Część 6

      Adrien zaskakująca szybko znalazł się przed mieszkaniem mistrza i zaczął uderzać w drzwi.

- Chłopcze, może i mam swoje lata, ale jeszcze nie jestem głuchy - przed nim stanął mistrz Fu.

- Przepraszam, nie chciałem tak mocno uderzać.

Mistrz przesunął się by Adrein mógł wejść.

- Słucham, w jakiej sprawie przybyłeś?

- W sprawie... Cloe... Tak myślę, że to ona. Jej dałeś kolczyki, prawda?

- Tak, zgadza się.

- Nie rozumiem tylko dlaczego. Ona naprawdę jest kiepską... Biedronką. Nie umie walczyć, ona bardziej przeszkadza niż pomaga.

- Nie mogę tego zrozumieć. Gdy była Anty Biedronką szło jej naprawdę dobrze.

- Być może wtedy tak, ale teraz robi wszystko byleby się nie przemęczyć, a jak już coś zrobi to idzie jej okropnie. Może to zemsta dodawała jej skrzydeł... Znam Cloe od dawna i chciałbym dalej się z nią przyjaźnić, ale jeżeli wciąż będzie się tak zachowywać to czarno to widzę.

- Nie mogę odebrać jej kolczyków, musi sama z nich zrezygnować.

- Nie można jej ich odebrać tak jak planuje to zrobić Władca Ciem?

- Adrien, słyszysz sam siebie? Chłopcze, powinieneś sam najlepiej wiedzieć, że to nie jest rozwiązanie.

- Więc przywróć Biedronkę do życia! Wiem, że możesz to zrobić.

- Mylisz się. Nic nie przywróci zmarłego.

- Musi być jakiś sposób! Jeżeli magia Kwami jest możliwa, to wszystko można!

- Wiem, że cierpisz drogi chłopcze, ale naprawdę nic nie mogę zrobić.

- Chciałbym móc cofnąć czas - Adrien opadł na poduszkę przed stolikiem.

- Cofnąć czas... Hmmm... I tu już mówisz sensowniej – mężczyzna podszedł do regału z księgami przejeżdżając palcem po tytułach na grzbietach.

- Słucham?! - blondyn gwałtownie podnosząc się wywrócił stolik i w ostatniej chwili złapał czajniczek

- Niezły refleks - pochwalił Fu nie odwracając się w jego stronę.

- Słucham? Ale skąd ty to... A zresztą, to mało ważne.

- O, mam! - mężczyzna wyciągnął jedną z ksiąg i położył ją na stoliku kartkując - Jest! Czas chłopcze jest jedną z największych tajemnic ludzkości. Albert Einstein udowodnił, że nie ma jednego boskiego czasomierza dla wszystkich obiektów we wszechświecie. Zależnie od prędkości pojazdu taka na przykład rakieta z prędkością ponad świetlną odbędzie podróż trwającą siedem lat, a na Ziemi minie wówczas 500 lat! Obecnie naukowcy twierdzą, że możliwa jest podróż w czasie.

- Czasołamaczka! - Adrien pstryknął palcami - Ona odbierała energię...

- By cofnąć się w czasie - dokończył mężczyzna wskazując na fragment w książce, na którym był zilustrowany taki przypadek w Starożytnym Egipcie.

- Tak, tylko, że aby to zrobić potrzebna jej była olbrzymia ilość energii, by cofnąć się kilka godzin, a tu mówimy o całych tygodniach! No chyba, że przejdę na tę specjalną dietę polegającą na nie jedzeniu niczego i żywieniu się energią z kosmosu - uśmiechnął się.

- Jak widać mimo wszystko możliwe jest coś takiego, ale nie można zapomnieć o Efekcie Motyla.

- Jedyny efekt motyla jaki mi przychodzi na myśl to akuma zmieniająca się z ćmy w motyla, ale podejrzewam, że nie o to chodzi.

- Efekt Motyla oznacza, że coś małego i niezauważalnego może mieć potężne konsekwencje! - mężczyzna znów przewertował książę i wskazał wizerunek małego motyla - Trzepot skrzydeł motyla w Ohio, może przynieść po trzech dniach burze piaskową w Teksasie.

- Nie bardzo rozumiem.

- Pokażmy to na przykładzie przenoszenia się w czasie. Załóżmy, że przeniesiesz się do czasów dinozaurów. Idąc wpadniesz na jajko dinozaurów. Oprzesz się o nie, a ono minimalnie odchyli się do tyłu. Wydaje się, że to przecież nic nie zmieni, a może się okazać, że eksplozja wywołana przez meteoryt, który uderzył w Ziemię ominie to jajko o zaledwie kilka milimetrów i wykluje się mały dinozaur. Wrócisz do przyszłości i okaże się, że ludzkość wyginęła, bo ludzie, którzy powinni pojawić się po dinozaurach zaczęli się rodzić, gdy dinozaury na nowo się odrodziły przez to jedno ocalałe jajo i żywiły się ludzkim mięsem. Każda nawet najmniejsza zmiana przeszłości może przynieść olbrzymie konsekwencje! Wystarczy, że upuścisz ołówek i to może zmienić wszystko. Dlatego właśnie... Nawet gdybyś znalazł inny sposób nie mogę ci na to pozwolić - mężczyzna z kamienną twarzą zamknął książkę.

Chłopak przez chwilę patrzył na niego zszokowany po czym stanowczo krzyknął:

- Nie! Dałeś mi właśnie nadzieję, na to, że ona nie zginie! Nawet bez twojej zgody znajdę sposób, by ją tu ściągnąć i zrobię to!

- On mówi poważnie - Plagg wysunął łebek z torby chłopaka.

- Nie dam rady cię powstrzymać, prawda? - zapytał zmęczony tym staruszek

Adrien zdecydowanie pokręcił głową.

- Zatem wolę znaleźć również sposób. Będę bezpieczniejszy o przyszłość jeżeli będę to kontrolował - ponownie otworzył księgę.

- A to? - spytał chłopak wskazując jedno z zagadnień

- Wampiry energetyczne? To nie dla ciebie. Pozyskują energię od innych tylko po to by samemu ją mieć do życia.

       We dwóch do wieczora kartkowali księgę i szukali podpowiedzi w innych księgach, ale było to na marne.

- Jest pewien sposób... - zamyślił się mężczyzna. - Bardzo ryzykowny... Naprawdę nie wiem, czy powinienem...

- Błagam pana! Biedronka, ona... Ona była naprawdę skuteczna. Można jej było zaufać. Bez niej ledwo sobie radzę! Nie wiem jak długo pociągnę bez jej pomocy! Ja... kocham ją!

Mężczyzna głęboko westchnął.

- Jak dobrze, że masz Plagga. Tylko on zna pierwszą część kodu, ja znam drugą.

- Naprawdę chcesz tego użyć?! - Plagg wyskoczył z torby chłopaka, mocno czymś zaskoczony

- Nie mamy wyjścia. To jedyne co może pomóc.

- O czym wy mówicie? - spytał Adrien

Mężczyzna jak przy ostatniej wizycie nie odpowiedział. Zamiast tego podszedł do ściany i zdjął z niej obraz koła Yin i Yang. Za nim oczom zdumionego chłopca pokazał się sejf. Plagg wpisał 4 cyfry, a następnie mężczyzna kolejne 4 i sejf z cichym jęknięciem otworzył się. W środku na niewielkiej poduszeczce leżał niedużych rozmiarów kamień, który Fu podniósł z namaszczeniem.

- Czy wiesz co to jest drogi chłopcze?

- Eeee... kamień?

- To nie jest zwykły kamień - mężczyzna dla napięcie urwał na chwilę. - To kamień filozoficzny!

- On istnieje?!

- Potrzymaj go, tylko ostrożnie!

Mistrz Fu ponownie wyjął jedną z ksiąg i otworzył na wizerunku Egipcjanina, który klęcząc wznosił ku niebu dłonie na których spoczywał kamień.

- Znów Egipt? - spytał blondyn

- Poszukiwania kamienia filozoficznego rozpoczęły się już w I wieku naszej ery, gdy rzemieślnicy zatrudnieni do pracy w egipskich świątyniach podejmowali próby tworzenia imitacji kamieni szlachetnych. Dysponowali oni tajemną wiedzą i umiejętnościami, którą utrzymywali w sekrecie. Posiadali wiedzę na temat ożywienia materii. Dalsze losy kamienia sięgają średniowiecza, gdzie alchemicy wierzyli, że posiada on zdolności zmieniania w wyniku transmutacji metali nieszlachetnych w złoto lub srebro. Nazywany kwintesencją, jednością 4 żywiołów!

- Nadal nie rozumiem jak się to ma do podróżowania w czasie.

- Pozwól mi dokończyć. Kamień ten miał też wytwarzać eliksir życia. Miał on dawać życie wieczne każdemu kto go wypije. Ponoć jedyną osobą, która go stworzyła był Nicolas Flamel. I tu rzekomo historia się kończy.

- To wciąż nic mi nie mówi. Ech, gdyby tu była Biedronka na pewno rozgryzłaby o co chodzi - chłopak załapał się za głowę.

- Naprawdę za nią tęsknisz.

- Tęsknię? Nie. Ja nie tęsknię. Ja szaleję z rozpaczy!

- Słuchaj teraz uważnie, bo to o czym teraz powiem to informacja, której nie znajdziesz w żadnej encyklopedii tego świata, ani w żadnych zapiskach na ten temat! 

- Do sedna proszę.

- Oprócz Nicolasa jest jeszcze jedna osoba, która stworzyła kamień filozoficzny, ale pozyskała go haniebną ścieżką. Od tamtej pory jest on przekazywany przez kolejnych mistrzów Kwami. Stworzył go najstarszy z nich.

- Był szalony na tym punkcie - odezwał się Plagg.

- Złamał on najświętsze prawa. Chłopcze w tej chwili trzymasz w dłoni setki ludzkich istnień.

- Słucham?! - chłopak z wrażenia omal nie upuścił kamienia

- Do stworzenia go człowiek ten poświęcił całe mnóstwo ludzkich żyć, a co za tym idzie ich energii życiowej. To... niebezpieczny kamień. Był ukrywany, by nie trafił w niepowołane ręce. Tak samo jak wiedza o tym w jaki sposób powstał. Znają ją kolejni mistrzowie i ty... Zdajesz sobie sprawę jaki niesamowity sekret ci powierzyłem? Nie wolno ci nikomu o tym mówić! Nikomu, rozumiesz?

- T-tak, rozumiem. Czy on może jakoś pomóc?

- Czasołamaczka potrzebowała ludzkiej energii by się przenieść, a to jest kwintesencja tej energii. Wszyscy ci poświęceni ludzie... jestem pewien, że to pomoże ci się przenieść.

- Nie chcę używać czegoś tak strasznego.

- Doskonale to rozumiem, ale te życia poszły na marne, kamień nie został nigdy użyty, a teraz jest szansa, aby te nieszczęsne życia ocaliły przynajmniej jedno istnienie. A nawet i więcej, bo przecież Biedronka cały czas ocala wraz z tobą kolejne życia niewinnych.

- Rozumiem... Tylko jak to zrobić?

- Potrzebny jest krąg transmutacyjny. Posiadając wiedzę tyczącą symboli alchemicznych można stworzyć krąg na którym jeżeli położysz ten kamień i metal to zmieni on go w złoto lub srebro. Podejrzewam, że jest możliwe stworzenie kręgu, który sprawi, że jeżeli ktoś na nim stanie i położy się kamień to przeniesie was w czasie.

- Czy wie pan jak zrobić ten krąg?

Mężczyzna podszedł do jednego z regałów i zaczął wyciągać z niego wszystkie książki i cały ich stos położył na stole, który niemalże uginał się pod jego ciężarem.

- Cóż... Wiedza alchemiczna zawarta w tych książkach mi pomoże.

- Słucham?! To zajmie miesiące!

- Chłopcze, nie nie doceniaj mnie. Daj mi kilka godzin!

_______________________________________________________

Przeczytałeś? Może komentarz? :) Gwiazdka? :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top