Rozdział 12.

Sara podniosła głowę, gdy ktoś zapukał do jej drzwi tuż przed południem.

— Można? — zapytał Tomek, wsuwając głowę do środka.

Sara machnęła ponaglająco ręką, odsunęła krzesło od biurka i potarła zmęczone powieki. Nie pracowała tak intensywnie od czasów sesji na studiach. Położyła ręce na podłokietnikach i złożyła przed sobą dłonie. Tomek przysiadł na skraju krzesła naprzeciwko.

— Jak się czujesz? — zagadnął.

— Wybornie.

Parsknął krótko.

— Masz ochotę na lunch?

Zmrużyła powieki. Czy za tym pytaniem kryło się coś więcej niż zaproszenie na wspólny posiłek podczas standardowego dnia w pracy? Zadanie Sokołowskiego pochłonęło ją na tyle, że nie poświęciła Tomkowi ani jednej myśli. Gdy tylko uświadomiła sobie, że przyjaciel nadal żywił do niej uczucia, uspokoiła się i po prostu wyrzuciła go z głowy. Zachowywała się podle.

— Na razie nie jestem głodna — stwierdziła. — Hej, pomógłbyś mi w jednej kwestii?

Tomek wyprostował się automatycznie i popatrzył na nią z rezerwą. No tak, przyzwyczaiła go do wykonywania jej obowiązków. Uśmiechnęła się kojąco.

— Nie chodzi o żaden raport. Potrzebuję informacji.

— Na temat?

— Grabowskiego.

Tomek zmarszczył czoło.

— Myślałem, że ze wszystkich ludzi, to ty będziesz miała do powiedzenia najwięcej o tej współpracy.

Sara otworzyła szerzej oczy. Jeśli wiedział o jej schadzce pod osłoną nocy... poczuła lodowaty dreszcz.

— W końcu jako jedna z niewielu wybrańców byłaś razem z Robertem na uroczystym spotkaniu.

Zalała ją fala ulgi.

— Wiesz, jak jest na takich spotkaniach przy kolacji i winie. Lanie wody i zero konkretów. Myślałam, że zdradzisz mi parę szczegółów z oferty, którą dla niego przygotowaliśmy.

Tomek widocznie się zawahał.

— Myślę, że powinnaś porozmawiać na ten temat z Prezesem. Nie czuję się uprawniony do udzielania takich informacji.

— Mnie możesz powiedzieć — zaśpiewała z błyskiem w oku.

Tomek posłał jej karcące spojrzenie.

— Nie ma mowy.

Skrzyżowała ręce na piersi i zrobiła obrażoną minę.

— Co ja teraz z tobą zrobię?

— A co ci się marzy?

Udała, że się zastanawia i pogłaskała podbródek trzema palcami.

— Coś wymyślę — zapewniła, pilnując, by jej głos nie zabrzmiał zbyt kokieteryjnie. — Jak się trzymasz?

Tomek westchnął przeciągle i potarł czoło.

— Po japońsku. Jako tako.

Pokiwała współczująco głową.

— Kasia nie przyszła do pracy — stwierdziła.

— Nie odzywała się do mnie od czasu... od piątku.

— Trudno się dziwić.

— Sugerujesz, że nie da się za mną tęsknić?

— Sugeruję, że ciężko patrzeć na to, że interesujesz się kimś innym — wypaliła, zanim ugryzła się w język.

Tomek wybuchnął śmiechem, ale zamilkł po kilku sekundach.

— Jakoś nie zauważyłem, żebyś się tym przejęła, gdy zacząłem widywać się z Kasią.

Popatrzyła w bok. Właśnie wkroczyli na niebezpieczne terytorium. Powinna się z niego jak najszybciej ewakuować, ale całą sobą chciała sprawdzić, jak ta rozmowa się potoczy.

— Z Kasią nie — przyznała, akcentując imię jego byłej narzeczonej.

— A Agatą?

— Agatą? — powtórzyła, ściągając brwi.

— Znaną również jako „eee" — wyjaśnił Tomek z błyskiem wesołości w oku.

Sara się zarumieniła.

— Może trochę. Jesteś moim jedynym przyjacielem. Nie lubię się tobą dzielić.

— Przyjacielem? — powtórzył z taką miną, jakby właśnie spróbował szwedzkich kiszonych śledzi. — A więc moja droga przyjaciółko, zapraszam cię na kolację. Dzisiaj. W wybranej przez ciebie restauracji.

Zawahała się przed odpowiedzią i popatrzyła na ekran. Sokołowski. Nie miała pojęcia, kiedy, gdzie i jak zamierzał się z nią skontaktować.

— Dzisiaj nie mogę.

— Ukrywasz przede mną jakichś znajomych?

— Mam zajęcia — skłamała. — Ale z przyjemnością spotkam się z tobą jutro — dodała.

Potrzebowała go. Nie zamierzała więcej popełniać tego samego błędu i pozwolić mu odejść. Tomek przewrócił oczami.

— Niech będzie.

Wstał ze swojego miejsca.

— Ale wisisz mi przysługę — zastrzegła.

— Mogę odkurzyć ci mieszkanie.

— Wolałabym, żebyś zrobił coś, co naprawdę mi się przyda.

— Zamieniam się w słuch — powiedział i oparł dłonie na oparciu.

Uśmiechnęła się zalotnie.

— Grabowski. Chcę wiedzieć na jego temat wszystko, co jest do dowiedzenia.

Tomek popatrzył na nią podejrzliwe.

— Skąd to nagłe zainteresowanie naszymi klientami?

Wydęła obojętnie wargi.

— Czytałam o jego zimowej rezydencji na Pudelku — zakomunikowała głucho.

Tomek przytrzymał jej spojrzenie, ale nie powiedział nic więcej. Skinął głową, a później wycofał się na korytarz. Sara odgięła głowę do tyłu. Nie miała pojęcia, do czego doprowadzi ta podwójna gra, ale gdzieś w środku zapaliła się w niej iskierka ekscytacji. Ona, Sara, zawsze dostawała to, czego chciała.


_________

Dziękuję za wszystkie głosy i opinie!

Uściski, NW

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top