[4]
Minęły 2 tygodnie i uczniowie właśnie zbierali się przed szkołą, żeby wyjechać na wycieczkę. Wraz z klasą Sheili jechały klasy Erwina i Hange oraz Farlana i Isabel. Sheila stała razem ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi i rozmawiali ze sobą. Nagle podszedł do nich Levi.
- Erwin, chodź. - Powiedział do chłopaka i wskazał, żeby podążał zanim.
- Czy on ci wygląda na psa? - Spytała Sheila. Chłopak stanął i odwrócił się w jej stronę.
- Hę? Mówiłaś coś?
- Dobrze słyszałeś. Może ty lubisz jak ci rozkazują, ale on nie jest pieskiem. Nie tak jak ty dla Petry. - Rzuciła mu pogardliwe spojrzenie. Czuła się odważniejsza, gdyż miała obok swoich przyjaciół, nie była sama.
- O teraz to jesteś odważna. - Zaczął iść w jej stronę. Chwycił ją za koszulkę i przyciągnął do siebie. Warknął na nią swoim tonem alfy. Na jego usta już wkradał się uśmiech, że dziewczyna go posłuchała, ale kiedy usłyszał, że odpowiada mu tym samym, jego oczy rozszerzyły się. Popchnęła go i ponownie warknęła, ale poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciła się, a tą osobą okazał się Erwin.
- Uspokójcie się. Shei zaraz wracam, nie wariuj. - Następnie szepnął jej do ucha. - Bronisz mnie jakbym to ja był twoim mate.
W momencie policzki dziewczyny pokryły się czerwieniem. Prychnęła tylko i wróciła na swoje miejsce w kółku wśród znajomych, a Erwin ruszył z Leviem.
- Co ci powiedział? - Spytał Armin.
- Nic o co powinieneś się martwić, nie zabiorę ci Erwina. - Na jej słowa blondyn oblał się rumieńcem.
Po chwili na parking wjechały 2 autobusy. Sheila siadła na samym końcu, na środku, po jej lewej był Eren z Jeanem, a po prawej Armin z Erwinem. Przed blondynami siedziała Mikasa z Annie, a z drugiej strony siedzieli Farlan z Isabel, przed nimi Levi z Petrą, a obok nich Hange z Moblitem. Przed Hange siedział Connie z Sashą, a obok nich Ymir z Kristą i na samym przodzie Bertholdt z Reinerem. Reszta porozsiadała się według własnych upodobań.
Wszyscy rozmawiali ze swoją parą, tylko Sheila czuła się, że nie powinno jej być tutaj, dlatego też wyciągnęła słuchawki i puściła muzykę, a następnie przymknęła oczy. Siedziała tak, aż nie poczuła jak ktoś odciąga dekolt jej koszulki. Otwarła oczy i już miała uderzyć osobę, kiedy z jej gardła wyrwał się krzyk.
- Aaaaaa! Zimno, zimno, zimno! - Skoczyła z siedzenia i próbowała wydostać kostki lodu z koszulki. Kiedy wreszcie udało się jej spojrzała w stronę Erena, który prawie spadł ze śmiechu z siedzenia.
Podeszła do niego z ogromnym uśmiechem i chwyciła jego bokserki, a następnie wrzuciła mu do środka kostki, które on sam jej dał.
Chłopak krzyknął i próbował wydostać kostki, ale nie mógł, bo zaklinowały się w nogawce. Skoczył na równe nogi i wbiegł do toalety. Wszyscy pokładali się ze śmiechu z głupoty tamtej dwójki.
- Panno Reiss, proszę usiąść. - Powiedział ich wychowawca.
Dziewczyna zajęła miejsce czekając na powrót chłopaka. Kiedy wrócił zajął miejsce obok dziewczyny i zaczął się dąsać.
- Oj już się nie obrażaj. - Posłała mu uśmiech.
- To było niemiłe.
- A to, że wrzuciłeś mi do stanika kostki lodu myślisz, że było miłe?
Zanim zdążył odpowiedzieć z przodu było słychać okrzyk Hange.
- Jak mi się nuuuuudzi. - Zaczęła jęczeć.
Czarnowłosa uśmiechnęła się i sięgnęła do torby. Wyciągnęła z niego rzutnik holograficzny i rzuciła go na ziemię. Zaczęły pojawiać się hologramy fajerwerków, a wraz z nimi było słychać ich wystrzał. Wszyscy odwrócili się w stronę hologramów, a czarnowłosa zaczęła się śmiać.
- Skąd ty bierzesz takie gadżety? - Spytała Hange wpatrzona w fajerwerki.
- Wujek lubi eksperymentować ze sprzętem. - Powiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami.
Reszta drogi minęła im spokojniej niż początek.
***
Po 3 godzinach jazdy wreszcie dotarli do celu podróży. Pokoje zostały rozdane i każdy poszedł się rozpakować. Na jej nieszczęście, Sheila trafiła do pokoju z Historią, Ymir oraz Petrą. Dwie z trzech współlokatorek nie cierpiały jej.
Kiedy już rozpakowały się i wybrały łóżka, czarnowłosa położyła się na swoim i włączyła muzykę. Siedziała tak, aż nie poczuła, że ktoś ją szturcha. Odwróciła głowę w stronę przybysza, którym okazała się Isabel. Uśmiechnęła się i chwyciła ją za kark, przewracając ją na łóżko obok siebie i siadając na niej okrakiem. Obie dziewczyny wybuchnęły śmiechem.
- Ciszej ja się tu próbuję skupić. - Warknęła Petra, malując się kredką do oczu.
- Od malowania urody ci nie przybędzie. - Odwróciła się do Isabel. - Chodź szkoda cierpliwości na tą zołzę.
Ruszyły do drzwi, a czarnowłosa włączyła na swoim telefonie najgłośniejszy klakson, przez co Petra się przeraziła, a kredka zjechała jej po całej twarzy. Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i opuściły pokój.
- Co chciałaś? - Spytała, kiedy wyszły z pokoju.
- Chłopaki i Henge chcieli się przejść, więc pomyślałam, że chętnie do nas dołączysz.
- Dobrze pomyślałaś.
Wyszły na dwór i dołączyły do reszty znajomych, a następnie poszli na spacer.
***
Był już wieczór, a Sheila nie mogła znaleźć żadnego chłopaka ze swojej klasy. Stwierdziła, że w końcu poprosi o pomoc Historię. Weszła do pokoju i zastała w nim wszystkie swoje współlokatorki.
- Wiecie gdzie Eren i reszta? - Spytała, stojąc w progu.
- Nie wiem. A po co ci to wiedzieć? - Spytała Petra.
- Nie twój zasrany interes. Historia?
- Nie.
- Wiem, ale ci nie powiem. - Rzekła Ymir z uśmieszkiem na ustach.
- Ymir nie bądź niemiła. Masz jej powiedzieć. - Historia spojrzała na nią z determinacją.
- No dobra. Poszli do lasu, bo się założyli z knypkiem, że są odważni.
- Że co!?
Wybiegła z budynku. Wbiegła do lasu i zaczęła ich wołać, ale nie słyszała odpowiedzi. Biegła coraz głębiej, aż usłyszała radosny śmiech Conniego. Pobiegła w stronę dźwięku i dotarła do grupy chłopaków wraz z Mikasą.
- Co wy tu do cholery robicie!? - Krzyknęła dziewczyna, patrząc na chłopaków z mordem w oczach.
- O co ci chodzi? To tylko las. - Powiedział radosny łysol.
- Las pełen wilków! - Krzyknęła dziewczyna i jak na zawołanie usłyszeli wycie. - Kurwa.
Chłopaki ścisnęli się w małą grupkę i zaczęli się trząść.
- To tacy odważni jesteście. Jak dorwę to zabiję Ackermanna. - Ostatnie zdanie szepnęła do siebie.
W ciągu kilku minut na ich oczach zaczęła się pojawiać horda wilków. Kilka osób zaczęło odmawiać modlitwę, a inni jęczeli, że nie chcą umierać. Czarnowłosa rozglądała się w poszukiwaniu czegoś co mogłoby im pomóc w ucieczce. Dojrzała dużą, suchą gałąź. Gdyby udało jej się ją zapalić wilki uciekłyby, ale było to bardzo ryzykowne. Gałąź była 10 metrów od wilków, jeśli któryś by na nią skoczył, to byłby to jej koniec.
Wzięła głęboki oddech i ruszyła. Biegła i biegła, aż w jej stronę skoczyła jedna z bestii. Na szczęście udało jej się uniknąć go w ostatniej chwili. Chwyciła za gałąź i wyszarpnęła z kieszeni zapalniczkę. Pstrykała, ale z zapalniczki nie chciały pójść iskry. Kiedy iskry polizały gałąź, ta od razu zajęła się ogniem, ale w tamtym momencie skoczył na nią jeden z wilków. Dziewczyna zasłoniła się ramieniem i poczuła okropny ból, a następnie leżała na ziemi od siły uderzenia. Zamachnęła się gałęzią i uderzyła nią zwierzę, które natychmiastowo uciekło. Podniosła się i ruszyła w stronę przyjaciół machając gałęzią we wszystkie strony i odstraszając nią wilki. Kiedy do nich doszła podała gałąź Jeanowi i zrobiła drugą, a podała ją Reinerowi. Ruszyła na początku drużyny, trzymając ranę, żeby choć odrobinę zatamować krwotok. Eren chwycił ją za ramię.
- Hej, na pewno jest z tobą okej? - Spytał, wskazując na prawą rękę dziewczyny. Wilk przeorał pazurami przed całą długość jej ręki.
- Dam radę, musimy wyjść z lasu, później to opatrzę. - Powiedziała.
- Jakby coś się działo to mów.
- Dzięki Eren, teraz idź do Jeana, będzie się czuł bezpieczniej.
- A co z tobą?
- Ja sobie poradzę, w końcu przez 3 lata byłam sama.
Chłopak kiwnął głową i ruszył do swojego mate. Szli w ciszy przez następne 30 minut, aż doszli do wyjścia z lasu. Spotkał ich widok, jakiego się nie spodziewali. Wszyscy siedzieli albo spacerowali. A na środku placu było ognisko. Obok nich pojawił się Levi z Petrą.
- Jak tam chłopaki? Fajnie było? - Spytał z uśmieszkiem na ustach.
Czarnowłosa, widząc chłopaka poczuła jak coś w niej pęka. Podeszła do niego i zamachnęła się. Wszyscy odwrócili się na dźwięk skóry uderzającej o skórę. Wszyscy wstrzymali oddech, gdy policzek czarnowłosego zaczął się czerwienić.
- Coś ci się znowu pojebało!? - Krzyknął chłopak i chwycił za jej nadgarstki.
- Chyba tobie się pojebało! Wysłałeś ich na pewną śmierć! Wiedziałeś, że w tym lesie są wilki, a i tak ich wysłałeś!
- O czym ty pieprzysz?! - Chłopak spojrzał na nią zmieszany i dopiero wtedy zauważył krew spływającą po ręce dziewczyny. Chwycił za jej dłoń i podwinął rękaw jej bluzki, na co skrzywiła się. W jego oczach widziała przerażenie, kiedy chłopak zobaczył ranę.
- Napatrzyłeś się już? - Spytała pogardliwie.
- Co ci się stało? - Spytał z troską w głosie.
- Teraz się martwisz? - Spytała z kpiną w głosie. - Trzeba było pomyśleć zanim wysłałeś chłopaków.
Wyszarpała rękę i ruszyła w stronę budynku, kiedy nagle poczuła się słabo, a przed oczami zrobiło jej się ciemno. Chwyciła się za głowę, a po chwili leżała na ziemi nieprzytomna. Pierwszy przy dziewczynie był Levi. Przyłożył palce do jej szyi i sprawdził tętno. Było słabe, ale wciąż było. Chłopak podniósł ją i zaczął się kierować do budynku.
- Zostaw ją! - Krzyknął Eren i chwycił chłopaka za ramię. - Zrobiłeś już dostatecznie dużo.
Czarnowłosy posłał mu mrożące krew w żyłach spojrzenie, przez co chłopak stanął w miejscu z przerażenia. Następnie ruszył ponownie. Szatyn chciał za nimi ruszyć, ale złapał go Jean.
- Zostaw poradzą sobie.
- A co jeśli on jej zrobi krzywdę? - Spytał chłopak, próbując się wyrwać z uścisku.
- Naprawdę sądzisz, że sobie nie poradzi?
Po tych słowach brązowowłosy spuścił głowę i pozwolił poprowadzić się Jeanowi do ogniska. W tym czasie czarnowłosy zaniósł dziewczynę do salonu i poszedł po któregoś z opiekunów, żeby opatrzyli jej rękę. Kiedy rana była już odkażona i owinięta bandażem, nauczyciel kazał mu pilnować dziewczyny dopóki się nie obudzi, więc zabrał ją do swojego pokoju i położył na łóżku. Usiadł koło niej i czekał.
***
Po 2 godzinach Sheila wreszcie otwarła oczy, a kiedy zobaczyła, że obok niej siedzi Levi, zerwała się jak oparzona, co zaowocowało syknięciem bólu.
- Nie tak szybko. Rany są wciąż świeże. - Powiedział, odkładając telefon na szafkę. Podniósł się i usiadł w nogach łóżka.
- Po co tu jesteś? Nie wystarczająco dużo zrobiłeś? - Spytała wstając. Zachwiała się i przewróciłaby się, gdyby Levi nie podszedł i nie złapał jej. - Dzięki.
- Powinnaś odpoczywać, straciłaś dużo krwi.
- Nie po to się wyjeżdża, żeby leżeć. Nie potrzebuję twojej pomocy. - Odsunęła się od niego i zaczęła iść w stronę drzwi, ale potknęła się i wylądowała na ziemi. - Ał.
Chłopak pokiwał głową z bezradności i podszedł do niej, a następnie pomógł wstać.
- Jak tak bardzo chcesz iść to cię tam doprowadzę, a później każde z nas pójdzie w swoją stronę, zgoda?
Shei pokiwała głową i pozwoliła się chłopakowi objąć w pasie, a sama przerzuciła rękę przez jego szyję. W taki sposób doszli do ogniska gdzie siedzieli jej przyjaciele, a po drugiej stronie Petra wraz z Historią i Ymir. Blondynka pomachała do dziewczyny, a ona odwzajemniła gest i posłała jej uśmiech.
- Zajmijcie się nią. - Powiedział brunet, ściągając jej rękę ze swojej szyi. Dziewczyna pochyliła się i cmoknęła go w policzek. Spojrzał na nią zdziwiony. - A to za co?
- Za zaopiekowanie się mną. - Powiedziała i poszła zająć miejsce koło Farlana, a Levi ruszył do Petry.
- Co tam się stało? - Spytała Isabel, wychylając się. Siedziała po lewej stronie Farlana, gdy Sheila z prawej. - Normalnie to byście się pobili.
- Nie mam siły się z nim bić, straciłam za dużo krwi. A poza tym nie musiał ze mną siedzieć, mógł wybrać jednego z was. - To mówiąc pokazała na wszystkich, którym czarnowłosy mógł powierzyć to zadanie. - A jednak wciąż został i czekał, aż się obudzę. Może nie jesteśmy razem, ale to bardzo miłe uczucie, kiedy o ciebie dba. - Powiedziała dziewczyna, uśmiechając się. - Chyba rozumiesz co mam na myśli.
- Jak najbardziej. - Powiedziała czerwonowłosa i przytuliła się do swojego chłopaka. - Ale od kiedy ty jesteś taka miękka.
- A ty wiesz, że nie wiem. Może od kiedy go poznałam. - Powiedziała dziewczyna, wzruszając ramionami. - Zmieńmy temat. Jest ognisko, wycieczka, a ty gadasz o tym jaka ja jestem.
- Kto chce kiełbaskę? - Dało się słyszeć Conniego. - Sasha zostaw mięso, nie tykaj mięsa! Zła Sasha!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wieczór dalej trwał, spędzili go na śpiewaniu, tańcach, a Sashka na podkradaniu kiełbasy.
***
Wszyscy udali się już do swoich pokoi. Sheila wróciła z kąpieli i legła się na łóżko, a do łazienki poszła Krista.
- Zadowolona jesteś? - Spytała Petra, stając przed jej łóżkiem.
- O co ci chodzi? - Spytała czarnowłosa, siadając na materacu.
- Podobało ci się z Leviem? A może przespaliście się razem, co?
- O czym ty mówisz?
- Nie było was 2 godziny, a byliście w jego pokoju we dwójkę. Nie zdziwiłabym się gdybyś go uwiodła i zaciągnęła do łóżka.
Czarnowłosa wybuchnęła śmiechem.
- Nie martw się, nie jestem taka jak ty. Nie puszczam się, kiedy tylko jestem z facetem sam na sam.
- A to ciekawe, bo Ymir słyszała jak jęczysz jego imię. - Petra patrzyła na nią z mordem w oczach.
Shei spojrzała na szatynkę z niedowierzaniem. Dlaczego ona mi to robi?
- Co masz na swoją obronę?
- Nie będę się tłumaczyć z czegoś czego nie zrobiłam.
- Gadaj coś z nim robiła! - Rudowłosa podeszła do granatowookiej i szarpnęła ją za prawe ramię.
Dziewczyna krzyknęła z bólu i spadła z łóżka. Chwyciła się za ranę, która się otwarła i zaczęła się zwijać z bólu, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Bolało jak diabli.
- Taka słaba jesteś? Małe pociągnięcie, a ty już płaczesz? Biedna mała, słabiutka omega. - Dziewczyna zaczęła się śmiać.
Ale kiedy do pokoju wbiegł Levi, a za nim reszta przyjaciół dziewczyny już nie było jej tak wesoło. Ackermann podbiegł do dziewczyny i spojrzał na jej ranę.
- Coś ty jej zrobiła! - Chłopak krzyknął swoim głosem alfy, aż beta spięła się ze strachu.
- J-ja tylko p-pociągnęłam ją. - Po chwili dziewczyna opanowała się. - To jej wina. Zaczęła na mnie naskakiwać, że cię jej zabrałam. Chciała mnie uderzyć, więc złapałam ją za rękę. - Dopiero teraz zauważyła kałużę krwi, która zaczęła się pojawiać wokół dziewczyny. - C-co jej się stało?
- Rozerwałaś rany. - Powiedziała Isabel. - Jak mogłaś! - Podeszła do dziewczyny i uderzyła ją w twarz.
- Przestań Isabel, nie warto. - Farlan chwycił czerwonowłosą i odciągnął od Petry.
- Ma ktoś apteczkę? - Spytał Levi, odwracając się do przybyłych.
- Zaraz przyniosę. - Armin wybiegł z pokoju.
- Trzymaj się, jeszcze chwilę. - Powiedział czarnowłosy, przytulając dziewczynę. Wtuliła się w jego klatkę, a po jej policzkach wciąż spływały łzy, mocząc jego koszulkę.
Po chwili do pokoju wrócił Armin. Levi złapał za apteczkę i podwinął rękaw dziewczyny, a następnie wziął się za opatrzenie rany. Na koniec dał dziewczynie tabletkę przeciwbólową. Później odwrócił się w stronę winnej.
- Co się stało?
- Już ci mówiłam.
Kiedy oddech czarnowłosej się uspokoił, a ból trochę zleżał, zabrała głos.
- Petra do mnie podeszła i oskarżyła nas o przespanie się ze sobą, a kiedy Ymir to potwierdziła szarpnęła mnie za rękę.
- To nie prawda ona kłamie! - Krzyknęła Petra.
- Zgadzam się z Petrą. - Dołączyła się Ymir.
- Wszystko wskazuje przeciw tobie. - Powiedział chłopak, marszcząc brew.
- Chyba im nie wierzysz. - Powiedziała Mikasa stając na przedzie grupy. - Petra jest suką i zawsze robiła na złe Shei, a Ymir jej nienawidzi, bo ma styczność z Historią, kiedy są w domu.
Chłopak zmarszczył brwi na jej ostatnie słowa.
- Ymir jest bardzo zazdrosna. - Powiedziała Historia, wychodząc z łazienki.
- Ile słyszałaś? - Spytała zmartwiona Ymir.
- Wszystko. - Spojrzała na Levia. - I zgadzam się z tym co powiedziała Mikasa. Petra zawsze dokuczała Sheili.
- Petra chcę z tobą rano porozmawiać, a teraz wszyscy do łóżek.
Wszyscy wyszli z pokoju, a ostatni opuścił go Levi.
- Jeśli jutro usłyszę, że coś jej się stało, to lepiej żebyście się modliły o litość.
Z tymi słowami opuścił pokój.
- Nic nie mów. - Petra spojrzała na Sheile, a ta uniosła ręce.
- Nic nie mówię.
Zawinęła się w kołdrę i zamknęła oczy, a pozostałe dziewczyny poszły w jej ślady.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
2650 słów. Mam nadzieję, że się podobał choć dość mocno odbiegał od reszty. Chciałam coś zrobić z wilkami i akurat tak wypadło, że do tej książki pasuje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top