• O wdzięczności, pożegnaniach i iskrach nadziei •
Pozwól mi każdego dnia wykonywać swoją pracę; a jeśli ciemne godziny rozpaczy przytłoczą mnie, niech nie zapominam o sile umacniającej mnie w spustoszeniu minionych dni.
Spraw, abym wciąż pamiętał te jasne godziny, gdy wdrapywałem się na ciche wzgórza dzieciństwa lub dumałem nad brzegiem cichej rzeki, gdy światło rozjaśniało mnie i obiecałem młodemu Bogu mieć odwagę pośród pokus przyszłych lat.
Chroń mnie przed zgorzknieniem i namiętnościami bezkontrolnych chwil. Niech nie zapominam, że ubóstwo i bogactwo płyną z ducha.
Chociaż świat nie zna mnie do głębi, niech moje myśli i uczynki nastrajają mnie do siebie przyjaźnie.
Unoś moje oczy od ziemi i nie pozwalaj mi zapominać o pracy gwiazd.
Zabraniaj mi potępiać innych, abym nie potępił samego siebie.
Nie pozwalaj mi iść za zgiełkiem świata, lecz pomagaj stąpać spokojnie własną ścieżką.
Daj mi kilku przyjaciół, którzy będą kochać mnie takim, jakim jestem; i podtrzymuj zawsze przed moim błędnym krokiem tańczące światełko nadziei.
A choćby dosięgły mnie wiek i słabość, nawet jeśli nie dotrę do pałacu marzeń, ucz mnie wciąż być wdzięcznym za życie, za czas dobrych wspomnień pełnych słodyczy i niech zmierzch wieczorny mnie utuli. ~ Max Ehrmann, 'The Prayer', w przekładzie Aleksandry Cichoń
💛
Lato okazywało swoje łaskawe oblicze. Lipiec rozkwitał i owocował w całym słonecznym przepychu światła i ciepła, przeplatanego delikatnymi opadami deszczu orzeźwiającego nagrzaną ziemię i rośliny. Susanne spędziła z Morganami jeszcze trzy następne cudowne dni. W tym czasie między innymi pomogli przyjść na świat źrebięciu Gratii oraz spotkali zaprzyjaźnione mustangi w ich ukochanej Dzikiej Dolinie.
Ostatniego wieczoru pobytu dziewczyny na farmie Peace of Land młodzi postanowili obejrzeć jakiś film. Spośród nieśmiertelnych płyt DVD obleczonych w sfatygowane opakowania wybrali A Walk to Remember z 2002 roku. Gwoli ścisłości, decyzję tę tak naprawdę podjęła Rozalia, stwierdziwszy, że to skandal, że jej przyjaciółka nigdy dotąd tego nie oglądała. Na delikatne protesty Franka Ro odparła:
- Nie musisz przecież oglądać z nami, jeśli nie masz ochoty.
- Nie no, obejrzę. Ktoś musi pilnować, żebyście się przesadnie nie zachwycały Landonem Carterem.
Wykąpani i przebrani w piżamki zasiedli przez telewizorem na kanapie w pokoju gościnnym, gdzie podłoga wyściełana była puchatą wykładziną w kolorze mięty. Można w niej było zanurzać stopy prawie tak jak w trawie.
Tak więc sobie siedzieli i oglądali. Dopiero na początku sceny spektaklowej Franciszek i Susanne zorientowali się, że siedząca pomiędzy nimi Rosalie zasnęła. Po wstrzymaniu filmu za pomocą przedpotopowego pilota i bezskutecznych próbach obudzenia śpiącej doszli do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie przetransportowanie jej do łóżka. Franciszek wziął więc dziewczynę pod ramiona, a Susanne pod nogi i wspólnymi siłami zanieśli ją na posłanie.
Potem chłopak okrył troskliwie siostrę kołdrą i nakreślił na jej czole znak krzyża. Brunetka w międzyczasie zajęła z powrotem miejsce na kanapie, kątem oka jednak dyskretnie przyglądała się rodzeństwu. Gdyby ktoś się jej wówczas przyjrzał, spostrzegłby niechybnie, jak głęboko poruszyły ją te drobne braterskie gesty Franka wobec Rozalii. Wkrótce potem Chłopak ze Zbożową Czupryną dołączył do niej i zapytał:
- Pewnie chcesz obejrzeć do końca.
- Mhm. Ale ty nie musisz, jeśli nie masz ochoty.
- Spoko, potowarzyszę ci.
Telewizor więc zaczął ponownie wyświetlać kolejne kadry spektaklu w filmie, aż w końcu nadszedł ten przełomowy moment, gdy Jamie Sullivan w roli tajemniczej śpiewaczki śpiewa Niebiańskiemu Ojcu o Nadziei, jaką w Nim pokłada:
Sing to me the song of the stars
Of Your galaxy dancing and laughing and laughing again
When it feels like my dreams are so far
Sing to me of the plans that You have for me over again
So I lay my head back down
And I lift my hands and pray
To be only Yours, I pray
To be only Yours, I know now
You're my Only Hope
I give You my destiny
I'm giving You all of me
I want Your symphony
Singing in all that I am
At the top of my lungs
I'm giving it back
Zarówno ta scena, jak i wiele kolejnych sprawiały, że Franek i Su czuli się nieco niezręcznie, zwłaszcza że ostatnio rzadko kiedy przebywali jedynie w swoim towarzystwie i to jeszcze w takich okolicznościach. Jednocześnie jednak było im jakoś tak błogo.
Gdy wybrzmiały ostatnie sławetne słowa Landona (których oczywiście tu nie przytoczę, żeby nie dać Czytelnikom spoilerów) i pojawiły się napisy i piosenki końcowe, Susanne cichutko westchnęła i otarła mokre oczy. Spojrzenie jej skrzyżowało się z frankowym i mogłaby przysiąc, że w jego chabrowych tęczówkach również iskrzyły smutno-nadziejne kropelki łez. Patrząc na nią poważnie, powiedział, potykając się o słowa:
- Jesteś ... Piękną ... Osobą. Dobrze ... że jesteś ... Przyjaciółką Ro.
Ujął jej dłoń i ucałował, a potem prędko opuścił pokój, pozostawiając biedną dziewczynę w stanie wewnętrznego rozedrgania i z płynnym szczęściem wypełniającym jej bursztynowe oczy i serce.
💛
Montana, 28.06.2018
Tereso!
Mam nadzieję, że pomimo iż dużo wody upłynęło w rzekach, odkąd się spotkaliśmy ostatni raz, wciąż jeszcze przechowujesz dobre wspomnienia o mnie. Wybacz, że przez tyle czasu nie próbowałem do Ciebie dotrzeć.
Wiedz, że jestem głęboko wdzięczny za wszystko, co uczyniłaś dla mnie i dla moich Braci. Dzięki Tobie nasze życie w rezerwacie stało się lżejsze, a inni zaczęli dostrzegać w nas istoty człowiecze. Nie chciałbym Cię niepokoić naszymi kłopotami i troskami. Jesteś jednak jedyną osobą, do której mogę zwrócić się o pomoc.
List ten dyktuję pielęgniarce, która ociera łzy, zapisując moje słowa. To bardzo życzliwa osoba. Jestem w szpitalu należącym do naszego rezerwatu. Kilka miesięcy temu stwierdzono u mnie nieuleczalny, śmiertelny nowotwór. Mam przeczucie, że mój czas jest bliski.
Siedemnaście lat temu moja żona Ranya urodziła naszego jedynego syna. Nie ma w ludzkim języku takich słów, które mogłyby wyrazić nasze szczęście. Pobłogosławiliśmy go imionami Hevovitastamiutsto [co w języku naszego plemienia oznacza «Wicher»] oraz Jacob.
Nie było nam jednak dane towarzyszyć mu wspólnie we wzrastaniu. Utracił mamę na skutek podstępnego zapalenia, które zgasiło światło życia w jej delikatnym ciele. Tak bardzo za nią tęskniłem przez te siedemnaście wiosen, gdy starałem się jak najlepiej wypełniać zadania ojcostwa. Nie wiem, jakim cudem, lecz chyba całkowicie nie zawiodłem. Vitas wyrósł na mądrego młodzieńca o wrażliwej, dobrej duszy, choć bywa dziki i skryty i czasem trudno do niego dotrzeć. Bardzo go kocham. Martwię się, co się z nim stanie, gdy odejdę.
Właśnie dlatego zdecydowałem się skorzystać z Twojego adresu. Chciałbym poprosić Ciebie oraz Henry'ego, abyście przygarnęli Vitasa do «Peace of Land«, choć do czasu, gdy osiągnie pełnię lat. Będę Wam wdzięczny całym sercem mojej duszy, jeśli dacie mu szansę, by mógł zapracować na siebie w jakiś sposób i w ten sposób odwdzięczyć się, jeśli zdecydujecie się go przyjąć. Wiem, że moja prośba jest bardzo zobowiązująca. Wierzę jednak, że zrozumiesz, że czynię to z miłości do syna.
Wiesz jak nikt inny z Bladych Twarzy, jak życie w rezerwacie zniewala. Odbiera możliwości rozwoju. Pragnę, by Vitas mógł decydować o sobie, żyć jak wolny człowiek, odnaleźć swoją dobrą drogę.
Dziękuję Ci, Siostro, za Twoją wrażliwość i dobroć. Wiele bym dał, by nie był to list pożegnalny i by móc jeszcze raz z Tobą porozmawiać. Wierzę jednak, że spotkamy się kiedyś w jakimś pięknym miejscu, na Drugim Brzegu Życia. Życzę Tobie i Twojej Rodzinie wszystkiego, co najlepsze.
Twój kochający Cię
Przyjaciel i Brat
Kukuniwi
PS: Szanowna Pani, wiem, że to nie moja sprawa i może nie powinnam się wtrącać. Bardzo jednak proszę, by spełniła Pani prośbę Kukuniwi. Bardzo z nim źle. Vitas będzie potrzebował wsparcia, by dojść do siebie po tym wszystkim. Z wyrazami szacunku: Rachel ~ pielęgniarka Kukuniwi.
*
Teresa złożyła list i położyła go na kuchennym blacie. Zawarte w nim hiobowe wieści wstrząsnęły nią do głębi. Przemyła wodą ze zlewu strumyki łez z policzków, wyrzucając sobie w myślach, że w ciągu minionych dziewiętnastu lat nie znalazła czasu, by odwiedzić przyjaciela.
«Trzeba jechać» ~ pomyślała ~ «Oby tylko nie było za późno...»
💛
Oryginał piosenki Only Hope, którą w wersji z soundtracku filmu A Walk to Remember zaśpiewała osiemnastoletnia wówczas Mandy Moore:
Kochani Moi!
Tak, to znowu ja, po raz trzeci w tym miesiącu przybywam z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że jeszcze nie macie mnie dość, haha i że ten rozdział nie wyszedł zbyt cukierkowo i patetycznie. Akurat byłam na świeżo po obejrzeniu tego filmu i tak jakoś poczułam potrzebę, by go wpleść. Oglądaliście go kiedyś? Podobał Wam się?
Co sądzicie o Susanne i Franiu? Jak myślicie, jak się potoczy ich historia?
I oczywiście, jakie są Wasze wrażenia po liście otrzymanym przez Teresę? Macie jakieś teorie, co się stanie z Kukuniwim i Vitasem?
Przytulam Was bardzo mocno! Dziękuję, że jesteście, dobrze, że jesteście! Odpoczywajcie i spędzajcie czas radośnie, jasno i owocnie.
Wasza Ola
28.12.2021
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top