Rozdział 8
Kikoru dość szybko skończyła zajmować się płotkami, będącymi Yoju. Nie interesowały je ją już. Wolała się zająć większym celem. Po zabiciu ostatniego potwora w strefie Delta przeszła do kolejnej, gdzie znalazła swoją zdobycz. Uśmiechnęłam się na jego widok, szybko zaczynając strzelać. To ona go zabije i to ona zdobędzie pierwsze miejsce. To ona pokarze wszystkim kto jest najlepszy. Wyskoczyła w powietrze, zaczynając spadać w stronę bestii. Patrzyła z determinacją w jego stronę. Swoimi nogami zagrodziła mu możliwość pożarcia go i wycelowała w stronę jego jamy ustnej. Udało jej się. To ona go znalazła i to ona się go pozbędzie. Nacisnęła na spust i zaraz po tym pocisk z jej broni rozprzestrzenił się w środku Honju. Zadowolona blondynka wylądowała na ziemi, a w tle za nią padła przerośnięta bestia.
- Honju został pokonany. - w słuchawkach rozniósł się głos Okonogi. - Ostatni etap egzaminów zakończony sukcesem! Wycofujemy drony. Świetnie się spisaliście!
Wszyscy odetchnęli z ulgą, choć kilku z nich było zirytowanych. To oni chcieli rozprawić się z Honju. Kandydaci zaczęli się kierować w stronę wyjścia z poligonu. Poza jedną kobietą. Czarnowłosa wstała ze swojego siedzenia, będąc zaalarmowana nowym osobnikiem. Dzięki swojej drugiej stronie wyczuła go od razu. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała w kierunku skąd dochodzi. Chwyciła za swoją broń i znak drogowy, dziwiąc tak obserwujących ją kapitanów. Zaczęła biec, skacząc po gruzach i budynkach. Hoshina zaciekawiony rozkazał Okonogi zostawić jej drona i by leciał za nią. Na mapie widzieli dokąd biegnie. Za to kilkaset metrów dalej stała zadowolona Kikoru. Wzięła głęboki wdech i odwróciła się na pięcie.
- A teraz pora wrócić i pokazać kto jest najlepszy. - westchnęłam robiąc pierwszy krok.
W tym samym momencie kurz opadł w części, pokazując nowego przybysza. Blondynka szybko to wyczuła, odwracając się ponownie w stronę truchła Honju. Była to sekunda, a mała kula przebiła się przez kombinezon Shinomiyi. Patrzyła w szoku na nowego Kaiju. Był paskudny, cały biały i w ludzkich rozmiarach. Kikoru opadła na kolana kaszląc krwią. Jednak nie tylko ona przeżywała dziwne zjawiska. Do tej pory martwe Yoju zaczęły powstawać z zmarłych, dziwiąc tak kadetów. Ichigo widząc to nie przejmowała się tym jednak, widząc jak jej brat i kolegą są w centrum walki z nimi. Ona szła po większe monstrum.
- Czym ty do cholery jesteś? - zapytała blondynka w stronę nowego Kaiju.
- Nadal się ruszasz? - odpowiedziało w jej stronę, dziwiąc dziewczynę jeszcze bardziej. To Kaiju potrafią mówić? - Coś tak nagle zbladła? Już, już. Ja zajmę się resztą. - ostatnie zdanie zwrócił w stronę Honju, które ponownie zaczęło się ruszać i co jakiś czas ryczeć. Zmieszana, ale nadal zdeterminowana, Kikoru powstała gdy rana się zakleiła. Wycelowała w jego stronę broń. - Upewnij się, że pogryziesz przed połknięciem. - wycelował w jej stronę swoją dłoń, z której wyleciały kolejne kule, trafiając wiele miejsc w ciele dziewczyny.
Przeraźliwy krzyk Kikoru rozniósł się rozgłosem w pomieszczeniu kontrolnym, na co wielu samemu się przeraziło. Zaskoczeni zauważyli wiele nieprawidłowości w funkcjach życiowych Shinomiyi. Sprawdzali każde nagranie i każde nieprawidłowości, zauważając powroty do życia Yoju i Honju. Zdziwili się na widok skali wytrzymałości zmartwychwstałego Honju, wynoszącą 6.4. Kazali wysłać ponownie drony, kilka oddziałów i obaj kapitanowie wyruszyli z pomocą. Coś tu jest nie tak i to bardzo. W pobliżu całego tego zamieszania na jednym z budynków stanęła czarnowłosą kobietą, przyglądając się zaistniałej sytuacji. Zerknęła na drona, który ją śledził. Nie będzie mogła się zmienić przez to latające cholerstwo i nie wie czy jej brat jest gdzieś na widoku. Kikoru mimo bólu zaczęła się podnosić, nie mając zamiaru się poddać. Nie pozwoli na to. Nie, kiedy tak ciężko pracowała. Wstała i z wściekłością w oczach wycelowała broń.
- Muszę być idealna! - krzyknęła i chciała strzelić w Honju.
Ogromną dłoń potwora rzuciła blondynką o pobliski budynek, robiąc w nim tak dziurę. Kikoru nie była w stanie się ruszyć, nie miała ani siły, ani mocy. Patrzyła jak bestia ponownie za nią chwyta i rzuca w inną stronę. Krzyknęła i przygotowała się na kolejny ból. Mimo to on nie nastał. Zdziwiona otworzyła oczy, patrząc w turkusowe oczy. Ona tu jest. Jej rywal tu jest. Ichigo złapała ją, ratując ją tak od ponownego zrobienia dziury w jakimś budynku.
- Ty... - nie dokończyła, musząc się skrzywić z bólu i wypluć krew.
- Nic nie mów. To ci nie pomoże. - kobieta mówiła poważnie, patrząc w stronę Honju. - To jeszcze nie koniec.
Honju ryknął głośno, dwa miejsca na jego głównie zabłysły czerwienią. Na jego głowie zaczęły rosnąć rogi. Honju zaczęło skupiać swoją energię mocy w jednym kierunku. Wszystko zaczęło wirować wokół niego, a mocne powietrze rozrzucać gruzy i inne rzeczy. Kikoru patrzyła w jego stronę nieprzytomnym wzrokiem, domyślając się, że to jest ich obu koniec. Obie tego przecież nie unikną.
- Przepraszam, tatku. - wyszeptała do siebie, opuszczając głowę. - Przepraszam... - pojedyncze łzy wyleciały z jej oczu.
Honju podniósł się na tylne kopyta, przygotowując się do ataku. Pośród jego wyrośniętych rogów skumulowała się energia, oświetlając okolicę fioletowym i czerwonym światłem. Honju zamachnął się, będąc prawie gotów do wystrzału.
- Ah, w końcu jesteś, oni-chan. Strasznie długo potrzebowałeś. - warknęła kobieta, patrząc w stronę potwora przed sobą.
- Musiałem się zająć zmartwychwstałymi. - stanął obok nich Kafka, patrząc poważnie w stronę dwóch dziewczyn na ziemi. Blondynka spojrzała zdziwiona w jego stronę. - Świetnie się spisałaś, Kikoru! - uśmiechnął się w jej stronę i uklęknął obok nich, by położyć na jej ramieniu swoją dłoń.
- Co wy tu robicie? - zapytała zaskoczona, patrząc głównie na bruneta.
W tym samym momencie Honju zamachnął się celując w stronę trójki ludzi swoją mocą. Ogromna siłą uderzyła w ich stronę, niszcząc wiele budynków i innych za nimi. Shinomiya patrzyła zaskoczona w stronę stojącego przed nimi bruneta. Wokół nich były zniszczenia, ale tylko u nich nie było ani jednego zadrapania. Kafka jedynie swoimi ramionami odparł atak, kierując go wokół nich. Kikoru nie rozumiała nic, gdy patrzyła w jego stronę.
- Dzięki tobie wszyscy zdążyli się ewakuować, Kikoru. - powiedział poważnie, zaczynając się zmieniać na jej oczach, szokując ją tak jeszcze bardziej.
- Resztę zostaw nam. - powiedział inny głos nad blondynką, na co spojrzała na twarz kolejnego Kaiju.
Kikoru patrzyła w niebieskie oczy Kaiju, nie wiedząc jak to możliwe. Jeszcze chwilę temu była w objęciach siostry Hibino, a teraz jest trzymana przez potwora. Czuła jej mocne ciało i jak jej silne dłonie ją trzymają.
- Ichigo-chan, chroń Kikoru. - wydał rozkaz Kafka, patrząc w stronę ich wroga.
- Ah, oni-chan.
Brunetka ostrożnie położyła blondynkę na ziemi, stając przed nią w gotowości. Spojrzała w niebo, zauważając brak dronów. Domyśliła się, że pewnie przez uderzenie zostały zniszczone, tak samo jak ten, który ją śledził na każdym kroku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top