Aż wypluję płuca
Tracę się w milionach spojrzeń,
Nie widzą mnie, nie wiedzą jak to jest
Tonę w czerni i bieli,
Czuję ciężar życia w szpiku kości
Staram się pływać, opadam na dno
W przepaść nieznaną
Walczę mając ręce w górze,
Lecą dźwięków pociski
Czuję się zdrętwiały,
Skażony złą krwią
Staram się biec, póki nie wybuchnę
Pragnąłem jedynie twej miłości.
Ciche szepty do oddalonego tłumu,
Dalej śpiewam, lecz nikogo nie ma,
Będę krzyczał, aż wypluję płuca
Póki śmierć nas nie rozłączy
Będziemy błagać o łaskę
Będziemy płakać głośno
Spal mosty, kiedy utoniemy
W melodramie uczuć,
Wiatr szepcze mi do ucha,
Czujesz jak powraca?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top