day 142 (ii)

Los Angeles - 14:09

Michael wszedł do niewielkiego pokoju podzielonego na dwie części i spojrzał przez szybę na swojego chłopaka, który stał przy mikrofonie, przytrzymywał jedną słuchawkę przy uchu i śpiewał z zamkniętymi oczami.

"Well I won't be back no more/ Just like I did before/ Always thinking that it's gonna be alright/ I'm gonna start again/ This time I won't pretend/ That you're coming back into my life."

Na twarzy Michaela pojawił się mimowolny uśmiech. Głos Luke'a był naprawdę genialny, chłopak potrafił niesamowicie nad nim panować, czego dowodem były lekkie załamania i wyższe tony. Mike żałował, że nie poznał Luke'a cztery lata temu, gdy zakładał zespół razem z Johnnym. Przydałby im się, szczególnie teraz.

Blondyn zakończył refrenem i dopiero wtedy otworzył oczy, momentalnie skupiając swoją uwagę na Michaelu, a nie na tym, co mówił do niego jeden z dźwiękowców. Luke wyglądał na zmęczonego i Michael poczuł się jeszcze gorzej. Nie przeczył, że trochę przesadził z reakcją i prawdopodobnie nie powinien był odreagowywać w klubie, ale nie bardzo wiedział, co innego zrobić. Kochał Luke'a i miał świadomość tego, że Luke odwzajemnia to uczucie, jednak czasami nie możemy nic poradzić na to ziarno wątpliwości. Mike wiedział, że nie zasługiwał na Luke'a i może dlatego zachował się tak, a nie inaczej.

- W porządku, Luke. Zróbmy sobie przerwę - rzucił jeden z mężczyzn, zaś Luke momentalnie odwiesił słuchawki i wyszedł z maleńkiego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Dźwiękowcy szybko opuścili studio, chcąc dać im trochę prywatności. Blondyn miał koszulkę Michaela z Dragon Ball i Mike nie mógł powstrzymać uśmiechu, choćby nie wiadomo jak się starał.

Clifford niepewnie dotknął dłonią twarzy Luke'a, przejeżdżając opuszkami palców po wysokiej kości policzkowej. Było mu głupio, było mu wstyd i nie miał pojęcia od czego zacząć. - Luke, chcę cię strasznie przeprosić... - wydusił w końcu, dochodząc do wniosku, że już nigdy nie chce się z nim kłócić. To było za trudne.

Jednak Luke najwyraźniej nie miał zamiaru go słuchać, ponieważ niezdarnie zrobił krok do przodu i potknął się, wpadając prosto w ramiona Michaela, by zaledwie po sekundzie złączyć ich usta. Mike podtrzymał Luke'a, opierając się o ścianę studia i zamknął oczy, chcąc poczuć ten pocałunek nawet w duszy. Jak mógł pomyśleć, że Luke wolałby kogoś innego?

Blondyn ujął twarz Michaela w dłonie, przechylając lekko głowę w bok, by pogłębić pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej natarczywy. Siedemnastolatek czuł ucisk w spodniach, więc niemal desperacko otarł się o ciało starszego chłopaka, wydając przy tym z siebie bolesny jęk. Michael odsunął się na moment i zaklął pod nosem, chwytając Luke'a za biodra i obracając go tak, by teraz to on znalazł się przy ścianie, następnie złapał jego ręce i jedną dłonią objął nadgarstki blondyna, przytrzymując je nad jego głową. Usta Mike'a znalazły się na szczęce Luke'a, zostawiając na skórze mokre pocałunki, które zjeżdżały w dół po szyi, aż do obojczyka, gdzie zostały na dłużej, by odcisnąć tam czerwony ślad, mający niebawem zmienić kolor ma siny.

Oddech Luke'a był szybki i urywany, oczy przymknięte, wargi lekko rozchylone. Czuł gorąc, bijący od ich ciał i pragnął, by ta chwila trwała jak najdłużej. Michael dmuchnął chłodnym powietrzem w miejsce, gdzie pozostawił swój ślad, po czym ostatni raz mocno pocałował Luke'a w usta i cofnął się o krok.

- Jesteś mój - powiedział cicho, jakby sam nie do końca w to wierzył. W jego zielonych oczach Luke widział iskry radości.

- Zawsze byłem.

[ • ]

robin hood: skończyliście obciąganie?

ja: cALUM

robin hood: ??? grzecznie pytam bo nie chcę wejść i tego widzieć, są jakieś granice, stary

ja: nie będę z tobą rozmawiał o takich sprawach

robin hood: więc jednak była jakaś """sprawa""" ( ͡° ͜ʖ ͡° )

ja: powiem ashtonowi

robin hood: KONFIDENT ALERT

ja: nln

ja: wyobraź sobie, że to była moja ręka i pokazałem ci środkowy palec

robin hood: kreatywnie, hemmings

ja: #zamknijsięcalum

robin hood: #lukessie

ja: #calumpołyka

robin hood: ech no i jak tu żyć

robin hood: ale skoro już po """sprawie""" to idę do was, bo #jashton to dla mnie za dużo

ja: ew to mój brat, nie mów mi takich rzeczy poza tym jashton brzmi okropnie #cashtonforever

robin hood: ............skończ

ja: ..........jeszcze nie zacząłem ( ͡° ͜ʖ ͡° )

cześć dzieciaczki
pod tamtą częścią nie było notki i tu też jej za bardzo nie będzie, bo nie mam najlepszego dnia, a nie chcę wam nudzić.

życzę wszystkim miłego dnia , pijcie dużo wody i dbajcie o siebie, misie

na razie !!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top