[17]
1 dzień do spotkania
Sheila wstała czując jak wczorajsza kolacja podchodzi jej do gardła. Zerwała się pobiegła do toalety, żeby zwrócić zawartość swojego żołądka. Stanęła przy umywalce i przemyła twarz wodą, a następnie spojrzała w lustro. Przeraziła się swoim wyglądem. Była blada, strasznie blada, a pod oczami miała ogromne wory. Wzięła się za robienie makijażu, żeby choć odrobinę zakryć swój niezdrowy wygląd. Wyciągnęła z szafy spódniczkę, czarną, materiałową, a do tego czarny, poszarpany, croptop. Ubrała się i po cichu wybiegła z domu. Powolnym krokiem zmierzała w stronę szkoły, aż w pewnym momencie zwolnił koło niej czarny Chrysler, a po chwili ktoś odsunął szybę od strony pasażera.
- Może panienkę podwieźć? - Spytał czarnowłosy chłopak, siedzący za kierownicą.
- Mama mówiła, żeby nie jeździć z nieznajomymi. - Powiedziała, posyłając mu mały uśmiech.
- Może jej nie posłuchasz i dasz się podrzucić? - Posłał jej szelmowski uśmiech.
- Mam tylko nadzieję, że nie skończę w lesie. - Otworzyła drzwi i wsiadła do samochodu.
- Co ty o mnie myślisz? Aż taki straszny nie jestem...Zostawię cię przy drodze.
Po jego słowach czarnowłosa wybuchnęła śmiechem, tak mocnym, że aż zaczęła płakać.
- Jesteś okropny. - Powiedziała, szturchając go w ramię.
- Staram się. - Ponownie się uśmiechnął.
Zaczęli gadać o jakichś głupotach i żartować ze stylu w jakim ubierają się ich nauczyciele. I w takiej oto głupawej atmosferze dojechali do szkoły. Wysiedli i skierowali się pod klasę, gdzie czekali już na nich przyjaciele.
- Znowu uciekłaś? Mama się martwiła. - Historia była pierwszą, która do nich podeszła.
- Skoro jutro mi spieprzą życie, to mogę ich trochę powkurwiać. - Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, który po chwili został zastąpiony przez smutek. - Ale co mi z tego, skoro jutro kończy się moje życie?
Pierwsze łzy zaczęły spływać po jej policzkach, a po chwili już była mocno trzymana przez swojego mate.
- Przestań płakać. Boli mnie jak widzę cię w takim stanie.
- A co mam innego do roboty? Nie zostało mi nic więcej oprócz łez.
- Zaradzimy coś na to, zobaczysz. - Przytulił ją jeszcze mocniej.
- Ufam ci, ale trudno mi w to uwierzyć.
W tym momencie zadzwonił dzwonek, więc Sheila oderwała się od chłopaka i udała się do klasy, zostawiając go w takiej samej rozsypce w jakiej była ona sama.
***
Minęły lekcje i wszyscy chcieli się udać do swoich domów, ale pewna czarnowłosa omega miała inne plany. Kiedy wychodzili z klasy, złapała swojego chłopaka i zaciągnęła na tyły szkoły, aby nikt ich nie widział.
- Co się stało? - Spytał, kiedy stanęli we wnęce między dwoma ścianami.
- Mam do ciebie bardzo nietypową prośbę. - Powiedziała, wychylając się, żeby sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu.
- Mów. Słucham. - Widocznie się zrelaksował, kiedy usłyszał, że to tylko prośba. Myślał, że coś się stało.
- Oznacz mnie.
Levi spojrzał na nią, próbując przetworzyć to co właśnie usłyszał. Był zdumiony tym, że Sheila postanowiła go o to prosić. Po chwili otrząsnął się i odezwał.
- O czym ty gadasz? Chcesz, żebym cię oznaczył, chociaż wiesz, że będziesz przez to cierpieć? Nie uderzyłaś się za mocno w głowę?
- Naprawdę tak sądzisz? Że skoro chcę być z tobą połączona, to muszę mieć coś nie tak z głową? Kilka dni temu słyszałam, że mnie kochasz. A może jest inaczej? Może powiedziałeś to tylko dlatego, że chciałeś mnie ściągnąć do domu? Jeśli tak, to przepraszam, że się narzucam. - Powiedziała odsuwając się od niego. - Dam ci spokój, bo od jutra i tak nie będę dla ciebie istnieć.
Odwróciła się z zamiarem odejścia, ale Ackermann podszedł do niej i chwycił za rękę. Przygwoździł ją do ściany i zerwał z jej ramienia koszulkę. Kiedy przysunął się do jej obojczyka, poczuła, że nagle jej ciałem zawładnął strach. Próbowała go odepchnąć, ale była zbyt słaba. W końcu zaczęła go błagać, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Dopiero kiedy jedna z jej łez spadła na jego dłoń, wrócił do zmysłów, a jego gniew zniknął. Spojrzał na dziewczynę, na której twarzy było tylko przerażenie.
- Ja...przepraszam. Nie chciałem. - Odsunął się od niej, czując okropne wyrzuty sumienia.
- Nie...To ja cię o to prosiłam...Ale nie potrafię. Zbyt bardzo się boję. - Gdyby Levi nie podszedł i jej nie złapał, przewróciłaby się na ziemię.
- Uspokój się. O co się martwisz? Po tym co ci zrobiłem nie dziwię się, że się mnie boisz. - Pogładził ją po włosach, w geście pokrzepienia.
- Ale nie rozumiesz. Ja nie chcę cię stracić. - Po jej policzkach spłynęły pojedyncze łzy. - Chcę czuć ból, żeby o tobie nie zapomnieć.
- Cii. Już uspokój się. - Objął ją, próbując uspokoić. - Zrobię to dla ciebie. Chodź, jedziemy do mnie.
Na jej ustach pojawił się mały uśmiech, kiedy czarnowłosy położył rękę na jej plecach i zaczął ją prowadzić do swojego samochodu.
***
- Jesteś pewna? - Kiwnęła głową. - Wiesz, że się tego nie pozbędziesz? - Kiwnęła głową. Levi chciał zapytać o coś jeszcze, ale Sheila mu przerwała.
- Levi, jestem pewna. Chcę, żebyś mnie oznaczył, żeby on nie miał tego prawa...Ale jeśli nie chcesz, to zrozumiem. Wiem, że jeśli mnie oznaczysz będę do ciebie przywiązana, tak samo jak ty do mnie... - Zawahała się przez chwilę, ale powiedziała to. - Lepiej żebyś tego nie robił. Zostaniesz wolny i znajdziesz kogoś, kto mógłby dać ci szczęście.
Chciała wstać, ale zanim cokolwiek zrobiła poczuła ból w okolicy lewego obojczyka. Z jej gardła wydobył się krzyk, a po policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Po chwili Levi odsunął się i spojrzał na nią.
- A co jeśli ja nie chcę kogoś innego? - Posłał jej mały uśmiech i pocałował miejsce, które przed chwilą ugryzł. - Jeśli nie mogę mieć ciebie, to nie chcę nikogo innego.
Po jej policzkach spłynęło więcej łez. Czarnowłosy trochę się zmieszał, ale nie na długo, ponieważ po chwili był obejmowany przez dziewczynę.
- Powinnam cię nienawidzić, ale nie potrafię. Powinieneś wieść życie z tym na kim ci zależy. Z tym, kto będzie stał u twego boku.
- Kocham cię bardziej niż siebie. Dlaczego więc miałbym tego nie robić? A kiedy myślę, że ktoś inny mógłby cię tak trzymać... - Zacisnął zęby czując, że na samą myśl wzrasta w nim gniew.
- Uspokój się. - Powiedziała władczo, przez co spojrzał na nią zdziwiony. - Właśnie sprawiłeś, że nikt inny tego nie zrobi.
- Jestem z tego bardzo zadowolony. - Uśmiechnął się, a po chwili połączył swoje usta z Shei. Chwilę później leżeli na łóżku w namiętnym uścisku.
***
Kilka godzin do spotkania
Po ich połączeniu Levi zawiózł dziewczynę do domu, żeby jej rodzice nic nie podejrzewali.
- Czyli co? Do zobaczenia w szkole? - Próbowała ukryć smutek lecz nie wyszło jej to za dobrze. Czarnowłosy ostatni raz pocałował ją i złotooka wyszła.
- Do zobaczenia.
I odjechał. Czarnowłosa westchnęła i otworzyła drzwi do domu. Cieszyła się, że jej rodzice śpią i może w spokoju iść do pokoju.
Jej szczęście nie trwało długo.
- Gdzie byłaś? - Jej ojciec stał w progu swojego pokoju.
- Niech cię o to głowa nie boli. - Przeszła obok niego i otworzyła drzwi do pokoju. - Nie martw się. Dotrzymam waszej przysięgi.
~~~~~~~~~~~~~~
1148 słów. Wiem, ze jest krótszy i trochę się spóźniłam. Wybaczcie.
🙇
Nie mogłam znaleźć czasu na publikacje, bo już rozpoczynam pisanie nowej książki. Spodziewajcie się jej w najbliższym czasie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top