Rozdział 21: Duch
"Ciocią" - zastanawiała się Vecler. Czy to w ogóle możliwe, że zupełnie przypadkiem Togrutanka trafiła akurat na członka rodziny. A może Moc tak chciała? Dziewczyna stawiała na to drugie.
Po tym jak Ahsoka wyszła ze statku, Vecler wzięła komunikator. Chciała połączyć się z kimkolwiek. Czy z Enricą, czy też z Kasdannem, to nie było istotne. Chciała się po prostu podzielić tym, czego się dopiero dowiedziała. Jednak powstrzymała się. Schowała z powrotem komunikator i również wyszła ze statku.
- Chodź, przedstawię cię załodze - rzekła Ahsoka i odwróciła się w kierunku, w którym szła. Vecler od razu ruszyła za nią.
Po kilkudziesięciu krokach ujrzała grupkę. Widziała dorosłego mężczyznę z kozią bródką i brunatnymi włosami upiętymi w kitkę, nastolatka z ciemnymi włosami do ramion z blizną po jakimś ostrzu na twarzy, zielono-skórą Twi'lekankę, nastolatkę z włosami w odcieniach błękitu w mandaloriańskiej zbroi, Lasata oraz astromecha typu C1.
- Vecler, to są Kanan, Ezra, Hera, Sabine, Zeb i Chopper - przedstawiła swojej siostrzenicy wszystkich po kolei.
- Postaram się was wszystkich zapamiętać - zaśmiała się. - Ja jestem Vecler, Ahsoka to moja ciocia.
Wszystkich nagle zamurowało. Widać było po ich twarzach, że kompletnie się tego nie spodziewali.
- Zaraz, czekaj. Mówisz że Ahsoka, w sensie ta Ahsoka-Ahsoka jest twoją ciotką? - Spytał Ezra.
- Mhm - przytaknęła młoda Togrutanka.
- Interesujesz się sztuką? - Spytała podchodząc do gościa Sabine.
- Jasne. Wiem trochę to i owo - rzekła Vecler.
- To może pokażę ci moje dzieła?
- Chętnie - stwierdziła Togrutanka i obie weszły do statku. Po drodze Hera wytłumaczyła, że jest to Duch. Zeb, Ezra i Chopper oprowadzili Vecler po nim, a Kanan opowiedział o załodze co nieco.
Tymczasem...
R6 gdzieś z dala od Vecler wylądował na Garel, po tym jak został dosłownie wyssany ze statku. Na szczęście przed zderzeniem z ziemią zdążył w odpowiednim momencie się unieść, dzięki czemu bardzo się nie uszkodził, ale niestety zahaczył o coś ostrego przez co już nie mógł latać. Droid namierzył sygnał Vecler i ruszył w jego stronę. Długo jechał po pustym, niezabudowanym terenie. Co chwila do jego czujników dźwiękowych docierały jakieś niezidentyfikowane dla niego odgłosy. Nagle jakieś stworzenie zarysowało jego pomarańczowy lakier, przez co astromech zaczął brzęczeć panicznie chcąc odstraszyć zwierzę. Okazało się, że był to tauntan, który wystraszył się droida i zaatakował go przypadkiem chcąc się bronić. Okazało się, że tauntana ujeżdżał nieco stary Gotal, który widząc astromecha zsiadł z ujeżdżanego zwierzęcia.
- Proszę proszę! A cóż to mnie spotkało! - Mówił wyraźnie uradowany. - Bogowie zesłali mi zbawienie. Wreszcie moje modlitwy się spełniły. Prawda, Ru-kku? - Zwrócił się do stworzenia. Gotal zaczął uważnie się przyglądać R6 obchodząc go naokoło. Po chwili starzec przejechał dłonią po "głowie" droida, na co ten z oburzeniem zaczął go wyzywać i mówiąc, że nie może go tak bezprawnie dotykać.
- Mały nadpobudliwy, jak widzę - mówił roześmiany do tauntana, po czym zbliżył się do droida i zaczął do niego mówić:
- Nie wiem co tam brzęczysz, kolego, ale wiem, że dzięki tobie wreszcie zarobię tyle, że będę mógł się przez długi czas z tych pieniędzy utrzymywać i wreszcie zaznam trochę spokoju od tej harówki.
Kiedy R6 zaczął znowu brzęczeć, Gotal zarzucił na niego sieć, przywiązał to do stworzenia i poklepał droida po czym wsiadł na zwierzę i ruszył przed siebie. Sieć ciągnęła się po ziemi zostawiając lekkie ślady.
Po wielu minutach Gotal zatrzymał tauntana, wziął sieć i zaczął ją ciągnąć. Astromech zauważył, że znajduje się w jakimś małym miasteczku lub wiosce z dala od Garel City. Po chwili znaleźli się w środku jakiegoś domku. Był zbudowany z drewna i blachy, wyglądał co prawda z jednej strony jakby ledwie się trzymał i zaraz miał runąć, a z drugiej będąc w nim miało się poczucie, że jest dość stabilny.
- Dzień dobry, Ceskou - przywitał Gotala rodiański kupiec. Przynajmniej wyglądał na takiego, a nigdy nie wiadomo, kim mógłby być Rodianin patrząc na miejsce, w jakim się znajduje.
- A dobry, Tuurdo - odrzekł Gotal.
- Co dziś mi przyniosłeś?
- Droida astromechanicznego typu R6.
- Daj mi spojrzeć - powiedział Rodianin po czym Gotal odwiązał ostrożnie sieć, jakby droid był czymś niezwykle kruchym.
Następnie Rodianin zaczął się przyglądać maszynie.
- Możesz zarobić na tym droidzie fortunę - stwierdził Rodianin. - Ale nie u mnie.
- Czemu? - Spytał zaskoczony i jednocześnie rozczarowany Gotal.
Rodianin zaczął szperać w komputerze i nie odrywając od niego wzroku mówił:
- Według bazy danych droid ten-
Tu nagle przerwał. Widać było wyraźnie, że bał się dokończyć swoją wypowiedź.
- Według bazy danych - zaczął ponownie, ale trochę wolniej - części tego droida są tak drogie, że abym ci mógł uczciwie zapłacić, zbankrutowałbym. A mi jest potrzebny cały droid.
Gotal pokiwał głową na znak zrozumienia.
- No dobrze, trudno. Obaj coś tracimy - stwierdził.
- Możesz spróbować w Garel City. Tam na pewno znajdą się jacyś kupcy zainteresowani droidem.
- Ale to pół dnia stąd! - Oburzył się lekko.
- Cóż ja mogę rzec?
Gotal znowu ujeżdżał tauntana, do którego przywiązał sieć z droidem. Był już wieczór. R6 próbował przeciąć sieć nożykiem, ale gdy prawie to zrobił, Gotal go chwilowo dezaktywował. Kiedy astromech się włączył, jego czujniki wykryły dwa nadlatujące TIE'e. Po tym jak wylądowały, wyszli z nich dwaj szturmowcy.
- Proszę się natychmiast zatrzymać - krzyknął jeden z nich do Gotala podnosząc blaster na wysokość jego twarzy. Cescou stanął w miejscu na polecenie imperialnego.
- O co chodzi? - Spytał kompletnie zdezorientowany.
- Poinformowano nas, że ukrywasz droida, którego Imperium poszukuje.
- Co? Nie wiedziałem, że go szukacie. Naprawdę. Gdybym wiedział od razu bym powiadomił o znalezieniu droida.
- Zostaje pan aresztowany - powiedział drugi szturmowiec.
- Za co? - Powiedział pół krzykiem Gotal.
- Z polecenia naszego przełożonego.
Pomiędzy szturmowcami a Gotalem rozpoczęła się kłótnia. Droid postanowił wykorzystać to, że nie zwracają na niego uwagi, więc po cichu przeciął sieć. Po tym jak się uwolnił, zaczął po cichu odjeżdżać w stronę Garel City. Po chwili jeden ze szturmowców go zauważył, ale droid wylał część paliwa, przez co imperialny się poślizgnął. Następnie droid podpalił je, przez co zaczęło płonąć, a wraz z nim szturmowiec, który jednak zdążył się ugasić, lecz przez to stracił astromecha z oczu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top