Rozdział 19: Droga do nieśmiertelności

Początek 3BBY

Był wieczór. Już dwa księżyce Qenedalu pojawiły się nad widnokręgiem. Nicrum i Kasdann siedzieli nad jeziorem. Patrzyli, jak Enrica bawi się z szarym, qenedalskim kotem.
- No chodź, Cass! - Wołała Enrica kota. Kot tylko się odwrócił do niej tyłem i zaczął myć łapę.
Nicrum spojrzała niepewnie na Kasdanna. Następnie zaczęła:
- Kasdann, miałam ci coś powiedzieć...
- Tak. Wiem. Na niszczycielu. Zanim Vecler nam powiedziała o... Wiesz czym - odparł.
- Tak, wiem.
Następnie zapadła cisza.
- To... Powiesz mi? - Spytał zaciekawiony Kasdann.
- Tak, ale... Boję się - wyznała mu Nicrum. - To, co chcę ci powiedzieć jest bardzo ważne, może zmienić wszystko, wywrócić świat lub chociaż nasze życie do góry nogami...
- Mów, śmiało. Czekam.
- Kasdann, to naprawdę poważna sprawa. Pomóż mi i powiedz, co mam... co MY... mamy zrobić.
- A więc słucham.
Nicrum wzięła głęboki wdech, po czym westchnęła i po kilkusekundowej ciszy zaczęła:
- Kasdann... Bo ja... Jestem... Jestem w ciąży.

Nicrum poczuła, jak jej serce nawalało jak szalone, cała się trzęsła, głośno i mocno wydychała powietrze. Słychać było, że jest przerażona. Nicrum nie wiedziała, co zrobić. Pierwszy raz czuła się tak nieporadna. Kasdann na chwilę odwrócił wzrok, później znów spojrzał na Nicrum. Po chwili odwrócił się do niej bokiem, złapał za brodę i przeszedł kilka kroków do przodu. Następnie zawrócił w stronę Nicrum i dodał:
- To... Nie wiem co powiedzieć. To niesamowite. Kiedy się dowiedziałaś?
- Ponad dwa miesiące temu - odpowiedziała niepewnie.
- A kiedy Cassie się o tym dowiedziała?
- Mniej niż dwa miesiące temu... Kilka dni przed... Przed jej... Śmiercią. Tobie też miałam wtedy powiedzieć, ale... Ale ogarnęła mnie żałoba i... Wyleciało mi to z głowy. Kasdann, powiedz mi, proszę. Co teraz zrobimy?
- Nic. Kiedy wojna się skończy, a wierzę, że się skończy, wychowamy dziecko, zapomnimy o wszystkim.
Nicrum pokiwała głową, a Kasdann lekko się do niej zbliżył. Później się objęli, a po tym złączyli swoje wargi. Nicrum po chwili odsunęła się od mężczyzny.
- Póki co, zamieszkam z klanem Unna - zaczęła. - Później znajdę klan Valora i tam moją rodzinę. Wrócę, kiedy uznam, że jest na to czas.
Kasdann kiwnął głową i powiedział:
- Niech Moc będzie z Tobą.
- Niech Moc będzie z Tobą również - odrzekła kobieta i ucałowała go w policzek. Chwilę później dodała:
- To do zobaczenia.
Nicrum weszła do obozu, w którym mieszkał Aven Unna i jego klan.

Nastała noc. Vecler i Enrica już spały w Wilku, gdzie znów dzieliły pokój. R6 siedział z nimi wyłączony w kajucie. Kasdann w tym czasie poszedł do Avena, który zaproponował wspólny posiłek. Vecler tuż po zaśnięciu usłyszała jakieś głosy, które jakby należały do kobiety:
- Vecler, wiesz o tym?
- O czym? - Powiedziała zaspana i usiadła na łóżku, po czym zdała sobie sprawę, że ten głos nie należy ani do Enrici, ani do Nicrum, ale, że zna ten głos. Togrutanka rozejrzała się po pokoju. Nikogo nie widziała. - Halo? - Zawołała, lecz nikt nie odpowiedział. Dziewczyna stwierdziła, że to nie było nic ważnego, więc położyła się z powrotem i zamknęła oczy.
- Vecler, wiesz, czy nie? - Spytała ponownie ta sama osoba. Vecler wstała z łóżka i otworzyła drzwi od kajuty, by sprawdzić, kto to. Nikogo nie zastając na zewnątrz pomieszczenia, Togrutanka wyszła ze statku. Nikogo nie spotkała. Dziewczyna wróciła do kajuty i stuknęła delikatnie droida.
- R6, widziałeś coś podejrzanego tutaj? - Zapytała, lecz droid był wyłączony. Vecler usiadła znowu na łóżku.
- Vecler, to ważna informacja! - Krzyknął niemalże głos tej kobiety.

Vecler leżała cicho i nie odzywała się długo. Ignorowała głosy, które słyszała.
- Vecler. Posłuchaj to jest ważne. Mogłabyś mnie wysłuchać? Vecler!
W końcu Togrutanka nie wytrzymała i wrzasnęła:
- Nie wiem, czego chcesz, ale czy mogłabyś... - przerwała nagle. Dziewczyna ujrzała przed sobą ducha. Ale ten duch wyglądał znajomo. Wyglądał jak Cassie.
- Cassie? To ty? - Spytała cicho ze łzami w oczach. Duch pokiwał głową. Vecler chciała ją uścisnąć, ale przypomniała sobie, że to nie Cassie, lecz tylko jej duch. - Cassie, powiedz. Co masz na myśli, mówiąc "wiesz o tym?", powiesz?
Enrica akurat się obudziła. Była w szoku widząc Mirialankę w postaci ducha. Nie chcąc, żeby została nakryta, patrzyła na wszystko z przymrużonymi oczami słuchając całą rozmowę. Cassie patrzyła na Vecler nic nie mówiąc przez kilkanaście sekund. Wkrótce zaczęła:
- Chodzi mi o to, czy wiesz o tym, że Skylar Veniss prawdopodobnie żyje?
- Co? - Zdziwiła się Vecler.
- Mówiłam, że...
- Usłyszałam, Cassie - przerwała Vecler. - Chodziło mi o to, że to niewiarygodne. Ale jak? Skąd wiesz?
- Jestem teraz duchem Mocy. Po prostu wiem.
- Jak się stałaś duchem?
- Długa historia. Ćwiczyłam po ataku na świątynie Jedi... A z resztą... To ciekawe, że ty mnie widzisz. Ja, żebym widziała duchy Mocy, musiałam trenować. Możliwe, że po twojej śmierci, wtedy, gdy dalej będziesz po jasnej stronie Mocy, też poznasz tą drogę.
- Jaką drogę, Cassie?
- Drogę... Do nieśmiertelności.

Kasdann po zjedzonym posiłku udał się do Wilka, by położyć się spać. Po drodze zobaczył, że Nicrum wyszła z jednego z namiotów i szła w stronę Groma.
- Lecisz już? - Zapytał.
Nicrum kiwnęła głową, po czym rzekła:
- Tak, już lecę. Czas znaleźć rodzinę. Brata i siostrę. Rodziców i jedną z sióstr może spotkam gdzieś tam w niebie, lecąc wśród gwiazd.
Kasdann lekko się zaśmiał. Po czym przytulił Nicrum.
- Enrica i Vecler wiedzą o twoim odlocie?
- Nie. Tak to poleciały by ze mną. Nie mogłam im powiedzieć. Mam nadzieję, że dlatego ty to zrobisz.
- Tak.
- Ich bezpieczeństwo spoczywa w twoich rękach. Zajmij się załogą pod moją nieobecność.
- Postaram się ciebie nie zawieść, pani kapitan.
- Wiem, że mnie nie zawiedziesz. Do zobaczenia, Kasdann. Kiedyś na pewno się zobaczymy.
- Tak, do zobaczenia. Spotkamy się jeszcze. Oby wtedy, kiedy świat będzie piękniejszy. Kiedy wojna się skończy.
- No to cześć - powiedziała Nicrum i poszła w stronę statku. Potem wsiadła do Groma i odleciała na drugi koniec planety, by odnaleźć rodzinę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top