Pierwszy pocałunek
Neuvillette spokojnie delektował się obiadem podczas swojej przerwy. Za jakieś 20 minut rozpoczynała się kolejna sprawa sądowa, ale w tym czasie sędzia mógł bez pośpiechu zjeść. Uwielbiał jak jego posiłki pływały w sosie do tego stopnia, że zazwyczaj jadał zupę z kotletem niżeli kotlet z sosem.
Ot taki zwyczajny dzień. Słońce świeciło jasno i klarownie.
Ciekawe co robił Kaeya? Obaj mieli tendencje do zapominania o jedzeniu w trakcie pracy oraz obaj siebie nawzajem upominali w listach jakby jeden był lepszy od drugiego, choć w rzeczywistości byli tacy sami. Może kapitan kawalerii też jadł teraz obiad? Rycerz lubił szaszłyki marynowane w winie. Raz zrobił je Iudexowi. Były całkiem smaczne tyle że za suche jak na jego gust. Właściwie to Alberich lubił wszystko co miało w sobie wino. Podczas jednej z pijanych nocy w Fontaine gdy opili się szampanem nacji Hydro, mężczyzna zdradził mu, że to nie było takie samo jak upijanie się dandelion wine. Wtedy niebieskowłosy po raz pierwszy wspomniał o sobie coś tak osobistego. Cóż, nie na trzeźwo, ale to był pierwszy krok. Kaeya powiedział, że tak bardzo sobie ceni wino ziemi wolności, bo przypomina mu o czasach dzieciństwa, a nigdy go nie zostawiło. Ta noc była miesiąc temu, ale sędzi wydawało się to tak dawno.
Ich uczucie wciąż jeszcze dojrzewało. To było jasne, że darzyli siebie romantyczną sympatią, ale nie byli jeszcze gotowi w pełni się w to zaangażować. Żaden z nich nie był na tyle odważny, by zrobić coś więcej niż nieśmiałe trzymanie się za ręce po zmroku.
Ale przecież mieli jeszcze czas. Przynajmniej tak sądził Neuvillette.
Do pomieszczenia weszła Meluzyna, niosąc list z pieczęcią Dawn Winery. Hm... dziwne. Białowłosy spodziewał się listu od Kaeyi, a nie od wytwórni alkoholi. Fontaine nie importowała mondstadzkich win na swoje tereny. Może to była propozycja współpracy? Jeśli tak to Iudex na pewno rozpatrzy ten wniosek pozytywnie ze względu na znajomego rycerza.
Sędzia z lekkim uśmiechem zerwał pieczęć. Och na pewno napisze o tym w liście do niebieskowłosego! Teraz będą mogli razem smakować ten trunek. W sumie to Neuvillette zawsze był ciekawy jaki ma smak.
List zaczynał się bardzo niepokojąco. Bez żadnego zwrotu grzecznościowego typu "Drogi Monsieur Neuvillette", "Szanowny najwyższy sędzio".
Mam ważną informację na temat Kaeyi. Nie jesteś w jego kontaktach medycznych, ale jesteś kimś kto powinien o tym wiedzieć.
Sędzia zmrużył oczy. Kontakty medyczne? O co tu chodziło?
Tekst był napisany ciągiem koślawymi literkami jakby w pośpiechu. Neuvillette przeczytał go po raz pierwszy, a potem drugi.
Pogoda zepsuła się w ułamku sekundy.
Wstał od biurka. Jego w połowie zjedzony obiad zapomniany. Wyszedł pospiesznym krokiem ze swojego gabinetu. Sprawa zaczynała się za 5 minut, ale on nie miał czasu. Archoni... on i Kaeya nie mieli czasu.
Furina zatrzymała się na jego drodze, ale on nie miał czasu. On i Kaeya nie mieli czasu. Musiał iść w tej chwili. Musiał dostać się do Mondstadt jak najszybciej mógł choćby sam miał przemierzać pustynie Sumeru.
- Gdzie się wybierasz? Sprawa jest za parę minut. Podobno oskarżony ukradł...- Neuvillette odepchnął Archonkę na bok. Nie miał czasu ani ochoty na jej kuriozalne maniery.
- Stul pizdę- sędzia prychnął, idąc dalej.
Cały personel stał jak zaczarowany. Nikt nigdy nie słyszał, żeby poważny, zdawkowy i uprzejmy Iudex tak się wyrażał. Nawet nie sądzili, że potrafił powiedzieć coś tak wulgarnego publicznie, a co dopiero do Archonki.
Neuvilette na nic nie zważał. Rozważniejsze może byłoby poczekanie na aquabus, którym dostałby się do miasta, a z miasta do portu gdzie odpływała łódka do Sumeru. Jednak to trwałoby za długo. Pobliscy piesi mogli obserwować Iudexa Fontaine skaczącego w odmęty wody z Opera Epiclese.
Wpław będzie szybciej. W końcu mężczyzna umiał wspaniale pływać, a teraz liczył się czas, czas i tylko i wyłącznie czas, który zdawał deptać mu po piętach.
W swoim dzikim tempie sędzia pokonał podróż z Fontaine do Mondstadt, która zazwyczaj trwała od dwóch do trzech dni w 18 godzin. Neuvilette nie zrobił sobie ani sekundowej przerwy.
***
Do kwatery rycerzy wparował wysoki białowłosy mężczyzna z czerwonymi od płaczu oczami. Jean była zaskoczona. Poznawała tego człowieka. Był to Chief Justice Fontaine, czyli właściwie głowa tej nacji. Nie pamiętała, aby ktokolwiek wysyłał jej jakąś notkę dotyczącą przyjazdu tak ważnej figury na ziemie wolności. Acting Grand Master nawet nie zdążyła nic powiedzieć, bo ubiegł ją Iudex.
- Gdzie on jest? Gdzie jest Kaeya? Kaeya Alberich? Kapitan kawalerii?- głos mężczyzny był nierówny i cały drżał.- Czy wszystko z nim już dobrze? On żyje, tak?
Kobieta na początku nie wiedziała co ma odpowiedzieć, ale prędko się pozbierała.
- Kapitan żyje. Jego stan jest wciąż jeszcze słabym, ale wierzę, że da sobie radę- Neuvillette odetchnął lekko z ulgą, jednak jego zmartwienia wciąż jeszcze nie były zażegnane.
- Muszę go zobaczyć- oznajmił sędzia, siląc się na poważny ton.
Jean przez chwilę była cicho po czym wolno skinęła głową oraz ruchem ręki nakazała mu iść za sobą.
Iudex nawet nie wiedział gdzie już idzie. Jego kolana były jak z waty, lecz wciąż nie zwalniał kroku. Musiał go zobaczyć. Musiał na własne oczy się przekonać czy na pewno jest z nim dobrze, bo jeśli list nie kłamał to było z nim bardzo źle.
Drzwi do jednej z sal w skrzydle szpitalnym katedry zostały wolno uchylone drzwi. Tuż pod ścianą stało łóżko, a obok niego szafka nocna na której był bardzo znajomy przedmiot. Lumitoile, które ofiarował Alberichowi. I wreszcie na łóżku leżała postać o długich niebieskich włosach z zabandażowanym torsem. To był on. Jego Kaeya.
- Kaeya!- Neuvillette zapomniał o całym zmęczeniu. Podbiegł do znajomej twarzy jak najszybciej mógł. Musiał go dotknąć, by sprawdzić czy to na pewno nie iluzja. Stracił już zbyt wiele ważnych osób w swoim życiu.
Gdy dłoń sędzi delikatnie złapała go za ramię dopiero wtedy Iudex odrobinę się uspokoił, choć wciąż był roztrzęsiony. Nagły dotyk trochę zabolał kapitana kawalerii, ale postanowił zachować to dla siebie.
- Neuvillette? Co ty tutaj robisz?- rycerz położył rękę na ręce białowłosego.
To było dziwne widzieć Neuvillette w takim stanie. Najwyższy sędzia Fontaine był tym ustatkowanym i poukładanym w ich relacji. Nigdy też nie okazywał tak otwarcie swoich emocji. Kaeya czuł się w tym zagubiony. Nie miał pojęcia co zrobić, by jakoś mu pomóc.
- Dostałem list od jakiegoś właściciela winiarni, ale to nieistotne- mężczyzna mocniej zacisnął dłoń.- Prawie umarłeś. Prawie umarłeś, a nie ty mnie o tym poinformowałeś, a jakiś człowiek, którego w ogóle nie znam to zrobił.
- Neuvillette... przepraszam po prostu nie chciałem cię martwić i odciągać od obowiązków. Wiem jak ważna jest dla ciebie sprawiedliwość Fontaine oraz że nie możesz sobie pozwolić na takie niespodziewane wyjazdy- wyjaśnił Alberich, a Iudex tylko uniósł brew w drwinie.- Poza tym to nie tak, że jesteśmy w jakimś związku.
Białowłosy zamilkł. To prawda nie byli w żadnej romantycznej relacji, ale jeśli ten drobny dotyk i wspólne, nieprzespane noce spędzone na rozmowach cokolwiek sugerowały to było jasne co czuli do siebie nawzajem. Neuvillette nie był ekspertem w ludzkich sprawach, a już na pewno nie w miłości, lecz był tego pewien.
- Porzuciłbym wszystko, by przyjechać. Sprawiedliwość jest ważna. Nawet najważniejsza, ale tu chodzi o ciebie- sędzia z czułością spoglądnął na niebieskowłosego.- To prawda nie jesteśmy w związku. Myślałem, że wciąż mamy na to jeszcze sporo czasu. Chciałem, żeby to się rozwinęło powoli jak będziemy obaj na to gotowi, ale chyba zaczynam dostrzegać, że któryś z nas musi zrobić pierwszy krok oraz że musimy wspólnie zaryzykować.
Kaeya przestał się odzywać. Neuvillette właśnie wyznał mu coś tak ważnego. W sumie to Alberich wiedział o tym wcześniej. Wychodzi na to, że obaj wiedzieli, ale nie chcieli niszczyć tego co mają. Patrzenie w oczy tego drugiego mężczyzny, pełne żalu i smutku. Był taki piękny, mądry, wspaniały i rycerz bardzo chciałby móc go nazwać swoim chłopakiem, ale co on mógł dać w zamian, że taki ktoś się nim zainteresował? Kaeya nie był jakiś szczególny. Był przede wszystkim narzędziem do czegoś większego. Tylko w jaki sposób powinien zmienić siebie, żeby Iudex był zadowolony?
- Kaeya... zaryzykujesz ze mną?- spytał sędzia wciąż patrząc na drugiego z uczuciem.
- Tak... zrobię to- szepnął Alberich, a w jego sercu rosło poczucie winy.
Czy Neuvillette też by go o to zapytał gdyby wiedział jak bardzo był zepsuty? W swoim życiu wyginał się już na wszystkie strony, by każdego zadowolić, lecz nieważne co zrobił oni zawsze go zostawiali. Jego biologiczna matka, jego biologiczny ojciec, Crepus, Diluc. Nie umiał sprawić, aby z nim zostali. Był zwyczajnym karaluchem w tym świecie zbudowanym przez Archonów. Nic więc dziwnego, że nikt nigdy nie chciał z nim zostać. Czy nie mówienie tego dla drugiego mężczyzny było czymś złym? Czy to liczyło się jako kłamstwo? Sędzia nie wiedział do końca w co się pakuje, ale jakby wiedział to co jeśli cofnie swoje słowa? Kaeya wątpił, że przeżyje następne odrzucenie.
- Czy możemy uch...- Neuvillette nie do końca wiedział jak o to zapytać.
W romansidłach, które czasem czytał zawsze był ten jeden moment. Chwila zawsze bardzo ważna dla pary. Pierwszy pocałunek. Jak w ogóle powinno się za to zabrać? Sędzia nigdy z nikim się nie całował, bo nie widział takiej potrzeby, jednak sprawy miały się inaczej z tym kapitanem kawalerii...
- Chcesz...- Kaeya wskazał na swoje usta, a potem na białowłosego.
Mężczyzna lekko skinął głową.
Alberich subtelnie się uśmiechnął. To było takie urocze, wręcz niewinne. O jak bardzo na to nie zasługiwał... Jednak przede wszystkim był grzesznikiem. Branie więcej niż mu się należało było zapisane w jego krwi.
Rycerz ostrożnie wziął twarz Iudexa w swoje dłonie i przybliżył ją do swojej. Na ledwie parę sekund ich usta się zetknęły, ale dla nich wydawało się to trwać wiecznie. Gdy się od siebie oderwali Neuvillette znów pocałował czule Kaeyę, a potem znów i jeszcze jeden raz, następnie kolejny. Nie mógł przestać. To było po prostu uczucie, którego nie dało się opisać. Chyba zaczynał rozumieć te wszystkie pary w Fontaine.
- Ehem...- odchrząknęła Barbara, która weszła do sali szpitalnej już jakiś czas temu, lecz ta dwójka jej nie zauważyła, bo była zbyt zajęta sobą.- Przyszłam zmienić bandaże kapitanowi Kaeyi.
- Ach tak oczywiście- Neuvillette nerwowo się odsunął.
Barbara w ciszy zaczęła zmieniać bandaże. Kaeya patrzył na Iudexa, którego policzki były dość zaróżowione. Kapitan nie mógł się na to nie uśmiechnąć. Ach Neuvillette... jeszcze nawet nie wie co go czeka.
Tym razem abyss postąpiło lekko. A jak będzie za następnym razem?
Neuvillette patrzył na niego z lekkim zmartwieniem. Po zmianie bandażów delikatnie wtulił się w Kaeyę.
Obecność Neuvillette była jak wrząca woda. Była gorąca na tyle by powoli roztopić lodową osłonę serca rycerza. Czy jednak też kiedyś go oparzy tak samo jak kiedyś tamto miłe ognisko? To pokaże tylko czas.
Author's note
Okej to więc... nie mam nic na swoją obronę. Fanfic do opowiadania z hasełkiem pierwszy pocałunek jest idealny do angst, prawda? :D?
Właściwie to można to traktować jako alternative ending do poprzedniego ficu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top