Prolog
Idę uliczką, jest ciemno, a ja mam jeszcze spory kawałek do domu, dlatego stwierdziłam, że skorzystam ze skrótu. Przechodząc przez zaułek natykam się na 3 chłopaków, mniej więcej w wieku 18 lat, więc spuszczam głowę i staram się przejść obok nich, ale nie jest mi to dane. Jeden z nich chwyta mnie za rękę, a pozostali blokują drogę ucieczki. Próbuję się wyrwać, ale jest zbyt silny.
- Gdzie o takiej godzinie wybiera się tak słodka omega jak ty? - pyta ten, który mnie trzyma.
- Przepraszam pana, ale spieszę się. Mógłby mnie pan puścić?
- Ooo,odważna dziewczynka. Takie lubię najbardziej. Trzymajcie ją chłopaki.
Łapią mnie, a ostatni zbliża się do mojego obojczyka. Zaczynam się szarpać, jestem młoda, ale wiem, że jeśli mnie oznaczy będę należeć do niego, a ja mam zamiar znaleźć swojego mate.
- Zostaw mnie! Ja nie chcę! Ratunku! Pomocy! - Zaczynam głośno krzyczeć i wyrywać się jeszcze bardziej.
Jest już bardzo blisko, a pomocy znikąd. Czuję jak po moich policzkach zaczynają spływać słone łzy. Nie chcę należeć to tej śmierdzącej alfy.
Czuję jak uścisk na mojej prawej ręce znika, więc odwracam głowę w tamtą stronę. Stoi tam chłopak, czarnowłosy, a jego oczy mają bardzo zimny kolor. Czuję od niego aurę wyższości, a także piękny zapach czarnej herbaty. Moje oczy rozszerzają się, kiedy kilkoma ruchami powala pozostałe alfy. Podchodzi do mnie i pomaga wstać.
- Następnym razem lepiej uważaj. Jeśli bym nie przyszedł miałabyś duży problem.
- Dzi-dziękuję. - Uśmiecham się do niego.
Odwraca się i zaczyna odchodzić. Podbiegam do niego i chwytam za rękę.
- Czekaj, jak się nazywasz?
- Levi. - Odpowiada i odchodzi.
-Mój mate. - Szeptam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nowe opowiadanie, cieszycie się? Mam nadzieję, że spodoba wam się tak samo bardzo jak "Nasza Historia".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top