7. Istota

Rozwiązanie nie chciało przyjść ot tak. Majka nie doznała nagłego olśnienia ani dodatkowej podpowiedzi. Zbitek rymujących się słów niewiele jej mówił. Właściwie nic. Czekało ją długie główkowanie. Nie było jej jednak dane dokładniej przeanalizować słów Anastrianny, bo ktoś cicho wszedł do pokoju. Poznała kroki Danuty. Najpierw podeszła do Filipka i coś szepnęła mu na ucho, a potem zabrała się za odsłanianie okien. Do wnętrza wpadło niewiele światła, bo jeden z pierwszych jesiennych dni zapowiadał się dość ponuro. W podobnie pochmurnym nastroju była Danuta. Zmęczona, niewyspana i psychicznie wyczerpana ostatnimi wydarzeniami przysiadła na łóżku Olimpii. Nie próbowała nawet ukrywać szlochu przez wychowankami. Otarła łzy i zwróciła się do dziewcząt:

- Kochane! Co to za spanie? Czas wstawać! Mimo że dzisiaj sobota, zaplanowałam dla was kilka prac do wykonania.

- Dzień dobry – wymamrotały zaspanymi głosami.

- Pomożecie Łucji posprzątać pokój dla Arka i Bartka. Mówiła wam o nich wczoraj?

- Taak.

- Zaraz po śniadaniu zajrzyjcie do pokoju naprzeciwko jadalni. Tego dopiero co wyremontowanego.

- Yhmm... - mruknęła Julia.

- Majeczko, wczoraj rozmawiałaś przez telefon, tak? – Dopytywała Danuta. Nie było jej cały dzień, a dokładnie wiedziała, co wydarzyło się pod jej nieobecność.

- Tak – potwierdziła. – Z Radkiem.

Na jego wspomnienie zrobiło się jej jakoś dziwnie obco, a przecież zawsze, kiedy o nim myślała czuła się bezpieczniej. Teraz obok Radka natychmiast pojawiała się Gosia.

- Mniejsza o to z kim. Ważne jak długo. – Mina Danuty nie wróżyła niczego dobrego.

- Nie pamiętam – Maja nawet nie próbowała się bronić.

- Bardzo długo. Rozmawialiście jakieś trzy godziny.

- Przepraszam. Miałam Radkowi dużo do opowiedzenia.

- Popsuła się zmywarka – stwierdziła nagle dyrektorka.

- Z tym nie mam nic wspólnego.

- Już masz, kochana. Pozmywasz dzisiaj po kolacji. Postaram się znaleźć ci kogoś do pomocy. I żadnych rozmów telefonicznych. Do odwołania.

- Oczywiście. Jak Edyta?

Danuta zmarkotniała. Do oczu nabiegły jej łzy.

- Edyta przeżyła noc. Na razie jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. Czy w ogóle do tego dojdzie. No już! Wstawajcie, kochane! – Wysiliła się na radośniejszy ton.

- Naprawdę rozmawiałam tak długo? – Zapytała Maja, gdy zostały same.

Julia przytakująco kiwnęła głową. Majka zrobiła kwaśną minę i ku własnemu zaskoczeniu wypaliła:

- Radek ma dziewczynę.

Na Julię nie wywarło to większego wrażenia. Spojrzała na Maję tak, jakby ta przed momentem oznajmiła, że trawa jest zielona.

- Nie dziwi mnie to. I nie dziwi mnie też, że jesteś zazdrosna – spokojnie oznajmiła.

A gdzie współczucie, jakieś pocieszenie, miłe słówko?

- A mnie to jednak dziwi – powiedziała Majka.

- Mówisz serio? Może za dużo czasu z nim spędzałaś i nie zauważałaś już pewnych rzeczy. Radek jest przystojny, dowcipny, inteligentny, wyrozumiały. Wymieniać dalej?

Majka milczała.

- W końcu musiał znaleźć sobie kogoś, kto to zauważy i doceni.

- Sugerujesz, że tego nie widziałam?

- Może i widziałaś, ale póki był przy tobie nie patrzyłaś na niego jak na kandydata na swojego chłopaka. Rozumiem twoją zazdrość, bo przecież jesteś z nim zżyta. A teraz, dzięki jego dziewczynie przejrzałaś na oczy. Wiesz co straciłaś i jeśli mogę ci coś doradzić, to przy najbliższej okazji powiedz mu jak się czujesz w tej nowej sytuacji...

Zdradzona i porzucona.

- ...a on, jestem tego pewna, zostawi tamtą dla ciebie.

- Radek miałby zostać moim chłopakiem?

- A nie chcesz tego? Jesteś zazdrosna o jego dziewczynę, ale nie chcesz zająć jej miejsca? Chyba jednak cię nie rozumiem.

Zamiast szukać rozwiązania zagadki Eumira, sen z powiek spędzały Mai słowa Julii. Niechętnie musiała przyznać jej rację. Z jednej strony chciała, żeby Radek natychmiast zerwał z Gosią, ale z drugiej strony jakoś nie mogła sobie wyobrazić siebie w roli jego dziewczyny. Był dla niej jak brat, jak najbliższa rodzina. Powinna cieszyć się jego szczęściem, pogratulować mu i życzyć wytrwałości. Ale nie potrafiła. Zawsze dużo czasu upływało zanim zaakceptowała zmiany w swoim życiu, a miała być ich jeszcze więcej. Kolejna już dzisiejszego wieczora. Pokój dla Arka i Bartka był prawie gotowy. Ustawiono w nim łóżko Olimpii i Edyty i ich biurka. Poza tymi sprzętami wszystko inne było nowe. Czyste, zielone ściany, miękki dywan i wiosenny zapach sprawiały, że pokój był więcej niż przytulny.

- Julka, mogę cię prosić o przyniesienie czystej pościeli z pralni? Zapomniałam po nią wstąpić – psycholog uśmiechnęła się przepraszająco.

- Już idę.

Zyskała w ten sposób chwilę tylko dla siebie i dla Mai. Majka od razu to wykorzystała.

- Naprawdę musimy bawić się w jakieś rymowane zagadki? – Zapytała z wyrzutem. – Nie możesz od razu powiedzieć mi co jest grane?

- Zagadka Eumira jest tradycją – tłumaczyła spokojnie Łucja. – Musi rozwiązać ją każdy, kto chce stać się jednym z nas. W żaden sposób nie można jej obejść. Teraz tylko od ciebie zależy, kiedy ruszymy dalej.

- Zaraz, zaraz... Kto powiedział, że chcę być jedną z was? Nie wiem nawet kim miałabym się stać. Mam zgodzić się w ciemno?

- Wiem, że nie jest to dla ciebie proste, ale to, czego niedługo doświadczysz, to prawdziwy zaszczyt, którego dostępuje dosłownie jeden... Jedna... Jakby to powiedzieć, żeby zbyt wiele nie zdradzić? Jedna taka istota na kilka milionów. Zaufaj mi i poddaj się temu.

- Jedna taka istota?

Wróciła Julia z pachnąca pościelą. Od razu razem z Łucją wzięła się do pracy. Maja stała i patrzyła na nie. Zamiast dostać jakąś wskazówkę, która mogłaby ją naprowadzić na rozwiązanie zagadki, otrzymała kolejne niejasne sentencje.

- Bierz się do roboty! – Łucja rzuciła w nią poduszką. Majka wykazała się przytomnością umysłu i w porę ją złapała. – Refleks godny łucznika.

Niemrawo wzięła się za powlekanie poduszek. Nie dość, że zajęło to jej więcej czasu niż Julii, to jeszcze Łucja kazała jej zostać i poprawić niedokładności.

- Sfrustrowanie nie pomoże ci w otworzeniu umysłu i w odnalezieniu rozwiązania – pouczyła ją Łucja.

Majka nie odzywała się. Dociągnęła rogi poszewki do rogów poduszki. Bardzo powoli i bardzo starannie.

- Chcemy wykrzesać z ciebie jedynie trochę wiary. Wystarczy, że zajrzysz w głąb siebie, a rozwiązanie przyjdzie samo.

Nadal nic nie mówiła. Udawała, że praca całkowicie ją pochłonęła.

- Czy obraziłam cię czymś? Dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać?

Odłożyła ubraną poduszkę, wygładziła niewidzialne fałdki i zagniecenia. Dopiero wtedy podniosła wzrok na Łucję.

- Możemy w ogóle o czymś porozmawiać? Ciągle zasłaniasz się jakimiś tajemnicami, mieszasz mi w głowie i każesz samej uporać się z tą nietypową sytuacją. Próbujesz nakłonić mnie do działania przedstawiając moją matkę jako bohaterkę wojenną. Używasz jej jako wabika. Uważasz, że granie na moich uczuciach jest w porządku? A może ja nie mam ochoty na zmiany? Może nie chcę poznać prawdy o swojej mamie? Dlaczego nikt nie zapyta mnie o zdanie, skoro właśnie o mnie wam chodzi?

Łucja przyglądała się jej badawczo. Wypowiedziane przed chwilą słowa uświadomiły jej, że następną sprawą jaką się zajmie, będzie zmiana przysposobienia kandydatów do przeobrażenia. Obecne przygotowania wiążą się ze zbyt dużym stresem dla obu stron. Póki co musiała działać zgodnie z obowiązującym prawem, a było to nadzwyczaj trudne. Majka to realistka do szpiku kości, twardo stąpała po ziemi i nie dawała się łatwo omamić. Mimo że kiedyś była na jej miejscu, kończyły się jej już pomysły dotarcia do jej opornej wyobraźni. Pozostało jej jeszcze jedno wyjście, choć najbardziej ryzykowne. Wolałaby go nie stosować, ale Majka nie pozostawiła jej wyboru.

- Prawo mojego kraju nie pozwala mi zdradzić własnego narodu. Wyjawienie tajemnicy naszego istnienia wiąże się z karą śmierci dla tego, kto zdradził i dla tego, który poznał sekret. Zginęłybyśmy obie. Aby dowiedzieć się więcej o sobie i swojej rodzinie, musisz sama dojść do tego kim byli twoi przodkowie, kim ja jestem i po części kim ty jesteś. To jest właśnie rozwiązanie zagadki Eumira. Rodacy twojej matki chcą, żebyś stanęła pośród nich tak samo jak uczyniła to Aniela. Chcą tej nadziei, którą ona im dawała. Nie obiecuję, że będzie to łatwe, ale wiele zależy tylko od ciebie. Nie blokuj w sobie tego, co wydaje ci się nie pasować do tego świata. Pozwól wreszcie zapanować tym cechom, które ukrywałaś przed ludźmi. Oczywiście ani ja, ani Anastrianna, ani nawet król nie możemy zmusić cię do przyjęcia tego zaszczytu. Możesz odmówić, a wtedy twoje życie pozostanie takie jak dotychczas.

Powiedziała to. Wypowiedziała słowa, które zostawiła na czarną godzinę. Żeby tylko Majka mogła wiedzieć jak bardzo bała się jej reakcji!

- Nie wiem czy potrafię wam uwierzyć i zaufać. Pojawiacie się nagle znikąd i odwracacie wszystko do góry nogami. Nie zagwarantuję ci, że znajdę rozwiązanie zagadki. Że w ogóle będę go szukała. – Przeczesała włosy palcami. – Idę się przewietrzyć.

Odpowiedź najgorsza z możliwych. Właśnie tego obawiałasię Łucja. No cóż... Mogła tylko czekać aż Maja przybiegnie do niej z prawidłowymrozwiązaniem i zgodzi się na przeobrażenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top