***

- Do twarzy ci we fraku.

- Miło mi to słyszeć, choć nie mam najmniejszej ochoty tam iść.

- Musisz wypełniać swoje obowiązki. Nie uciekniesz przed tym. A poza tym może tym razem będzie się dobrze bawił?

- Proszę, nie irytuj mnie.

- Wiem, że jesteś rozdrażniony kolejną uroczystością w przeciągu kilku dni. Próbuję jakoś podnieść cię na duchu. Nie widzisz tego?

- Przepraszam. Lubię, kiedy jesteśmy sami i możemy spokojnie przegadać pół nocy, pospacerować po ogrodzie, a nie zadowalać wszystkich wokoło z wyjątkiem siebie.

- Też to lubię, ale świat nie ogranicza się do samych przyjemności.

- Nie mów tak mądrze, bo przypominasz mi mamę.

- Ależ po trochu jestem twoją mamą, przyjaciółką, siostrą, ciotką... Wybieraj!

- Jesteś po prostu moją bratnią duszą.

- Oj nie! Swojej bratniej duszy jeszcze nie znalazłeś.

- Albo już ją utraciłem...

- Nie rozpamiętuj tyle, tylko bądź cierpliwy i idź w przyszłość z wysoko uniesioną głową. Czas na wielkie święto w Mateczniku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top