Część 7


      Do późnych godzin Adrien siedział u mistrza spoglądając na co chwila odrzucane do tyłu kartki z pokreślonymi symbolami i kręgami. Zmieniał pozycję już setki razy. Ta niewielka iskierka nadziei na ponownie zobaczenie Marinette, rozpaliła w nim potężny płomień wiary w zmianę jej losu.

- Skończone! - w pewnym momencie krzyknął mężczyzna - Wreszcie krąg gotowy! Nie wiem tylko, czy na pewno zadziała, ale to chyba twoja jedyna nadzieja.

- Poprawka. Jedyna nadzieja całego Paryża.

- Musisz wiedzieć dwie ważne rzeczy nim przystąpimy do eksperymentu. Musisz uważać na wszystko. Nawet najmniejsza zmiana może okazać się katastrofalna! Postaraj się w miarę możliwości zmienić tylko to, aby Marinette przeżyła. I wreszcie najważniejsze... Masz tylko jedną, jedyną szansę. Czasołamaczka, mogła użyć pozyskaną energię tylko raz. Tak samo ty możesz tylko jeden raz pozyskać energię z kamienia. Po tym stanie się on zwykłym kamykiem niezdolnym do niczego. Rozumiesz powagę sytuacji?

- Tak... i jeszcze nigdy nie byłem tak zestresowany.

- Wierzę w ciebie.

- Tylko co ja zrobię z drugim Adrienem? Tym z przeszłości?

- Zastąpisz go. Ty i Plagg przeniesiecie się razem i wówczas to wy staniecie się Adrienem i Palggiem z przeszłości. W tym wypadku tak to zadziała. Dlatego też musicie uważać, bo jednocześnie całkowicie zmienicie waszą własną przyszłość. Jeżeli nie daj Boże, Adrien coś ci się stanie, to wówczas nie ważne jest, że wtedy nic ci się nie stało, kreujesz swoją nową przyszłość. Jeśli zginiesz... twoja przyszłość do tego momentu zostanie całkowicie wymazana. Już wiesz czemu to tak niebezpieczne i czy bez względu na to nadal jesteś na to gotów? To ostatnia szansa by się wycofać.

- Zrobię wszystko co tylko możliwe aby ocalić Marinette!

- Zgoda. Jak daleko chcesz się przenieść? To potrzebne mi do kręgu.

- Marinette zginęła równo trzy tygodnie temu. Dla pewności dajmy trzy tygodnie i jeden dzień wstecz.

Staruszek odsunął dywan, a następnie narysował kredą na panelach skomplikowany wzór alchemiczny pewien dziwnych symboli i liczb. Położył na nim ostrożnie kamień.

- Adrien, Plagg stańcie w kręgu.

- Czy to zadziała?

- Nie dowiemy się póki się nie przekonamy. Postarajcie się też wzajemnie nie dotykać dopóki się nie przeniesiecie. To niebezpieczne i nie chciałbym byście trafili do przeszłości jako Adireno - Plagg.

Chłopak wraz ze swoim Kwami stanęli na kręgu i rozbłysło światło.

***

Dwadzieścia jeden dni wcześniej.

Nauczycielka weszła do klasy, gdy wszyscy po dzwonku zajęli już swoje miejsca.

- Sprawdziłam wasze wczorajsze kartkówki - dla potwierdzenia wskazała na plik kartek, który położyła na biurku. - Większości z was poszły one naprawdę dobrze, ale niektórym... cóż... powiedzmy, że muszą jeszcze raz przerobić materiał. Teraz wam je rozdam i macie chwilę na przeanalizowanie.

Skończywszy kobieta podniosła kartki i zaczęła je rozdawać.

- O nie... - Marinette cicho jęknęła.

- Co się dzieje dziewczyny? - spytał Nino odwracając się do nich.

Adrien również się okręcił.

- Zabrakło mi punktu do piątki... Jednego punktu... Ma ktoś punkt za zadanie szóste?

- Ja mam - odpowiedział Adrien. - Odpowiedź "b" jest poprawna.

- Nieee... na początku ją zaznaczyłam, ale potem uznałam, że to zadanie jest podchwytliwe i zmieniałam na "a" - załamana dziewczyna opuściła głowę na ławkę.

- Hej cztery plus to dobra ocena - podchwycił Nino. - Spójrz tylko na Cloe. Cieszy się z trójki, którą i tak zdobyła nieuczciwe, przez ściąganie od Sabriny. Do tego nieumiejętne, bacząc na to, że Sabrina ma same piątki.

- Tylko, że ja nie jestem Cloe. Starczyło nie skreślać tej odpowiedzi.

- Powodzenia następnym razem Marinette - Adrian uśmiechnął się do dziewczyny, która zaraz przybrała niezbyt mądry uśmiech i pokryła się rumieńcami.

***

      Adrienowi kręciło się w głowie, a światło towarzyszące przenoszeniu na moment go oślepiło i nic nie widział. Zebrało mu się na mdłości, które jednak szybko opanował. Mocno zacisnął powieki czując, że głowa zaraz mu eksploduje. Nagle kompletną ciszę przerwał odgłos szurania długopisów po kartkach. Otworzył oczy i zorientował się, że siedzi w ławce szkolnej. Gwałtownie odwrócił się do tyłu i ujrzał ją. Udało się!

- Marinette, ty żyjesz! - krzyknął zwracając uwagę klasy na siebie

Po chwili w klasie rozległ się zbiorowy śmiech uciszony przez nauczycielkę.

- Adrien, wszystko w porządku? - spytała

- T-tak przepraszam - chłopak jeszcze raz się odwrócił i posłał Marinette uśmiech. Dopiero zdał sobie sprawę jak piękna jest. Zabawne, że wcześniej tego nie dostrzegł.

- Dobrze kochani, zostało jeszcze dziesięć minut, więc proponowałabym się pośpieszyć.

Adrien nieco dziwnie się czuł uzupełniając jeszcze raz ten sam test. Doszedł do pytania szóstego, gdy zdał sobie z czegoś sprawę.

- Pssst, Marinette - odwrócił się do dziewczyny w momencie, gdy nauczycielka zapisywał coś w dzienniku. - W zadaniu szóstym poprawna odpowiedź to "b".

- Ummm... dzięki - dziewczyna była mocno zaskoczona. Adrien nigdy nie podpowiadał jej poprawnych odpowiedzi. Dodatkowo dlaczego uznał, że akurat w tym musi jej pomóc? Dziewczyna zaznaczyła odpowiedź, którą jej podał i przyjrzała się bliżej zadaniu. Im dłużej się w nie wpatrywała tym bardziej traciła wiarę w to, że dostała właściwą odpowiedź. Wybacz Adrien, pomyślała, tym razem jednak zaufam swojej intuicji. Przekreśliła odpowiedź i zaznaczyła "a".

____________________________________________________________

Przeczytałeś? Może komentarz? :) Gwiazdka? :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top