Quad

***

Już jeden rzut oka na lodowisko wystarczył, żeby zrozumieć, że z Milą było coś nie halo. I to tak bardzo nie halo, bardziej niż za czasów, kiedy rozstała się z tym swoim hokejowym oszołomem albo kiedy wróciła po świątecznej przerwie, mrucząc, że jeśli Yakov jej nie zabije, to na pewno coś jej utnie (na przykład rękę, żeby mogła robić jedyne na całym świecie tano z przymusu), bo przytyła niekontrolowanie pół kilograma. Ale dziś, zamiast żartować z przeciwności losu lub rzucać głupie komentarze pod adresem Plisetsky'ego, dziewczyna kręciła się po lodowisku praktycznie bez ładu i składu. Dwa razy już szykowała się do zrobienia potrójnego lutza, ale w ostatniej chwili się wycofywała i popowała skok, raz zrobiła piruet, ale tak koszmarnie miotała się przy laybacku, że wyglądała jak opętana, aż wreszcie Feltsman zgromił ją wzrokiem i ofukał, że z taką jazdą na obu nogach to ma iść sobie na publiczne lodowisko, a nie na poważny trening w Klubie.

Pokonana przez życie i wewnętrzne rozterki Mila wreszcie dała za wygraną i zjechała na bok, byle jak najdalej od burczącego szkoleniowca, a jak najbliżej patrzących na nią ze współczuciem kolegów z drużyny.

- Aaach... - Dziewczyna westchnęła przeciągle, uniosła ręce i gdy podjechała do samej bandy, przechyliła się przez nią, praktycznie wieszając się na ściance. - Życie jest do dupy...

Na te słowa dwóch stojących za barierą łyżwiarzy spojrzało po sobie, trzeci wzniósł oczy ku sufitowi i pokręcił głową, a czwarty zupełnie zignorował sprawę, skupiając się na wykonywaniu rozgrzewki przed wejściem na lód. Nie, żeby go to jakkolwiek obchodziło. Raz, że znał sprawę, z powodu której Babicheva wyglądała gorzej niż po bliskim kontakcie trzeciego stopnia z fizjoterapeutą, a dwa, że wahania nastrojów rudej wiedźmy nie były dla niego ani pierwszyzną, ani żadną atrakcją. I w ogóle niczym nie były. Dlatego najlepiej, żeby to inni się z nią użerali.

- Ale że aż tak? - zagadnął wreszcie Viktor, patrząc z niewinną ciekawością na dziewczynę.

- Klasyka - skwitował Georgij, po czym założył ręce na piersi i pokiwał głową, jakby szykując się do wzniosłego monologu. - To bardzo popularny i całkiem kategoryczny osąd, można nawet powiedzieć, że dość mocno ostateczny, chociaż oczywiście w ujęciu ogólnym nawet cynicy zakładali coś podobnego, choć z uwzględnieniem pragnienia o samodoskonaleniu się. Cyrenaicy również by się zgodzili, bo przyjemność jest dobrem, do którego dążymy, więc jeśli życie tego dobra nie zapewnia, to jest rzeczą niepożądaną, przez co pogląd staje się jak najbardziej słuszny. Z drugiej strony według relatywizmu wszystko zależy od osoby, która prawdę wypowiada, więc finalnie nie można być pewnym, czy życie faktycznie jest ogólnie do dupy, czy jednak tylko do jednej, acz konkretnej dupy.

- Świetnie. I maturę też przewalę - mruknęła Mila z nosem praktycznie przyklejonym do ścianki. Już w trakcie wywodu dosłownie nikła w oczach, za to teraz zaczęła przypominać rozmiękły zegarek rodem z "Trwałości pamięci" Dalego.

- Jesteś pewna, że warto się martwić tak... No, tak całościowo? - zapytał dopuszczony do głosu Yuuri, jako jedyny odnajdując w sobie pokłady zdrowej empatii. - No bo czy coś się stało? Coś konkretnego?

- Quady... - mruknęła Babicheva gdzieś na skraju słyszalności.

Katsuki zbliżył się, nadstawiając ucha nad załamaną dziewczyną.

- Ale co quady? - nie zrozumiał. Wtedy Mila podniosła głowę i spojrzała na Yuuriego z mieszaniną frustracji, rozżalenia i dziwnego zapału.

- Quady! Muszę zacząć skakać quady! - zawołała, a gdy do niej samej dotarł przekaz słów, z powrotem się zdołowała i wróciła do swobodnego dyndania na bandzie. - Inaczej będzie po mnie...

- Rozumiesz coś z tego? - Viktor zwrócił się w stronę robiącego skłony Jurija.

- Ta - burknął Plisetsky. Jak miał nie wiedzieć, skoro razem to oglądali? I cholernie teraz tego żałował. - Wiedźma właśnie widziała na Instagramie, jak jakaś juniorka z Moskwy wali quady jakby była na łące przy daczy, a nie na lodowisku. No to się wzięła i załamała, bo myśli, że jej pozycja w rankingu jest zagrożona.

Mila potwierdziła zgodność zeznań cichym, zduszonym jękiem, na co Jurij odpowiedział znów pełnym dezaprobaty prychnięciem. Idiotyzm. Jak on miał problem z JJem, to przerzucił skoki do drugiej połowy i nawciskał tano i ripponów, żeby podwyższyć ich wartość, a nie... użalał się nad sobą jak jakiś Katsudon w kiblu.

- I pewnie teraz nie wiesz, co masz z tym zrobić, tak? - próbował odgadnąć Yuuri.

Rosjanka najpierw potrząsnęła zwieszoną głową, potem nią pokiwała, aż wreszcie zsunęła się z bandy i wróciła do pozycji pionowej. Przez to zwisanie jej zaczerwieniona twarz niezwykle komponowała się z rudością włosów, jednak ktokolwiek sądził, że to była oznaka zbliżającego się płaczu, a Babicheva potrafiła tylko użalać się nad sobą, był w wielkim błędzie. Nieprzypadkowo przecież protegowana Yakova zajmowała trzecie miejsce w ogólnym rankingu ISU i wyszarpała brąz na ostatnim finale Grand Prix. Była silna. Pieruńsko silna. I właśnie dlatego potrafiła tak szybko doprowadzić się do ładu, a jej mina po tej chwili słabości z powrotem wyrażała typową, rosyjską determinację.

- Wiem. Chcę was poprosić o pomoc - rzuciła, na co chyba wszyscy zgromadzeni łyżwiarze poczuli się lekko zaniepokojeni. - Bo przecież Viktor nauczył cię skakać poczwórnego flipa i salchowa w jeden sezon, prawda? No to czy nie możecie spróbować tej samej sztuczki na mnie?

Yuuri rzucił kątem oka na Milę, na Viktora, a potem znów na Milę, nie wiedząc, co zaproponować. Mimo panującego na hali lekkiego chłodu na policzkach Japończyka pojawiło się coś w rodzaju speszonego rumieńca.

- Jakby ci to powiedzieć... - zaczął wreszcie z wahaniem. - Nie sądzę, żeby to była uniwersalna metoda... Ani nawet skuteczna więcej niż raz...

- Katsudon właśnie próbuje powiedzieć, że musiałabyś się zadurzyć i ochajtać z Łysolem. A, i jeszcze wcześniej świrować na jego punkcie przez pół życia, urżnąć się chociaż raz na jakimś bankiecie i zatańczyć na rurze, żeby padło mu od tego na mózg. Wtedy może coś wskórasz - podsumował w telegraficznym skrócie Jurij. - Powodzenia.

- Ale przecież zupełnie nie mam na to czasu! - zawołała, jakby stan cywilny niedoszłego nauczyciela był w tym wszystkim najmniejszym problemem. - Ja to powinnam umieć na wczoraj, a nie robić sobie grafik na kilka lat do przodu. W ogóle przy takim tempie i jeszcze tym całym nadchodzącym sezonie olimpijskim muszę już tłuc kombinacje cztery-trzy.

- Jasna cholera! Cicho bądź już, babo jedna! - nie wytrzymał Jurij, prostując się, a oczy Yuuriego, Viktora i Georgija przeskoczyły z jednego uczestnika kłótni na drugiego niczym podczas zażartego meczu ping-ponga. - Daj se na wstrzymanie. Zanim ta małolata znajdzie się w seniorach, to ty już dawno skończysz na emeryturze.

- To chyba ty! - odpowiedziała Mila. - Myślisz, że nie wiem, że urosłeś kolejny centymetr? W takim tempie zaraz wystrzelisz na dwa metry i jedyne, na czym będziesz jeszcze w stanie jeździć po lodzie, to na zamboni!

- A ty jesteś tylko dzikuską, która ani nie jest wystarczająco lekka, ani nie ma mocnego kręgosłupa, więc quady to ty możesz sobie turlać na podłodze, a nie skakać!

- Ja ci dam, pchło mała! Ty rozwielitko parszywa! Gronkowcu zakichany! Ty to jakoś quady skakać możesz, a nie ważysz więcej ode mnie! - wyklinała, udowadniając, że przygotowania do matury wcale nie szły tak najgorzej. Zaraz potem Babicheva zaplotła dłonie i wygięła je do przodu, strzelając palcami tak, jakby przygotowywała się co najmniej do walki na pięści. - W takim razie może poćwiczymy podnoszenia, żeby się przekonać, kto jest mocniejszy?

- Boże, w ten sposób nigdy się nie zamkniesz! - Jurij zdjął z łyżew osłony, rzucił je nerwowo na bandę i wszedł na lód. - W takim razie powiedz, po jaką cholerę ci krzywy quad zamiast stabilnego trzy-trzy za tę samą ilość punktów? Co? Widzisz w tym jakiś sens poza tym, żeby kogoś zaskoczyć? Nikiforyzm ci się rzucił na mózg czy jak?

Spojrzenia pozostałych łyżwiarzy zatrzymały się na Mili w oczekiwaniu na kontrę łyżwiarki, ale dziewczyna nic nie odpowiedziała. Stała i poruszała co jakiś czas ustami, jakby szykowała się do kolejnego przytyku, ale ten nie nadchodził. Odpowiedź była tak prosta, że aż ciężka w zaakceptowaniu.

Bo Jurij najzwyczajniej w świecie miał rację.

- Właśnie. Ten krasnal z Moskwy może sobie robić quady, bo ćwiczy je od małego, dlatego ma szansę je dopracować. Na ciebie jest za późno - wytknął Plisetsky, również świadom swojego zwycięstwa. - Więc zamiast tego lepiej rusz dupę i chodź dopracować tę kombinację z lutzem i loopem, a nie jęczysz nad czymś, co jest poza twoim zasięgiem.

- "Chodź"? - zdziwiła się Mila, patrząc na stojącego tuż przy niej nastolatka. - Że niby chcesz mi pomóc?

Jurij zamrugał, zbyt późno uświadamiając sobie, co chlapnął, dlatego tylko bezsilnie zgrzytnął zębami i potrząsnął głową w ciężkim do zinterpretowania ruchu kiwająco-ignorującym.

- Sam będę ćwiczył. Ty możesz robić w tym czasie co chcesz - rzucił obcesowo. starając się nie patrzeć na Milę. Ale Mila wpatrywała się w Jurija tak intensywnie, że wystarczało za dwoje.

- Czyli...?

- Czyli przestań ględzić, babo natrętna! - palnął i nie spoglądając więcej na nikogo, ruszył wzdłuż bandy, by dołączyć do strumienia ćwiczących dookoła łyżwiarzy.

Jasna cholera, że też się zawsze czegoś uwiesi i potem żyć nie daje...

- Wiedziałam, że miewa swoje słodkie momenty - mruknęła uśmiechnięta Mila, być może bardziej do siebie niż do kogokolwiek, a chwilę potem obejrzała się za siebie i pomachała stojącym poza taflą mężczyznom. - Dzięki, chłopaki! Chwilowo zawieszam program quadowy! Wracam do ćwiczeń, żeby zrobić tę kombinację za-

- Idziesz czy nie?! - rozległo się przez całą długość lodowiska.

W ten niespodziewany sposób sprawa została rozwiązana - Mila w o wiele lepszym humorze podążyła za Jurijem, zapominając na dobre o swoich quadowych rozterkach, Plisetsky jak zwykle udawał, że jest obrażony na cały świat, ale tak w głębi ducha nie chciał się okazać gorszym nauczycielem od Nikiforova, a Georgij zrejterował z hali i udał się do siłowni, unosząc z sobą patetyczne, wygłoszone pod nosem "ach, ta młodość".

Na miejscu zostali już tylko Viktor i Yuuri, którzy w całej tej scenie mieli bardzo marginalny udział, ale za to całkiem sporo przemyśleń.

- Dużo cierpkich słów, dużo krzyków i mnóstwo prawdy. A, i to zakazywanie quadów. - Viktor zamyślił się, postukując palcem wskazującym w policzek, aż w pewnym momencie palec zawisł w powietrzu, a mężczyzna przemówił. - Do diabła, będzie z niego drugi Yakov - zawyrokował.

- Będzie - przytaknął Yuuri i uśmiechnął się, spoglądając na tłumaczącą coś sobie w oddali dwójkę. - Ale to w sumie nie jest najgorsza opcja.

Rosjanin obejrzał się w bok, by ujrzeć profil swojego dziwnie zadowolonego narzeczonego.

- Czemu?

- Bo wychował was wszystkich. - Yuuri wymownie poklepał Viktora po plecach, jakby wskazywał, kto był spośród tych wychowanków najtrudniejszym pedagogicznym przypadkiem, a potem objął Rosjanina w pasie i przytulił się do niego niczym dumny na widok rosnącej pociechy ojciec. - A to już naprawdę niezła sztuka.


***

Przypisy-chan

Hej-ho (do szkoły by się nie szło)! Witajcie w zaawansowanym tematycznie one-shocie! Dziś spełniłam swoją małą zachciankę odnośnie napisania czegoś stricte łyżwiarskiego, więc kto jest chociaż trochę bardziej zaznajomiony ze sportem niż na poziomie Jurków, ten może odnaleźć w tej części nieco ciekawych nawiązań. A kto nie wie, temu służą tutejsze przypisy.

Ogólnie cała przedstawiona historia wiąże się z tym, że tak jak łyżwiarstwo męskie walczy o zrobienie pierwszego poczwórnego axla (niech ziemia lekką będzie Yuzu), tak u kobiet bitwa rozgrywa się o poczwórne skoki w ogóle. A że jest sezon olimpijski (w Dziabowersum to nadchodzący sezon), więc wszyscy szaleją jeszcze bardziej niż zwykle, aby pokazać się od dobrej strony. W tym właśnie i Mila. Swoją drogą tak jak jest kanonem, że zajmuje trzecie miejsce w ogólnym rankingu, tak trzecie miejsce na GP to już moje własne założenie. Wydaje mi się, że dawanie Yakovowi dwóch złotych medalistów to byłoby za dużo ^^"

Popowanie skoku oznacza nieplanowaną zmianę rotacji na niższą i zwykle oznacza skok z pojedynczym obrotem (JJ ładnie to pokazał w swoim finałowym programie krótkim).

Layback jest trudną pozą wykonywaną podczas piruetów (łyżwiarz wychyla się wówczas do tyłu, jednocześnie unosząc za siebie nogę). Niewiele jest osób wykonujących naprawdę poprawny layback, więc o "wyglądanie jak opętany" raczej nie jest trudno.

Obecnie kobiety nie skaczą poczwórnych skoków jak mężczyźni. Udokumentowany  w historii jest tylko jeden przypadek Miki Ando, która zrobiła to na oficjalnych zawodach i skoczyła pełnego, zaakceptowanego salchowa. W obecnym sezonie za quady wzięła się jednak mała Aleksandra Trusova (poznacie ją po pokrowcu-Makkachinie), która skoczyła niepełnego poczwórnego salchowa na pierwszych zawodach z serii juniorskiego Grand Prix. I właśnie z jej udziałem niedawno pojawiło się kilka filmików, jak całkiem skutecznie skacze nie tylko salchowy, ale i toeloopy. Stąd właśnie tutejsze nawiązanie do "małej z Moskwy". Poza tym nie powinna dziwić frustracja Mili, bo Moskwa i Petersburg to dwa ścierające się obozy łyżwiarstwa.

Bazowa wartość takiego poczwórnego salchowa to 10,5 punkta. Kombinacja potrójny lutz-potrójny loop (trudna, ale wykonalna - robi ją Alina Zagitova) to znów 11,1 punkta. Chyba widać, w co lepiej inwestować, tym bardziej, że do skakania quadów potrzebny jest mocny kręgosłup, zdolny przyjąć ciężar lądowania (bo wiecie, Shoma Uno też nie jest olbrzymem, ale quady skacze jak jakiś robot).

Zamboni to pojazd, który wyrównuje powierzchnię lodu. Można na niego popatrzeć w czasie przerw między grupami na zawodach.

Wydaje mi się, że to tyle jeśli chodzi o część techniczną. Oczywiście sama jestem jeszcze mocno zielona w kwestiach łyżwiarskich, ale staram się jak mogę przemycać jakieś smaczki z prawdziwego świata.


Mało było dziś w sumie Viktuuri, za to więcej kłótni między wiedźmą a jej kotem, ale... Ale, ale. Ale jeśli tylko Wattpad wróci do normy (bo ostatnio, jak może zauważyliście, były z nim straszne problemy, szczególnie z powiadomieniami o komentarzach), to zamierzam rozpocząć nową książkę. Z YoI, oczywiście, żeby nie było. Dość już się naodpoczywałam i czas najwyższy wrócić do korzeni mojego pisania... Ale co to dokładnie będzie, dlaczego robię z tego taką tajemnicę i czemu Yuuri znów będzie pijany, tego dowiecie się już za kilka dni. Trzymam kciuki za czwartek.

W takim razie - oby do szybkiego zobaczenia!

😚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top