Samotna
Ciemność.
Chłód.
Rozpacz.
Ból.
Gniew.
Nienawiść.
Tęsknota.
W ciemnej ciasnej łazience, przy zgaszonyn świetle, płakałam ostatni już raz. Poczucie pustki piwoli pożerało mnie od środka. Muzyka ze słuchawek niemal rozgrywała moje bębenki. Przez łzy nie widziałam prawie klawiatury na telefonie. Odchylam głowę do tyłu, biorę kilka spazmatycznych wdechów. Wiem nie unikne tego, moje ostatnie pożegnanie.
Przepraszam.
Przepraszam.
Łzy kopią na ekran telefonu. Drzącą dłonią zaczynam pisać wiadomości.
Żałosne, pisze do obcych ludzi. Nie ma nikogo kto by nade mną zapłakał. Rodzina, przecież ich nie obchodzi, co się ze mną dzieje. Przyjaciele, ja nie mam przyjaciół, już od dawna. Spoglądam po raz ostatni na tekst. Po co to robie i tak nikogo to nie obejdzie. Szybko go wykasowuje. Wszystko co napisałam zastepuje trzema słowami.
Saionara mina gome.
W ostatniej chwili rezygnuje z wstawienia tego komentarza i tak nikogo to nie obejdzie.
Odkładam telefon, zwijam się w kulkę i płaczę. Drżacą ręką ujmuje nóż, boje się bólu. Przykładam go do nadgarstka, zamykam oczy. Dociskam ostrze do skóry, boli bardzo, ale jednocześnie przynosi ulgę.
Samotna jestem tak bardzo samotna. Uwięziona w ciemność wlasnego cierpienia, niezdolna do poproszenia o pomoc. Wreszcie to wszystko się skończy. Przepraszam że zawiodłam.
Przepraszam że nie miałam odwagi żyć.
Dziewczyny wybaczcie.
Żegnajcie przepraszam.
Chłód kafelków podłogi i chłód zbliżającego się końca mieszają się ze sobą. Zamykam oczy. Łzy mieszają się z krwią, muzyka chuczy w mojej glowie. Przegrywam wiem. Tym razem witam ciemność z radością.
Goodbay I'm sorry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top