Rozdział 18.

Jej przewidywania okazały się całkowicie błędne. Minęły trzy dni, a Sokołowski nie odezwał się do niej ani słowem. Zaczęła się niecierpliwić. Za każdym razem, gdy zaglądała do szuflady biurka, w której schowała feralną fakturę, przypominała sobie jego głos, zapach jego perfum i barwę wąskich ust.

Jej relacje z Tomkiem wróciły do względnej normy, ale i tak denerwowała się zawsze, gdy jedli razem lunch czy debatowali beztrosko w kąciku kawowym. Pracownicy zaczęli już plotkować na ich temat, a fakt, że Kasia przychodziła do pracy w masce zombie, nie przysparzał im fanów.

Sara musiała przyznać, że po raz pierwszy w życiu przejmowała się czyjąś opinią, a prezencja Katarzyny żywo przypominała jej wszystkie grzeszki. Rozstanie złamało dziewczynie serce, a biorąc pod uwagę fakt, że recepcjonistka zbliżała się do trzydziestki i wyglądała na co najmniej pięć lat więcej, jej perspektywy na szczęśliwe zakończenie kurczyły się z dnia na dzień.

Mimo napiętej atmosfery Tomek odżył. Sara widziała diametralną zmianę w jego zachowaniu. Traktował ją jak damę, a nie kumpelę z liceum i coraz bardziej przekonywała się do pomysłu, że pewnego dnia mogliby być razem. Może dotychczas zachowywała się irracjonalnie? Nie wszystkie związki kończyły się paskudnym rozstaniem, kłamstwami i zdradą. Poza tym... potrzebowała go. Był jej jedynym przyjacielem i nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez Tomka czekającego lojalnie obok.

Dała mu szansę się wykazać i podpytała ojca o jego wyniki w pracy. Gdy tylko napomknęła, że rozważała wyjście z nim na drinka, ojciec zerwał się z miejsca, pocałował jej obydwa policzki i wrzasnął, że wreszcie zmądrzała, bo Tomek był najlepszym kandydatem na męża, jakiego mógł sobie wyobrazić. Wbrew logice, entuzjazm ojca podziałał na nią jak kubeł zimnej wody, a perspektywa wyjazdu z pupilkiem Roberta wydała jej się kompletnie chybiona.

Mimo tego, w piątek po południu życzyła przyjacielowi miłego weekendu i ścisnęła jego dłoń pod stołem, gdy wspólnie brali udział w briefingu nowego klienta. Tomek wyszedł pierwszy, a ona została w siedzibie, z każdą minutą niepokojąc się coraz bardziej.

Sokołowski zapadł się pod ziemię i nie dał znaku życia od wtorku. Czy coś mu się stało? A może postanowił dać jej spokój? W każdym razie niepewność doprowadzała ją do białej gorączki. Nie potrafiła skupić się na niczym innym, więc co jakiś czas wchodziła na stronę tajemniczego kontrahenta i szukała wszelkich dostępnych informacji na temat spółki założonej przed ośmioma laty.

W chwili największego obłędu rozważała telefon do ich kwatery głównej, by podać się za księgową i wyciągnąć cenne informacje na temat zakresu ich usług oraz możliwych powiązań ze znanym milionerem. Ostatecznie nie zrobiła nic i trwała w uciążliwej niewiedzy.

O osiemnastej uznała, że Sokołowski nie pojawi się w jej biurze i pojechała do domu. Wzięła prysznic, nasłuchując kroków albo dzwonka, a później położyła się do łóżka, wymieniając kilka SMSów z Tomkiem oraz udzielając się w grupowej konwersacji z dziewczynami. Umówiła się z nimi na kolejną upojną noc w centrum miasta, ułożyła w głowie outfit na tę okazję, poczytała książkę, nie rozumiejąc słów, aż wreszcie zmógł ją sen.

Obudziła się połamana, ale ogarnęła mieszkanie, wyniosła śmieci, zadbała o ciało przy użyciu kosmetyków najbardziej znanych marek urodowych, poleżała w wannie z kieliszkiem wina, zdrzemnęła się i dopiero wtedy zaczęła przygotowania do wyjścia.

Gdzie, do cholery, podział się Sokołowski?

Nie miała pojęcia, czy nie odzywał się do niej celowo. Na boga, stosował jej taktykę! Nigdy nie znalazła się po tej stronie barykady. Zawsze to ona trzymała napalonych facetów w szachu. Nie była przyzwyczajona do milczenia.

O dwudziestej trzydzieści weszła do garderoby w pełnym makijażu i rozejrzała się za wyprasowanymi wcześniej ubraniami. Przymierzyła wybrany zestaw i skrzywiła się, widząc swoje odbicie. Wyglądała jak ekskluzywna prostytutka. Potrafiła z góry przewidzieć, jakich mężczyzn przyciągnęłaby takim strojem. Nie miała ochoty znów wpaść w ręce osiłka pilnującego porządku w dyskotece.

Przejrzała liczne wieszaki i przeciągnęła palcami po najróżniejszych tkaninach i wzorach. Kwadrans później wciąż kręciła się w miejscu, niezdecydowana, ale za to z coraz większą kupką odrzuconych opcji. Wreszcie jej spojrzenie padło na szary top z krótkim rękawem i nadrukiem Guns N'Roses. Dobrała do niego trapezową mini spódniczkę ze skóry i czarny pasek z ćwiekami.

Zaśmiała się na swój widok. Wyglądała jak psychofanka Axla Rose'a. Założyła botki na platformie i przyjrzała się sobie krytycznie w lustrze. Coś tu było nie tak... Związała koszulkę w supeł tuż poniżej mostka i wyszczerzyła zęby. Trafiła w dziesiątkę.

Napis na T-shircie kojarzył jej się z beztroskimi latami liceum, popijaniem piwa pod chmurką i wyjazdami na Woodstock. Miała ochotę wrócić do tamtych czasów, choćby na jeden wieczór. Upewniła się, że spod krótkiej spódniczki nie wystaje jej bielizna i rozpuściła włosy. Była pewna, że wśród tłumu małych czarnych i eleganckich koszul wyróżni się niczym Rolls-Royce na parkingu przed salonem Skody.

Pociągnęła usta bezbarwną szminką i zbiegła na dół po schodach. Taksówkarz już na nią czekał. Przyjrzał jej się z ciekawością, gdy wpakowała się na fotel pasażera, ale nic nie powiedział. Obciągnęła skromnie krótką spódniczkę.

Dziesięć minut później witała się już z dziewczynami. Ewelina poczęstowała ją domową nalewką ukrytą w eleganckiej kopertówce i Sara przytknęła gwint buteleczki do ust. Zachłysnęła się pierwszym łykiem palącej cieczy, ale odkaszlnęła kilka razy i kontynuowała. Oddała napitek koleżance i rzuciła powłóczyste spojrzenie mężczyźnie, który zagwizdał na jej widok. Ten wieczór należał do niej.


_________

Dziękuję za wszystkie głosy i opinie!

Uściski, NW

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top