Głowa każe jechać dalej
Nie mogę się nami cieszyć jak wcześniej,
Nie po tym wszystkim, nie po nim...
To co mnie dotychczas ekscytowało
Straciło dawny urok, dawne brzmienie
Po tym niespodziewanym spotkaniu
Zacząłem cię pragnąć na nowo.
Mowią, że czas leczy rany, lecz
Czas jedynie nałożył plaster
Na wybrakowane serce, pełne żalu
Byliśmy bratnimi duszami, Ja i On,
W nas widzę jedynie kochanków
Powoli dążących do upadku.
Za chwilę wrócisz do domu,
Jak mam spojrzeć ci w oczy, udawać,
Że wszystko jest dobrze, kurwa,
Masz wszystko, czego można oczekiwać
Lecz ja oczekuję jego i tych okularów,
Idealnie dopasowanych do twarzy,
Tej anorektycznej niepewnej postawy
Dzwoni dzwonek, wracasz nieświadomy
Pełen zamiarów, planów wobec nas,
Nie domyślasz się, dostajesz marionetkę
Zamiast prawdziwego mnie, grającą
Idealnie według scenariusza, ruchliwą
Pełną życia, taką jaką chciałeś widzieć,
Jaką wszyscy chcieli widzieć...
Kolejny raz wracając od Ciebie, zatrzymuję się na jego przystanku, serce woła - wysiądź, głowa każe jechać dalej
Tak więc jadę w strony dobrze znane,
Te jeszcze osiągalne, wybrakowane
Z emocji, pełne pustego piekła.
Czy mam wrócić, nad to jezioro pełne wspomnień, uczuć i emocji,
Czy podążać dalej drogą tą drogą?
Muszę wyjść z ciała marionetki,
Pogodzić się, z samym sobą,
Dopiero potem nauczyć się odpuszczać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top