X
Następnego poranka to Kamila wstała najwcześniej. Nabrała wiadro wody na kawę i mycie naczyń, zebrała jajka z kurnika, który znajdował się obok domku. Przygotowała śniadanie i nakryła do stołu. Właśnie kończyła zamiatać podłogę, gdy przyszła Julka.
Młodsza z sióstr tylko wybauszyła oczy.
-Kamilko, sama to przygotowałaś?-zapytała oniemiała.
-Tak... Nudy na dzielni. Nie miałam co robić, więc postanowiłam się na coś przydać. -Widzę, że robisz postępy.
-Nie prawda. Po prostu mi się nudzi, już Ci mówiłam.-Kamila przybrała pochmurny wyraz twarzy i wyjechała z kuchni, po drodze witając się z Janem, który wchodził do pomieszczenia.
-dzhkftjvuvbunjry-wybełkotała do niego, co miało zabrzmieć, mniej więcej jak wypowiedziane dość niegrzecznym tonem-"dzień dobry".
-Jak skończysz się gniewać na cały świat, przyjdź do nas. Muszę Ci coś powiedzieć.-zawołał za nią.
Rzeczywiście, dziewczyna za pół godziny wróciła. Julia zmywała naczynia, zaś gospodarz kończył posiłek.
Podjechała do stołu i zapytała:
-O co chodzi? W czym mogłabym panu pomóc? -zapytała.
-Wydasz dzisiaj ogiera właścicielce. Jest już gotowy, aby służyć swojej Pani. Ja muszę jechać do miasta.
-Nie mógłby Pan przełożyć tego na jutro?-zapytała, niezbyt tym zachwycona, Kamila.
-Mógłbym, ale proszę Ciebie o przysługę. Jak nie chcesz, dobrze, przełożę oddanie konia na jutro.
-Niech będzie.-Kamila przewróciła oczami.-Zajmę się tym.
-Dziękuję. Pani Julko, proszę wyczyścić boks, kiedy koń już zostanie oddany.
-Dobrze. Chętnie pomogę.-powiedziała z uśmiechem Julia.
Po odjeździe Pana Janka, (pojechał z przyjacielem), Kamila zajęła się przygotowaniem zwierzęcia do oddania. Wyczyściła ogiera, uczesała mu na grzywie kilka warkoczyków, ogon zaplotła w jeden duży. Koń był gotowy.
Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła głowę. Za nią stała, na oko-dziesięciolecia dziewczyna.
-Dzień dobry. Przyszłam po Diabla. To mój koń. Nazywam się Wiktoria Szymczak.
-Koń jest gotowy. Zabierz go sobie.-odparła Kamila.
Po chwili zatrzymała się i przyjrzała dziewczynie.
-Pomóc Ci?-zapytała Kamila, kiedy zauważyła, że ta nie ma prawej ręki.
-Nie trzeba. Ale mam prośbę. Mogłabym najpierw się na nim przejechać przy tobie?
Zaskoczona młoda kobieta, odpowiedziała:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top