ꓚ⌊⌋ 𝙴𝚙𝚒𝚕𝚘𝚐 ⌊⌋ꓛ
»»————- ★ ————-««
𝕊́𝕞𝕚𝕖𝕣𝕔́ 𝕟𝕚𝕖 𝕛𝕖𝕤𝕥 𝕡𝕣𝕫𝕖𝕔𝕚𝕨𝕚𝕖𝕟́𝕤𝕥𝕨𝕖𝕞 𝕫̇𝕪𝕔𝕚𝕒, 𝕒 𝕛𝕖𝕘𝕠 𝕔𝕫𝕖̨𝕤́𝕔𝕚𝕒̨
꧁꧂
Ruby została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym Eichen. W Beacon Hills zapanował względny spokój. Mieli za sobą kolejne trudne przejścia. Przynajmniej tym razem wyszli z tego wszyscy zwycięsko. Morana wróciła do życia, ale tym razem jako człowiek. Co w żaden sposób nie było dla niej czymś złym. Miała szansę na normalne życie, a przynajmniej częściowo normalne, bo jednak związek z wilkołakiem nie był czymś prostym i zwyczajnym.
Derek i Morana postanowili wyjechać na trochę z Beacon Hills. Brunet postanowił, zanim całkowicie opuszczą miasto, zajechać gdzieś. Zabrał ją do punktu widokowego gdzie wyznał jej miłość, a ona pierwszy raz to od niego usłyszała. Było to też miejsce gdzie Morana dostała wizji o ich przyszłości, w której mieli syna.
— Dlaczego mnie tu przywiozłeś? — czarnowłosa stanęła obok Derek'a, który patrzył na widok przed nimi. Nawet w dzień panorama miasta prezentowała się zaskakująco.
Derek spojrzał w bok, na czarnowłosą. Kąciki jego ust uniosły się ku górze. Morana uśmiechnęła się, tym samym odwzajemniając jego gest. Czuła jak jej policzki lekko się rumienią, a serce przyspiesza. Patrzył na nią w taki sposób, że świat dookoła zaczynał znikać.
— Tutaj powiedziałem że cię kocham. — stanął twarzą do niej. Uniósł dłoń i założył kosmyk jej włosów za ucho. Patrząc jej w oczy, bez pośpiechu pochylił się ku niej. Złączył ich wargi w czułym pocałunku, który czarnowłosa bardzo chętnie odwzajemniła. Po chwili oderwali się od siebie, ale nadal stali blisko siebie. Opierali się wzajemnie o czoła i patrzyli sobie w oczy.
— Miałam wizję. — wyznała po chwili ciszy Morana. Po tym co razem przeszli, postanowiła powiedzieć mu o wizji, w której widziała ich przyszłość.
Trochę się od siebie odsunęli. Derek zmarszczył lekko brwi.
— Myślałem że nie jesteś już secoremem.
— To było gdy wyznałeś mi nad tym klifem miłość. Nie powiedziałam ci bo zwykle moje wizje nie są jasne i czasami się nie sprawdzają, ale po tym co przeszliśmy... myślę że to może być nasza przyszłość.
— Co widziałaś?
Morana uśmiechnęła się trochę onieśmielona i na chwilę odwróciła wzrok. Derek wyprostował się i trochę zmieszał. Zaczął odczuwać niepokój, bo nie wiedział co czarnowłosa widziała.
— Widziałam kuchnię. Kobietę z dzieckiem, to był chłopiec. Do domu wszedł mężczyzna. Przywitał się z nimi radośnie. Zaczęli rozmawiać. Nie słyszałam o czym, ale biła od nich czysta radość i miłość. Byli szczęśliwi. — uśmiechnęła, choć w jej oczy zaszkliły się od łez. Ta wizja bardzo ją wzruszyła. Marzyła o rodzinie, małym domu z ogródkiem, dzieciach, miłości życia. Spojrzała w oczy Derek'a, chcąc zobaczyć jego reakcję. Nie mogła już wyczuwać jego emocji, co teraz uznała za minus. Milczenie z jego strony, trochę ją zestresowało.
— Chcesz powiedzieć że widziałaś nas z dzieckiem? — zapytał ostrożnie. Nie był pewny czy dobrze zrozumiał słowa czarnowłosej.
Morana przytaknęła głową. Derek odwrócił wzrok i rozchylił wargi, ale nic nie powiedział. Był zaskoczony, ale nie w ten negatywnym sposób. Spojrzał na panoramę miasta. Chwilę zamyślił się przetwarzając słowa Morany.
— To tylko wizja. Nie musi się spełnić. — odezwała się Morana. Cisza między nimi stała się dla niej nieprzyjemna. Żałowała że powiedziała mu o tej wizji. Myślała że to nic nie zmieni, że może Derek ucieszyłby się, teraz obawiała się że to go odtrąci od niej, że nie będzie chciał myśleć o założeniu z nią rodziny.
Derek spojrzał na Morane wyczuwając w jej głosie smutek. Uśmiechnął się delikatnie z nutą nieśmiałości. Szczerze, to nie myślał nigdy o własnej rodzinie. Może dlatego nie wiedział co teraz powiedzieć.
— Chciałbym żeby ta wizja się spełniła. — oznajmił szczerze. Oczywiście miał wątpliwości i obawy, ale nie chciał rezygnować z szansy na szczęśliwe życie, z powodu strachu że to kiedyś może stracić.
Morana spojrzała na niego zaskoczona. Po chwili na jej ustach zagościł szeroki uśmiech. Pochyliła się ku brunetowi i pocałowała go czule.
— Ruszajmy. — powiedziała Morana. Odsunęła się od Derek'a, który nie chciała aby czarnowłosa przerywała pocałunek. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Zamierzał ją pocałować, ale Morana obróciła głowę w bok przez co pocałował ją w policzek. Posłała mu niewinny uśmiech, na co brunet niezadowolony zmarszczył brwi. Lubiła się z nim droczyć. — Jeszcze będziesz miał mnie dość.
— Nigdy nie będę. Złapałem cię i już nie puszczę.
— Zły wilk. — zachichotała czarnowłosa. — Ale mówię poważnie. Jedźmy już, bo spóźnimy się na samolot.
Derek przytaknął głową i niechętnie puścił Morane. Ruszyli ku samochodowi. Derek podszedł do drzwi od strony kierowcy.
— Morana...
Czarnowłosa zatrzymała się w miejscu. Spojrzała za siebie. Miała wrażenie że usłyszała jak ktoś szepnął jej imię. Przysłuchała się uważnie. Jedyne co usłyszała, to delikatny szum wiatru oraz świergot ptaków. Potrząsnęła głową, po czym odwróciła się i podeszła do samochodu. Na pewno jej się coś tylko przesłyszało. Po chwili odjechali z punktu widokowego.
W starym drewnianym kościele, gdzie Ruby zamierzała przyzwać mroczną istotę, na podłodze przed ołtarzem, nadal znajdował się krwawy krąg. Został uszkodzony, tak na wszelki wypadek. Nagle na samym środku pojawiło się małe pęknięcie. Trzask łamanych desek rozniósł się echem po opustoszałym wnętrzu. Na podłodze pojawiło się więcej małych pęknięć. W kościele zapanowała grobowa cisza. Pęknięcia ustały. Z jednej z szczelin w podłoże wyleciał mały czerwony robak, którego skrzydełka pokryte były cienkimi czarnymi liniami. Owad uniósł się do góry i wyleciał z kościoła.
**************************************
To już koniec tej książki. Ten końcowy fragment napisałam, bo może jeszcze kiedyś wrócę do tej książki i coś napiszę. Na razie tego nie planuję, ale nigdy nie wiadomo. W ogóle powstanie tej historii, tej książki, to był całkowity spontan. Wróciłam do Teen wolf aby poprawić moją starą książkę związaną z tym serialem. Nie planowałam pisać czegoś nowego, ale z sentymentu do tego seriali stwierdziłam że spróbuję coś stworzyć. Mam nadzieję że spodobała wam się ta książka, że czytanie jej było miłym dodatkiem do codzienności.
Dziękuję wszystkim za wszelkie gwiazdy czy komentarze, że w ogóle ktoś czytał moją książkę. Wiele to dla mnie znaczy, bardzo wam dziękuję.
Jeśli ktoś nie wie, to jestem w trakcie publikowania książki z Peter'em Hale, więc jeśli macie ochotę poczytać coś mojego autorstwa związanego z serialem Teen wolf, to zapraszam.
Planuję napisać jeszcze jedną książkę związaną z tym kochanym serialem. Będzie ona o Allison i wymyślonej przeze mnie bohaterce. Wplątane w fabułę będą jeszcze inne shipy, takie jak Thiam, Sterek czy Scisaac. Na razie mam tylko napisane dwa rozdziały, zacznę publikować książkę dopiero jak napiszę kilka zapasowych seriali. Jeśli zaciekawiła was ta książka, to dajcie znak, a może szybciej pojawi się na moim profilu.
A tu kilka fanartów z Derek'em i Moraną, mojego autorstwa :D
:D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top