego nie ma frajdy – Kyle niespodziewanie objął mnie ramieniem, co spowodowało, że jak na zawołanie zrobiłam to, co chciał. Spojrzałam na niego, a głównie na usta wygięte w szyderczym uśmiechu. Czas na chwilę się zatrzymał.

Nawet nie zauważyłam, kiedy na mojej twarzy pojawiły się łzy. Nieważne, jaki mieliśmy do siebie stosunek, nie sądziłam, że chłopak czerpałby radość z cierpienia i strachu drugiego człowieka. Z mojego cierpienia i z mojego strachu. To zabolało najbardziej, bo chociaż nie lubiłam go od samego początku, to naiwnie wierzyłam, że gdzieś pod spodem kryło się w nim światło. Ludzie nie rodzili się źli, a z każdej kropli dobra w morzu nienawiści można było wyhodować piękną roślinę.

Zachłysnęłam się własną śliną, gdy ponownie zanurkowaliśmy w dół. Dusiłam się, nie mogąc normalnie oddychać. Moje płuca płonęły, a tortury trwały jeszcze dziesięć sekund.

Kolejka nareszcie się zatrzymała, a ja łapczywie wtłaczałam świeże powietrze do dróg oddechowych, krztusząc się. Nie czekając aż chłopak opuści wagonik, wepchałam się mu na kolana i jako pierwsza stanęłam na ziemi. Byłam bliska jej całowania za to, że przeżyłam.

– Krzyczeć to ty potrafisz – zadrwił, stając obok i nie zwracając uwagi na stan, w jakim się znajdowałam.

Zgięta w pół, podpierałam się rękami o kolana i próbowałam unormować szybko unoszącą się klatkę piersiową. Czułam dokładnie każdy mięsień ciała, a poziom bólu oceniłabym na sześć w skali dziesięciu. Nadal było mi słabo, a w dodatku kręciło mi się w głowie. Musiałam znaleźć Nicka i poprosić go, by zabrał mnie do domu, nawet jeśli nogi odmówiłyby mi posłuszeństwa i zostałoby czołganie. Dla mnie było to za wiele. Miałam po ludzku dość tej imprezy, a szczególnie przebywania w obecności Kyle'a.

Wstałam do pozycji pionowej z misją wydostania się z parku rozrywki. Zrobiłam to na tyle gwałtownie, że prawie zderzyłam się z chłopakiem, który stał przede mną i intensywnie się we mnie wpatrywał. Zdawało się, że to nie był jeszcze koniec. Zanim zdążyłam się poruszyć, Kyle ułożył dłonie po obu stronach mojej głowy, odcinając mi drogę ucieczki. Próbowałam się odsunąć, ale plecami dotykałam metalowego stelaża kolejki. Byłam uwięziona.

– Nie powinnaś grzebać w mojej przeszłości. Jeśli następnym razem dowiem się, że węszysz, przyrzekam, że nigdy więcej nie zaśniesz spokojnie – zagroził i wtedy zrozumiałam, po co to wszystko było. Moje małe śledztwo doprowadziło go do szału.

– Dla twojej informacji, ja też cię prześwietliłem, bo jak mówią, trzeba znać swojego wroga, zanim chce się z nim mierzyć – Zaśmiał się, ale pod żadnym pozorem nie zabrzmiało to przyjaźnie. – Mimo wszystko, nie rozpowiadam innym, że miałaś kiepskie dzieciństwo i podłego ojca. Nawet ci współczułem, ale skoro niczego cię to nie nauczyło, najwyraźniej nie miałaś tak źle – podsumował ironicznie, patrząc na mnie z góry.

Właśnie to ostatnie zdanie sprawiło, że stałam się zupełnie bezbronna. Było to jak decydujący cios podczas walki, którą przegrałam. Poczułam ścisk w gardle, a oczy zaszły łzami. Nie miałaś tak źle – słowa jak echo odbijały się po przestrzeni mojego umysłu na tle wspomnień związanych z najgorszymi latami mojego życia. Nigdy do nich nie wracałam, bo samo rozmyślanie powodowało niewyobrażalny ból i strach przed tym, który powinien być wzorem mężczyzny w moim życiu. Było wręcz odwrotnie, a ja nie zamierzałam nawet nazywać go ojcem, bo na to nie zasługiwał.

Słone krople spływały po moich policzkach. W końcu odważyłam się spojrzeć w oczy Kyle'a. Szukałam w nich przebłysku jakiekolwiek współczucia czy empatii, ale ich nie znalazłam. On po prostu tego nie żałował.

Wtedy zrozumiałam, że plotki na jego temat z poprzedniej szkoły były prawdziwe. Ten chłopak nie znał litości. Był potworem ubranym w ludzką skórę dla niepoznaki. Był jak wilk podający się za babcię, aby zwabić czerwonego kapturka. Czyhał na odpowiedni moment i krzywdził tych, którzy stanęli mu na drodze.

Nie mogłam wytrzymać dłużej w jego obecności. Robiło mi się niedobrze na samą myśl o minionych wydarzeniach. Miałam nadzieję, że więcej go nie zobaczę.

Zwinnie przeszłam pod jego ręką i ruszyłam przed siebie, gdziekolwiek byle dalej od Kyle'a.

– Jeszcze jedno – Zatrzymał mnie, łapiąc za dłoń. Odwróciłam się, ale nie uniosłam głowy. Miałam szczerze dość tych szaro–zielonych tęczówek. – Szepniesz słówko Nickowi albo swojej przyjaciółeczce, a twoje sekrety wyjdą na jaw na tle całej szkoły – zagroził i dotknął moich policzków, niezbyt delikatnie ścierając z nich łzy. Wzdrygnęłam się i odsunęłam tak szybko, jakby jego dotyk był śmiertelny.

Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam, potykając się o własne stopy. Potrzebowałam odizolować się od chłopaka. Niecowolniej niż zazwyczaj truchtałam tam, gdzie zostawiliśmy Nicka. Chciałam wpaść w jego ramiona i poczuć się bezpieczna, bo w nim miałam oparcie, którego teraz desperacko pragnęłam.

Zanim jednak dotarłam do budek z jedzeniem, przede mną wyrósł wysoki blondyn, który posłał mi podejrzany uśmiech, a później utkwił wzrok w punt za moimi plecami. Miałam złe przeczucia. Byłam bliska tego, żeby wykrzyczeć na głos swoje wszelkie żale albo po prostu rozryczeć się jak małe dziecko. Czy wszechświat mógłby się nade mną ulitować?

────»»❀❀❀««────

Wspomnienie zostało przerwane przez dzwoniący telefon. Chwilę zajęło mi uzmysłowienie sobie, że nie był to budzik. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Sienny. Z jednej strony cieszyłam się, że dzwoniła. Z drugiej jednak stresowałam się naszą rozmową po prawie roku bez jakiegokolwiek kontaktu.

Nie mogłam stchórzyć. Nie byłam taką osobą. Odebrałam, wierząc, że będą to dobre wieści.

────»»❀❀❀««────

Rozdział przełomowy w historii Lenore i Kyle'a. W końcu wiemy, skąd pochodzi jej wielka niechęć do chłopaka i brak zaufania. Postąpilibyście jak Lenore, czy wybaczyli Kyle'owi po kilku latach? Wierzycie w zmianę człowieka? Wierzycie w jego zmianę?

Mogę oficjalnie ogłosić, że jesteśmy już w połowie PTWS :)) Przed nami jeszcze dużo emocji i wskazówek co do śmierci Nicka. Sekrety wyjdą na jaw, ale jak poradzi sobie z nimi Kyle? Zobaczycie już niebawem!

Jak zawsze dziękuję Wam za ogromne wsparcie, bo bez Was nie doszłabym aż tak daleko z tą historią ♡ Motywujecie mnie do dalszego pisania i dzięki temu jesteśmy coraz bliżej ukończenia celu! LOVE!

Nowe rozdziały w środy o godzinie 20:00. Do zobaczenia już za tydzień? Nie jestem pewna, bo przede mną wprowadzenie na nowy samolot, ale może uda się dodać w inny dzień 

Dbajcie o siebie!

Justyna

┄┄┄┄・♡・┄┄┄┄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top