day 231/232

Los Angeles - 23:46

#ashtontopsteam

calum: och, kochanie

ashton: spróbować można

michael: LUDZIE LUKE JEST PIJANY, POWTARZAM LUKE JEST PIJANY

michael: PIJANY LUKE TO NAJLEPSZY LUKE

calum: poczułem się niezręcznie.......

ashton: pozwoliłeś mu pić? dzwonię do liz

luke: drogie panie

calum: o, ash, to do ciebie

luke: i drodzy pnowie, mowie wasz pilot

luke: mam wiadomość ale musicie najpierw obiecac że nie będziecie się szłościć

calum: czyżbyśmy..... spADALI PANIE PILOCIE?

ashton: nie zachęcaj go, calum

michael: luke się zestresował po rozmowie z mamą, więc dałem mu trochę na rozluźnienie i poszedłem po jedzenie, a kiedy wróciłem to butelka była opróżniona :-//

calum: woah, ten to ma spust. ashton śpi po trzech kieliszkach

ashton: przysięgam, jeszcze słowo, hood

luke: robi się groźnie

luke: krzyczycie czasme do ludzi 'chciałbtm cię przelecieć' ale jak.... w swojej głowie??

michael: luke ty nie krzyczałeś tego w swojej głowie

ashton: czego chciała jego mama?

michael: prosiła, żeby luke nie kończył szkoły po zakończeniu tego semestru na początku lipca, tylko żeby skończył cały rok na wypadek gdyby "zespół mu się odwidział"

calum: i jak ona to sobie wyobraża? przez cały rok mamy trasę, kiedy on się wyrobi z egzaminami?

ashton: wiecie, trochę ją rozumiem. martwi się o luke'a i chce, żeby miał zabezpieczoną przyszłość

calum: kółko adoracji liz skończyło się o dziewiątej, a zabezpieczać to się musi michael. idź stąd, ash

ashton: śpisz na kanapie, thomas

calum: łóżko jest już oblizane i zaklepane, fletcher

michael: halo, ciągle tu jestem

luke: i jA TEŻ

ashton: luke, co zrobisz? zgodzisz się? będziesz zdawał jakieś zajęcia?

luke: piekło. zaawansowanr piekło. i wprowadxenie do piekła

michael: to ja kiedy chodziłem do szkoły

michael: damy sobie radę. jeśli luke się zgodzi, to pomożemy mu z esejami i nauką, a jeśli nie, to liz będzie musiała to zrozumieć.

michael: ugh poczekajcie, luke szuka buta i śpiewa do niego "my ghost where'd you go"

michael: pamiętacie jak powiedziałem, że pijany luke to najlepszy luke?

michael: cofam to, odsyłamy go do australii

ashton: pilnuj go teraz, żeby sobie czegoś nie zrobił

michael: zawsze go pilnuję, nawet jak jest trzeźwy

michael: mieszkamy ze sobą dopiero od dwóch dni, ale to jest takie cudowne

michael: pomijając fakt, że luke rozbiera się w drodze do sypialni i NIGDY nie sprząta ubrań

ashton: może on jest jednak spokrewniony z calumem

michael: chciałbym mieszkać z lukiem na stałe

luke: na górze róże nad ole śmierć

luke: wszyscy umrzemy

michael: chociaż on, jak widać, skutecznie odwodzi mnie od tego pomysłu

michael: luke, zamknij się, znajdę ci tego buta

ashton: mówisz poważnie? 

michael: ta, pewnie wrzucił go gdzieś pod łóżko albo za okno

ashton: .......

ashton: dam ci jeszcze chwilę

michael: A OKEJ TOBIE CHODZI O MIESZKANIE

michael: tak, mówię poważnie. myślisz, że się zgodzi? to znaczy wiem, że teraz i tak mamy trasę i w ogóle, ale po zakończeniu, gdyby wszystko między nami było dobrze

ashton: ŻARTUJESZ SOBIE? MUKE TO ŻYCIE

ashton: tak dla jasności - calum zabrał mi telefon

calum: wcALE NIE

luke: moge wam powiedzieć coś ważnego ???

michael: czemu zamknąłeś się w łazience?

calum: umieramy, żeby to usłyszeć, luke

luke: chciałbm podziękować moim ramionom za to że zawsze są przy mnie. moim nogom za to że zwsze mnie wspierają, moim palcom bo zawsze mogę na nie liczyć

luke: i moim biodrom za to że nigdy nie kłamią

luke: shAKIRA SHAKIRA

ashton: ale.... dlaczego....

calum: screenuję wszystko, luke umrze ze wstydu kiedy wytrzeźwieje

michael: nigdy więcej wódki dla luke'a, NIGDY.

michael: luke, otwórz łazienkę

luke: no dobra, pan grey moze się teraz z tobą zobaczyć

luke:

calum: michael zerwij z nim póki możesz

michael: nienawidzę tego dzieciaka

ashton: co ja robię w tym zespole? 

ashton: marnuję się, ot co

calum: oho, ashtonowi włącza się diva. dobranoc, mike

michael: trzymaj się tam, ja idę po mojego greya

ashton: wredne dupki

michael: <3

calum: <3


cześć dzieciaczki
pamiętacie ostatnie zdanie poprzedniego rozdziału? no więc nie będzie dobrze, zaplanowałam pogrzeb każdego z nich, tylko czekajcie.
a tak na serio to na pewno nie chcecie, żebym jednak usunęła tę historię? nie zdziwiłabym się, lol

aktualnie umieram przez alergię i przez to, że zapewne nie zdam z matematyki, ale kogo to obchodzi? chciałam wam bardzo podziękować za 230k wyświetleń i 42k głosów, bo nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że osiągnę aż tyle, a to tylko dzięki wam. jesteście naprawdę najlepszymi czytelnikami.

powoli, powoli zbliżamy się do końca (??? w sumie chyba jeszcze trochę nam zostało, ale okej). pod następnym rozdziałem będę miała do was ważną sprawę i mam nadzieję, że mi pomożecie, ale to jeszcze może poczekać, więc... nie wiem po co o tym piszę.

opowiedzcie mi co tam u was ciekawego? cieszycie się, że już prawie koniec szkoły? poprawiliście wszystko, co mieliście do poprawy? widzieliście jakieś urocze zwierzątka/uroczych ludzi? jak tam wasze roślinki i samopoczucia? mam nadzieję, że wszystko jest dobrze, bo kiedy mi piszecie w komentarzach, że jest u was źle, to zawsze się potem zastanawiam czy już się poprawiło (naprawdę, przeważnie pamiętam dokładnie kto o czym mi pisał i chcę wysłać wiadomość z pytaniem czy jest okej, ale potem sobie myślę, że tylko wyjdę na irytującą i nachalną. nad moimi fobiami nie panuję, przepraszam). w każdym razie, no myślę o was i życzę wam jak najlepiej, zawsze.

trzymajcie się, bo na pewno dacie sobie z wszystkim radę
kc kc
na razie !!
<"/ & c"]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top