Rozdział 80 - Wigilia
Anastazja
Pod pretekstem zgubionej sukienki poszłam do pokoju Chana i Baeka. Ten pierwszy zaniósł mi ją tam rano, bym teraz mogła rzekomo po nią wpaść i zostawić Baekhyunowi prezenty na łóżku. Przebrałam się w łazience chłopców i zostawiłam prezenty na poduszce Szczeniaczka i już miałam wyjść niezauważona, lecz oczywiście wszystko zniszczył Oreo wchodząc do pokoju.
- 'Złośnico, mam coś dla ciebie.' - Baekhyun uśmiechnął się do mnie.
- 'Co to? Czemu takie duże? I czy ty nie umiesz pukać?'
- 'To jeden z dwóch. Zważywszy na to, że jest to mój pokój, to nie umiem.' - Chłopak uśmiechnął się do mnie. - 'Ty wybierz, który najpierw. Duży czy mały?'
- 'Duży.' - Chłopak podał mi prezent wielkości mojej komody, lecz o wiele chudszy.
- 'No otwieraj.' - Powoli zerwałam papier, a moim oczom ukazał się wielki kolaż zdjęć. Na środku było pierwsze wspólne zdjęcie EXO, Come On, Tao, Lulu, Krisa i Minji, a dookoła znajdowały się nasze wspólne zdjęcia z tego miesiąca ukradkiem robione przez fanów. Bo przecież przez cały miesiąc nawet się do niego nie odzywałam, gdy nie widziałam potrzeby.- 'I jak?'
- 'Śliczny.' - Odpowiedziałam kilkakrotnie mrugając oczami, by się nie popłakać. Ile on musiał się męczyć szukając zdjęć, gdzie jesteśmy razem. I w ogóle na tych zdjęciach widać, gdy to ja ukradkiem patrzę na niego lub on na mnie.
-'Dobra. A teraz się obróć' - Zrobiłam to, co chciał chłopak. - 'A teraz zamknij oczy.'
- 'No dobra.' - Zamknęłam oczy i poczułam, że chłopak robi coś przy mojej szyi, po czym poczułam wisiorek.
- 'Dobra, otwórz oczy i możesz się zachwycać.'
- 'Dziękuję, że mi pozwalasz się zachwycić.' - Powiedziałam najbardziej sarkastycznie, jak się tylko dało.
- 'Ależ proszę.' - Spojrzałam na wisiorek.
- 'Księżyc? Dlaczego akurat księżyc?' - Baekhyun spojrzał na mnie z tym swoim boskim prostokątnym uśmiechem.
- 'Po pierwsze ubóstwiasz patrzeć w nocy na księżyc i gwiazdy, a po drugie, gdy księżyc jest na niebie, to jest noc, więc ciemność, a moją mocą jest światło. Ciemność i światło są przeciwieństwami. Tak jak my.' - Chłopak uśmiechnął się i już miał coś jeszcze dodać, gdy mu przerwałam.
- 'Tylko nie mów, że przeciwieństwa się przyciągają, bo miłość to chemia, a nie fizyka. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka.
- 'Też mam coś dla ciebie.' - Wyciągnęłam z szafki pudełeczko i podałam je chłopakowi. On je otworzył i zobaczył srebrną bransoletkę z wyrytym napisem "Baekhyun + Anastazja = One" oraz brelok z Oreo.
- 'No i tu pasuje stwierdzenie, że przeciwieństwa się przyciągają i tworzą jedno.'
- 'Ja cię kiedyś zabiję, ty porąbańcu jeden.' - Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- 'Może i jestem porąbańcem, ale twoim. A teraz trzymaj tę ciemniejszą część.' - Baekhyun podał mi jedną część breloka i ruszyliśmy na dół. Wszyscy razem stanęliśmy przy stole i każdy chrześcijanin odmówił modlitwę. Później połamaliśmy się opłatkami, życząc sobie przeróżne rzeczy, zaczynając od dużej ilości słodyczy w życiu, aż po ciekawe przeżycia seksualne. Następnie zasiedliśmy do wigilii. Chłopców zaskoczyła ilość potraw, lecz oczywiście zjedli wszystko, co mieli na talerzach, bo jak mogło być inaczej z tymi głodomorami. Po zjedzonej wigilii ruszyliśmy na górę do salki do tańca, gdzie teraz znajdowała się gigantyczna choinka, szesnaście puf, rzutnik i stolik ze słodyczami i piciem. Wszyscy usiedliśmy na różnokolorowych pufach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top