Słońce
Zabierz swój cień
Z blasku mojego słońca
To ono oświetla mi drogę,
Śmieje się z moich żartów
Jest przy mnie, nie bywa
Rąk zbytecznie nie umywa
Nie pisze ckliwych poematów
Lecz kocha miłość, życia wzloty
Nie bezpośrednie zwroty
Do adresatów serc nieznanych.
Radio zapętla znów tę piosenkę
Jej wyuczony w głowie rytm
Napawa bliźniaczą żądzą życia
Kołyszemy się omijając chmur
Pełnych sztucznej szarości
Sprawiły, że poczułem niedosyt
Zapragnąłem kropli deszczu
Lecz gdy pierwsza spadła na me usta
Oniemiałem i szepnąłem
Jestem głodny słońca oddechu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top