Rozdział 62 - Żmija...
Anastazja
- 'Yuuukiii... Proooszę... ' - Chłopak patrzał na mnie oczami zbitego pieska.
- 'Nie, Kookie, nie będę śpiewać czegoś takiego. Co to w ogóle ma być? Przyjaźń, która przerodziła się w prawdziwą miłość? Boże, jak mam to śpiewać, jak ja wierzę w przyjaźń damsko - męską. ' - Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.
- 'A ja twierdzę, że tu jest jakiś inny problem. Co cię trapi? Każdy temat o miłości odpadł pod pretekstem, że ma być o przyjaźni, a jak je połączyłem, to znowu się wykręcasz. Proszę. Zaufaj mi.'
- 'Ale ja T-O-B-I-E ufam, gorzej z innymi. ' - Kookie posmutniał.
- 'Co się stało? Pokłóciłaś się z Baekhyunem?' - Pokiwałam przecząco głową.
- 'Nie pokłóciłam się, ale... Nie wiem... Nie wiem, co mam robić...' - Piosenkarz przytulił mnie.
- 'Dobra, zacznijmy od początku. ' - Spojrzałam w oczy chłopaka.
- 'Śniło mi się... ' - I właśnie wtedy dostałam olśnienia. Głos, który słyszałam należał do Jungkooka.' - Że ktoś mówi mi, iż mam mu nie ufać, bo Baekhyun mnie okłamuje i zranił już nie raz.' - Rozmawiałam z Kookiem dobrą godzinę, mówił, bym przemyślała wszystko na spokojnie, to jedynie mój wybór, co zrobię. Powiedział także, że jakby co, to on zawsze będzie przy mnie, nie ważne jak postąpię. Po wszystkim Rap Monster odwiózł nas do domu. Ledwo weszłyśmy, a już usłyszałam krzyk z salonu.
- 'Wszystko już gotowe. Wszyscy siadać. Zaczynamy.' - Usiadłam koło Chana i już mieli włączać, gdy koło mnie pojawił się Baekhyun i objął mnie ramieniem. "On cię okłamuje." Jak poparzona wstałam, czym zwróciłam uwagę wszystkich.
- 'Coś nie tak? Yuki?' - Kai stojący przy rzutniku spojrzał na mnie.
- 'Wiecie co, ja chyba odpuszczę sobie dzisiejszy maraton. Głowa mnie boli.' - Szybko podążyłam do biblioteki. Baekhyun wbiegł za mną do pomieszczenia.
- 'Yuki, co się z tobą dziś dzieje? Snujesz się jak duch, w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi, gdy tylko jesteśmy razem, ty uciekasz. Wiesz, jak ja się czuję, gdy to robisz?' - Baekhyun szedł za mną i nie odpuszczał.
- 'Baekhyun, wiesz, że nie jesteś najważniejszy na świecie? Nie wszystko kręci się wokół ciebie.' - Próbowałam utrzymać spokój jak najdłużej.
- 'Ale o co ci chodzi?!' - Pierwszy raz od rana, postanowiłam spojrzeć mu w oczy.
- 'O kłamstwa? Jakieś oszustwa? O to co robisz.'
- 'Co? Co ci przyszło do głowy? Yuki, ja nie...' - Baekhyun był zbity z tropu.
- 'Przestań ściemniać. Śniło mi się...'
- 'Śniło ci się? Wierzysz w jakieś sny, a nie wierzysz mi? Czy tak wygląda prawdziwa miłość?' - Baekhyun był naprawdę wściekły.
- 'Po tym wszystkim, co mi zrobiłeś, ja zostałam obok ciebie. Ty się skarżysz się na to, że nie okazuję ci prawdziwej miłości? Kookie miał rację...'
- 'Jungkook, a co on ma z tym wspólnego?!' - Baekhyun wrzeszczał na cały głos. Yuki, ty idiotko, po co to powiedziałaś?
- 'No bo to jego głos słyszałam we śnie, to on mi powiedział, bym ci nie ufała.'
- 'Ha. Trzeba było od razu powiedzieć, że podoba ci się inny facet, a nie wymyślać jakiś tam sen' - Baekhyun obrócił się do mnie tyłem.
- 'Baekhyun ty nie rozumiesz...' - Łzy spływały po moich policzkach. Próbowałam go zatrzymać, lecz on tylko odepchnął moją rękę.
- 'Nie, to ty nie rozumiesz. Już kiedyś była taka, która mnie zraniła, a ty jesteś taka sama.' - Baekhyun obrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy, a do mnie powoli docierał sens jego słów.
- 'Porównałeś mnie do tej żmii?' - Przetarłam szybko oczy.
- Widocznie ty też jesteś żmiją, nie chcę cię znać! Rozumiesz?!'
- 'Hahaha. Oczywiście, że rozumiem. Żegnam pana. Już mnie pan nigdy nie zobaczy.' - Odwróciłam się do wyjścia.
- 'Yuki, czekaj.' - Baekhyun chwycił mnie za rękę.
- 'Czego chcesz? Hym... W czym taka żmija jak ja może ci pomóc?' - Chłopak otworzył usta by coś powiedzieć. - 'Daruj sobie. Żadne słowo nie cofnie tego, co wcześniej powiedziałeś.' - Chłopak chciał mnie do siebie przyciągnąć, lecz ja kopnęłam go z całej siły w czuły punkt, a on zwinął się w kłębek. - 'Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.'- W pośpiechu wyszłam z biblioteki, do oczu znowu napływały mi łzy, lecz nie mogłam się teraz rozpłakać. Musiałam być twarda. Przeszłam przez salon i poszłam do przedpokoju.
- 'Yuki? Gdzie idziesz? I gdzie Baekhyun?' - Xiumin zapytał z nadzieją w głosie. Wiedziałam, że nie chciał, bym się więcej kłóciła z Baekiem. Zabrałam kask i kluczyki, założyłam skórzaną kurtkę i spojrzałam w ich stronę.
- 'Idźcie do Baekhyuna. Leży w bibliotece.' - Maja spojrzała na mnie i po jej minie mogłam być pewna, że zauważyła łzy w moich oczach. - 'Idę się przejechać. Nie czekajcie na mnie. Możliwe, że wrócę dopiero nad ranem.' - Wyszłam z dormy, wsiadłam na motor i odjechałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top