Rozdział 40.
W sobotę rano Sara zrobiła coś zupełnie nieoczekiwanego. Wstała o świcie, przygotowała się do wyjścia niczym rasowa bizneswoman, a później pojechała do firmy, mimo tego, że nikt od niej tego nie oczekiwał. W siedzibie przebywało tylko kilka osób. Tomek zwołał alarmowe spotkanie menedżerów, a Sara zamierzała do niego dołączyć.
Usiadła z tyłu salki konferencyjnej, a Sylwia posłała jej pokrzepiające spojrzenie.
— Jest źle — zaczął Tomek, a w pomieszczeniu zapadła cisza jak makiem zasiał. — Straciliśmy czterech dużych klientów, a kwestią godzin, może dni, jest utrata kolejnych.
— Jak to wpłynie na wartość spółki? — odezwał się łysy mężczyzna w okularach, którego Sara widziała po raz pierwszy w życiu. Najwyraźniej należał do grupy zewnętrznych konsultantów, zatrudnionych po to, by pomóc im zażegnać kryzys.
— Dramatycznie — stwierdził Tomek bez ogródek. — Dlatego najpierw powinniśmy skupić się na ograniczaniu już wyrządzonych szkód, zamiast wybiegać w przyszłość.
— Co proponujesz? — zapytała Sylwia.
Tomek westchnął przeciągle, opuścił ramiona i oparł się o blat biurka stojącego u szczytu pomieszczenia.
— Powinniśmy wyznaczyć nowego CEO.
Parę osób wymieniło spojrzenia. Sara popatrzyła na niego z niesmakiem. Jej ojciec padł ofiarą wstrętnej manipulacji, a Tomek zamierzał potwierdzić plotki, usuwając go z fotela prezesa?
— Firma nie może funkcjonować bez zarządcy.
Łysy mężczyzna, Sylwia i Paweł z Customer Relations pokiwali głowami. Reszta wstrzymała się od głosu.
— Kogo proponujesz na to stanowisko? — zapytał Szef Produkcji.
Tomek rozłożył skromnie ręce, choć fakt, że to on prowadził spotkanie, zdawał się znaczyć więcej niż opinia któregokolwiek z kierowników.
— Myślę, że kandydatura jest oczywista — włączyła się Sylwia, a Sara sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Nie chciała, by nazwisko ojca zniknęło ze szczytu firmowej drabiny, ale z drugiej strony, nie widziała w jego roli nikogo poza Tomkiem. Poza tym, ojciec nie mógł dyrygować działaniami firmy zza krat. — Sara powinna to zrobić — zakończyła księgowa, a Sara drgnęła.
Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a Sylwia posłała jej sympatyczny uśmiech. Sara podniosła się powoli z miejsca, zdając sobie sprawę z całą mocą, że starzy wyjadacze i biznesowi partnerzy ojca oczekiwali od niej jakiegoś przemówienia. Nie miała pojęcia, skąd Sylwia wytrzasnęła ten pomysł. Wszyscy wiedzieli, że Sara nie znała firmowych procesów, o zdolności do poświęcenia i odpowiedzialności nawet nie wspominając.
— Uważam, że Tomek będzie najlepszym kandydatem na to stanowisko — powiedziała powoli.
Sylwia pokręciła głową.
— Tomek ma mnóstwo na głowie. Nie musi siedzieć w fotelu CEO, żeby realnie wpływać na kształt firmy. Myślę, że twój ojciec wolałby zobaczyć ciebie w tej roli.
Sara się skrzywiła.
— Robert traktuje Tomka jak syna.
Sylwia przewróciła oczami, ale nie powiedziała nic więcej. Sara potoczyła wzrokiem po zebranych i zatrzymała się na nieprzeniknionej minie Tomka. Przyjaciel klasnął w dłonie.
— Ktoś jeszcze ma jakieś propozycje?
— Może zatrudnimy zewnętrznego dyrektora? — zaproponował łysy.
— Robert nigdy nie wpuściłby tu nikogo z zewnątrz — zaprotestowała Sara.
Mężczyzna spojrzał na nią z ukosa.
— A więc głosujmy — zarządził Tomek. — To tylko tymczasowe rozwiązanie, więc nie musimy bawić się w karteczki i losowanie z kapelusza. Kto za tym, żeby Sara objęła fotel prezesa?
Ręka Sylwii wystrzeliła w górę. Po chwili ręce podnieśli Szef Produkcji, Jakości, Produktu, Rozwoju Procesów i HR oraz trzy osoby, których nawet nie znała. Podziękowała im skinieniem głowy za poparcie. Nie mogła uwierzyć, że tylu doświadczonych specjalistów wyraziło chęć oddania jej sterów w firmie.
— Kto za tym, żebym to ja przejął dowodzenie?
Sara uniosła rękę, podobnie jak dziesięć pozostałych osób. Tomek się wstrzymał.
— A więc przegłosowane — stwierdził obojętnie, nie dając po sobie poznać czy decyzja mu się spodobała, czy wręcz przeciwnie. — A więc wracamy do klientów. Damian, jak sytuacja z...
Sara się wyłączyła. Przez pół godziny uczestniczyła w obradach, nie mając pojęcia, do czego odnosiły się pytania, sugestie i skomplikowane wskaźniki. O dziesiątej Tomek zarządził krótką przerwę, a Sara wymknęła się do swojego gabinetu, ciesząc się, że uniknęła występowania w roli wodzireja.
Usiadła przy komputerze i otworzyła skrzynkę mailową. Dostała osiem maili z prośbą o spotkanie lub wywiad do lokalnych i ogólnokrajowych mediów. Uśmiechnęła się smutno. Oszustwo Sokołowskiego zmieniło ją do tego stopnia, że miała już nigdy nie spojrzeć normalnie na podobny list.
Poprzedniego wieczoru obiecała sobie, że nie poświęci mu już ani jednej myśli i w pełni skupi się na wyciągnięciu ojca z aresztu. Odrzuciła zaproszenie do klubu wysłane przez Ewelinę, a później zalogowała się do skomplikowanego software'u używanego w firmie.
Wpisała odpowiednie dane i wystukała numery dokumentów zaczerpnięte z nieusuniętego maila od Sokołowskiego. Uniosła brwi, gdy okazało się, że faktury zostały skasowane. Po plecach przebiegł jej dreszcz. Pomajstrowała chwilę w opcjach systemu. Dziesięć minut później znalazła historię zdarzeń zapisaną drobnym druczkiem w pliku Notatnika.
Ściągnęła dane na pulpit, zastanawiając się, czy ojciec ją okłamał i próbował usunąć dowody swojej winy. Zastukała niecierpliwie w blat. SAP działał na wewnętrznej firmowej sieci, a nie na zwykłym internetowym łączu, dlatego wskaźnik pobierania informował, że musiała poczekać prawie pół godziny na przetworzenie danych.
Obróciła się w fotelu wokół własnej osi. Przejrzała wiadomości, ale nie znalazła nic wartego uwagi. Zmarszczyła czoło, gdy jej telefon zawibrował na szklanym stole. Sprawdziła wyświetlacz. Nie spodziewała się żadnych telefonów, no, może z wyjątkiem tych od Tomka, ale on przecież wiedział, dokąd poszła. Numer nieznany. Przesunęła zieloną słuchawkę w bok.
— Cześć, córeczko! — przywitał się ojciec, a Sara próbowała doszukać się w jego głosie oznak przeżytej traumy.
Brzmiał normalnie, zważając na okoliczności.
— Cześć, tato — odparła. — Cieszę się, że zadzwoniłeś.
— Mamy tylko kilka minut.
Uśmiechnęła się krzywo. Odkąd trafił za kratki, rozmawiali zdecydowanie częściej niż na co dzień.
— Mam do ciebie pytanie — zaczęła, gapiąc się w pasek postępu przesuwający się do przodu w ślimaczym tempie.
— To może poczekać — uciął ojciec. — Rozmawiałem z moim adwokatem. Dopóki nie zdobędziemy informacji o tym, jakimi dowodami dysponuje prokuratura, nie będziemy w stanie nic zrobić, żeby mnie stąd wyciągnąć.
— Właśnie nad tym pracuję. Ktoś usunął te faktury...
— Zapomnij o tych fakturach — przerwał jej. — Tomek mówił, że znasz kogoś, kto bierze udział w śledztwie.
Jej serce opadło na dno żołądka. Naskarżył na nią ojcu? A może powiedział mu o tym już wcześniej? Wspomniał o romansie?
— Musisz porozmawiać z tą osobą i wyciągnąć z niej informacje.
— To niemożliwe — odrzekła, przeciągając sylaby, a jej głos odbił się głuchym echem od ścian czaszki.
— Posłuchaj mnie, Sara. Grozi mi dziesięć lat odsiadki. Jeśli nie dowiemy się, kto stoi za tym wszystkim, prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczymy się poza murami więzienia.
Gardło zawiązało jej się w supeł. Za jego słowami kryło się zdecydowanie więcej, a ona rozumiała to lepiej niż ktokolwiek inny. To było jego być albo nie być.
— Wszystkiego się dowiem — zapewniła.
— Wiedziałem, że jesteś nie do pokonania.
Uśmiechnęła się blado. Dwie minuty później zakończyli połączenie, a przykra prawda zaczęła wdzierać się do jej umysłu. Nie miała wyboru. Musiała wyciągnąć ojca z aresztu. A to oznaczało kolejne spotkanie z policjantem.
_________
Dziękuję za wszystkie głosy i opinie!
Uściski, NW
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top