Rozdział 82 - ChanYu

Maja

Nad ranem wstałam oczywiście jako pierwsza i zamiast iść do kuchni, poszłam do salki tańca w poszukiwaniu mojego telefonu. Gdy tam weszłam, to pierwsze, co zobaczyłam, to Yuki i Channie siedzący na ziemi opierający się o siebie i z tego, co zauważyłam, chyba spali. Oczywiście na ten widok mega głośno krzyknęłam.
- ChanYu istnieje!!! - Pierwsza podskoczyła Yuki, zrzucając z siebie Chana, który uderzył głową o ziemię.
- Majka, popierdoliło cię?! - Dziewczyna spojrzała na dół na rapera i od razu rzuciła się do niego. - 'Channie, nic ci nie jest? Halo! Channie! Ty jebany idioto, odpowiedz mi do cholery!" - Chłopak zamrugał kilka razy i odpowiedział prawie nie słyszalnie.
- 'Nie tak głośno, Kocie. Mam kaca tak wielkiego, jak długi jest Wielki Mur Chiński.' - Yuki rzuciła mu dziwne spojrzenie.
- 'Kocie? Masz rację, masz mega kaca.' - Podniosła się z ziemi i podeszła do mnie. - Co ty wrzeszczałaś?
- Nie nic. Jesteś w stanie pomóc mi ze śniadaniem? - Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Jasne. Ale przydało by się jechać po mleko, bo już widzę tego podenerwowanego Krisa z kacem. - Zabrałam swój telefon i z Anastazją wyszłyśmy z salki.
- A tam Kris. Ty pomyśl o Baekhyunie.
- A co z nim? - Yuki patrzała na mnie zdzwiona. - Chyba nie masz na myśli tego, że nie powiedziałam mu, z kim się całowałam podczas tańca?
- Nie. Bardziej chodziło mi o to, jak wczoraj z Chanem zostaliście zdyskwalifikowani z gry w pepero za naginanie zasad.
- Jakie znowu naginanie zasad! - Yuki była coraz bardziej czerwona na twarzy.
- No zjedliście pepero i zaczęliście się ca...
- Nie kończ! Nigdy mi o tym nie wspominaj! Boże, za dużo alkoholu. Znowu za dużo.
- Ale jak znowu za dużo?
- No bo wtedy ten pocałunek w tańcu no to on był on z no Chanem. I... I to niby było złe. Ale no. Nawet tak nie myślę. TobyłowtedyjakChanyeolniemiałbluzkiajabyłamwbiustonoszusportowym.
- Laska, czemu ja o takich rzeczach dowiaduję się na końcu?! - Byłam wściekła na przyjaciółkę, lecz gdy zobaczyłam jej smutną minę, to jakoś mi przeszło. - Dobra, spokojnie. Pogadamy o tym po śniadaniu.
- Żadne pogadamy. Tu nie ma o czym rozmawiać. Koniec tematu. Rób te pieprzone gofry.
- 'Yuki, nie przeklinaj po polsku. Pamiętam wszystkie te przekleństwa, co mi Majka pokazała.' - Chanyeol oparł się o blat, przy którym stała moja przyjaciółka.
- 'Odwal się. Nie jestem w nastroju na kłótnie z tobą, gdy masz kaca.' - Piosenkarka machała nożem na prawo i lewo. W ogóle po co jej do cholery był nóż?
- 'Ej, młoda, wyrażaj się. I co cię ugryzło. Wczoraj było dobrze, a dziś dzieje się Bóg wie co. Najpierw mnie zwalasz na ziemię, później wrzeszczysz, a teraz najeżdżasz za nic. Co ci jest?!'
- 'Ohh, przepraszam, oppa! Sorry, że nienawidzę siebie za to, co robię przy twojej osobie, jak się upiję. Ehh... Nie ważne. Majuś, kochanie, zrobisz to sama?' - Lekko zdziwiona słowami przyjaciółki kiwnęłam głową. I tak mi nie pomagała machając tym nożem. Dziewczyna wyszła z kuchni.
- 'Czyli nie pamięta tego, co mówiła na koniec. Ehh... Co ja się łudziłem.' - Chanyeol tylko spojrzał na mnie i także szybko ulotnił się z pomieszczenia. Co ona mówiła na koniec? Kuźwa, Yuki, niszczysz mi ChanYu.
*31 grudnia*
Od świąt moja przyjaciółka była mega pokłócona z Baekhyunem, znaczy chyba już się nie kłócą, bo Yuki z nim zerwała. A wszystko przez to, że Baekhyun miał jej za złe to, że wtedy całowała Chanyeola, a ona stwierdziła, że gdyby ją naprawdę kochał, to by zrozumiał, że to było przez alkohol. Ale mniejsza z nimi. Gorzej było w relacji z Chanyeolem. Nigdy nie przebywali w jednym pokoju razem, nawet w oczy sobie nie spoglądali, ani słowem się do siebie nie odzywali. Strasznie mnie to martwiło. Bo co będzie z moim ChanYu?
- 'Ehh...' - Westchnęłam na samą myśl o problemach przyjaciółki. Może ona się nie przyzna, ale ja doskonale wiem, że ona sama chciałaby znaleźć prawdziwą miłość.
- 'Misia, o czym myślisz?' - Sehun położył się koło mnie na łóżku.
- 'Nie ważne, kochanie. Mamy jakieś plany na dziś?' - Uśmiechnęłam się do mojego narzeczonego.
- 'Po pierwsze nie martw się o Yuki i Chana. Hyung chce z nią jeszcze dziś pogadać. A po drugie mamy plany, ale nie powiem ci jakie, bo chłopcy by mnie zabili.'

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top