Co mam uczynić?
Co mam ze sobą uczynić, kogo winić
Tę poczwarkę, co tu przymarzła,
Czy tego głupca, co w obłokach bujał
Kolejne oblicze światło dzienne ujrzało
Temu grzesznikowi było zbyt mało
Nie obarczając prawdziwym obliczem
Gości serca - ich wytrwałość przećwiczę
Niech flesze skierowane tu, tutaj i tam
Uwiecznią tej toksyczności stan
Dodadzą otuchy, zmniejszą odruchy
Na wybrakowane z emocji karty
Losu tego, niczym stek bzdur rozdarty
Pół na pół, uderzając w stół
Żaden szkodnik krwią nie będzie pluł
Dopóty topór otwarty, umysł niepoparty
Rozsądnym myśleniem sąsiadów
W głowie, pełnej racjonalności ozdobie
Stop, mam zaburzenia dwubiegunowe
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top