Rozdział 7
Wszyscy uczestnicy zebrali się na poligonie z makietą miasta, gdzie rozpocznie się ostatni etap egzaminu. Każdy z nich był uparty, by zdać każdy etap i dołączyć do Sił Obrony. Patrzyli z wysokiego budynku na zniszczone ulice i budynki. Oglądali chodzących Yoju, którzy są ich celami. Po wyjaśnieniach vice kapitana Hoshiny i jakie zasady panują, dał im znak by ruszyli. Przyszli żołnierze wyruszyli w mgnieniu oka, chcąc być najlepszym. Dwójka przyjaciół chciała ruszyć razem z resztą, ale zostali zatrzymani przez gwizd kobiety za nimi. Pomachała ręką, by za nią poszli. Spojrzeli raz na siebie, ale szybko ruszyli za czarnowłosą kobietą. Biegli w przeciwnym kierunku niż inni i zaraz skręcili w stronę budynków. Kobieta wzbiła się w górę i biegła po zawalonej części budynku, by wyskoczyć zaraz z niej na drugą stronę.
- Ichikawa, ty bierz lewego! - krzyknęła do kolegi, który znajdował się za nią.
- Tak jest! - krzyknął w odpowiedzi i wycelował w stronę Yoju.
Trafili w nie oboje, od razu je zabijając. Z uśmiechem przybili sobie piątkę na ziemi i zwrócili się po tym do bruneta za nimi.
- Teraz czas na kolejnego dla ciebie, oni-chan. - posłała mu uśmiech, biegnąc po tym, a reszta zaraz za nią.
- Ah!
- Yoju czternaście i sześć martwi! - usłyszeli w swoich słuchawkach wszyscy uczestnicy, zastanawiając się kto był pierwszy do zabicia. Jednak szybko się domyślili kto to może być, gdyż tylko trójka z nich ruszyła w innym kierunku.
Kikoru przyspieszyła jeszcze bardziej słysząc głos w słuchawce. Nie może zostać w tyle. Zauważając pierwszego Yoju, szybko się z nim rozprawiła i nie stając, biegła dalej.
- Yoju dwadzieścia trzy martwy! - ponownie głos w słuchawce.
Brunetka zaśmiała się na to, domyślając się kto może za tym stać. Z uśmiechem ruchem głowy pokazała swojemu brązu, by ruszył przodem. Kafka rozumiejąc wyprzedził dwójkę z nich i wyskoczył w górę, lądując na dużym kawałku ściany. Zauważając jednego Yoju szybko wycelował i strzelił kilka razy, zabijajcie bestię.
- Yoju dwadzieścia jeden martwy!
- Udało się! - krzyknął szczęśliwy, ale zaraz się uciszył, widząc jak jego siostra stanęła obok niego.
- Oni-chan, to jeszcze nie koniec. Nadal pozostało około trzydziestu.
- Yoju dwadzieścia trzy leży! - ponownie zabrzmiał głos w ich słuchawkach.
- Widzisz, musimy się zbierać. Ichikawa idź przodem! Ja i oni-chan zaraz cię dogonimy. - rozkazała, co zdziwiło jasnowłosego, ale mimo to zaczął biec.
- Ah, Ichigo-senpai!
- Oni-chan, skup się i zacznij samemu ich szukać. Ja nie będę zawsze cię prowadzić. Nie zawsze będę przy tobie. Idź razem z Ichikawą i pomóż mu. Ja muszę iść sama, nie lubię biegać w grupie. - wyjaśniła szybko i poważnie, czemu i ktoś inny się przysłuchiwał. Brunetka wiedziała, że musi uważać na słowa. Za to Hoshina obserwował ją dokładniej, od kiedy tylko wyruszyli w innym kierunku. On też chce się więcej dowiedzieć o tej tajemniczej kobiecie.
- Rozumiem, ale obiecaj, że będziesz na siebie uważać. - powiedział poważnie, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Oczywiście, oni-chan! - pokazała mu kciuk w górę i zaraz po tym sama zaczęła biec w inną stronę niż Reno.
Kafka dogonił swojego przyjaciela, tłumacząc mu w skrócie zaistniałą sytuację. Nie rozmawiając dłużej na ten temat, ruszyli dalej. Musieli przecież się wykazać i Kafka dzięki swojej drugiej połowie, wyczuł od razu kolejnych Yoju. Pokierował chłopaka w odpowiednią stronę, starając się nie brzmieć jakby wiedział gdzie dokładnie są. Są przecież w ciągłym podsłuchu.
- Ah, zapomniałbym wspomnieć. Ta część egzaminu będzie oceniana przez kapitan Minę Ashiro. Pokażcie się z najlepszej strony. - w ich słuchawkach rozbrzmiał głos vice kapitana.
Kafka zwolnił na kilka sekund, gdy tylko usłyszał to imię. Jednak nabrał dzięki temu więcej energii, dlatego ruszył szybko do odpowiedniego miejsca. Nie może jej zawieść. Zbliżając się do nowego miejsca zauważyli, że przy Yoju są już dwa inni zawodnicy. Strzelali do niego głównie w głowę. Kafka od razu rozpoznała typ, pamiętając go z pracy. Wyjął granat ogłuszający i rzucił nim w stronę potwora. Zdziwieni inni uczestnicy patrzyli na to.
- Ten typ ma bardzo czuły słuch, który nadrabia zredukowane widzenie. Po ogłoszeniu drań jest bezbronny! - wyjaśnił szybko Kafka swojemu przyjacielowi, który tak samo jak inni kandydaci stał zaskoczony. Brunet zwrócił się do innych zawodników. - W brzuch! Tam ich skóra jest najcieńsza! Celujcie w brzuch! - krzyknął do nich, samemu w razie czego wycelował broń.
- Co? - zapytał zdziwiony Izumo, choć ponownie spojrzał w stronę Yoju, które ryknęło w ich stronę. Razem z kolegą zaczęli strzelać w brzuch, który po kilku kulach wybuch, zabijając monstrum. Bestia padła od razu, co zdziwiło i zadowoliło przyszłych żołnierzy. - Niezła asysta, bracie ślicznotki! - odpowiedział mu, ale ku jego zaskoczeniu ich już nie było.
- Yoju jedenaście martwy!
Kafka i Reno zmyli się od razu, kiedy tylko inni zaczęli strzelać w brzuch Yoju. Biegli dalej, nie słysząc co mówił Izumo. Teraz musieli się skupić na innych sprawach. Hoshina oglądając całe zajście musiał się zastanowić. Mimo że Hibino miał siłę bojową równą zeru, to jako asysta był przydatny. Biegli dalej, aż nie musieli stanąć w szoku na głos w swoich słuchawkach.
- Yoju dwa, trzynaście, sześć, dwadzieścia pięć i trzydzieści jeden są martwi! - głos Okonogi się lekko trząsł, patrząc na widok z drona na zaistniałą sytuację.
Ichigo stała pomiędzy flakami Yoju trzymając w jednej dłoń broń jaką dostała od Sił Obronnych, a w drugiej znak drogowy. Sama musiała przed sobą przyznać, że ukradła ten pomysł od swojego kolegi. Brunetka westchnęła i zaczęła iść powolnym krokiem w czystsze miejsce. Ashiro podeszła bliżej ekranu, by spojrzeć na imię kandydata. Otworzyła szerzej oczy na ten widok, rozpoznając je od razu. Hoshina widząc to spoważniał. Coś musiało być na rzeczy z tym kandydatem.
- Hoshina. - zapytała prywatnie, by ich głosy nie były słyszalne w słuchawkach. - Jaki miała wynik?
- Ha? Dość średni na teście fizycznym. Do tego miała siłę bojową zero, tak samo jej brat. - wyjaśnił zaciekawiony sprawą.
- Zero? - spojrzała na niego zdziwiona, co przy jej zawsze opanowanej twarzy było aż tak widoczne. - Coś jest nie tak. - szepnęła, choć nie było to skierowana do kogokolwiek.
- Co masz na myśli?
- Nic. Sama się tym zajmę.
Oboje obserwowali jeszcze bardziej jej poczynania. Choć obu z nich mina zrzedła, kiedy kobieta spacerowała sobie dalej. Kierując się w przeciwnym kierunku niż inni zawodnicy. Jakby nie chciała być blisko nich. Za to ktoś inny musiał stanąć w miejscu zaskoczony i wkurzony. Blond włosa dziewczyna była nieźle wkurzona, gdy słyszała nowinę. Nie może pozwolić, by ktoś ją pokonał. Nie pozwoli na to! Z większą determinacją biegła szybko, szukając kolejnych Yoju i najlepiej Honju. Ona chce go dorwać!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top