Rozdział 1
Trwała walka. Asgardczycy przybyli wspomóc swoich sojuszników w Wanaheimie. Bitwa była zacięta, nie zanosiło się na łatwe i szybkie zwycięstwo. Loki za pomocą swojej magii i sztyletów pokonywał jednego przeciwnika za drugim. Nieopodal niego walczył Thor.
Wokół czarodzieja zebrało się sporo wrogów. Część z nich odciągną za pomocą swojego klona w stronę przepaści, części pozbył się za pomocą noży i sztyletów, ale wokół niego wciąż było tłoczno. Brunet nie miał szans. Dostał głęboką ranę brzucha i rozlegle rozciętą nogę. Po chwili został powalony na ziemię.
To był by koniec boga psot, gdyby nie mjølnir który nadleciał od starszego z braci odrzucając wszystkich wrogów na boki. Po chwili zjawił się również Thor i pomógł mu wstać. Chwilowo wokół nich było niewielu przeciwników, którymi zajął się blondyn.
Czarodziej miał więc czas na uleczenie swoich ran. Ze względu na to, że były poważne i duże, a czasu nie miał zbyt wiele Loki wybrał skomplikowane ale szybko działające i potężne zaklęcie. Wystarczyło się tylko skoncentrować. Zazwyczaj oszust nie miał z tym problemu, ale teraz jego uwaga uciekała w stronę gromowładnego.
Nagle magia czarodzieja się zdestabilizowała i utworzyła potężną falę uderzeniową zabijającą wszystkich wrogów w obrębie kilkunastu metrów, a sojuszników pozbawiła przytomności.
~ 193 słowa ~
Wiem, że rozdział jest krótki, ale niestety inne pewnie będą podobnej długości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top