VIII

Wieczorem Jan poprosił Kamilę, aby poszła z nim po konie. Młoda kobieta nie była na to chętna, ale w końcu się zgodziła.
Ona prowadziła kuśtykającą Nickę, a Pan Jan gniadego Shire'a.
-Jutro popołudniu przyjdzie jego właścicielka, sprawdzimy, czy jest gotowy, aby wrócić do domu.-poinformował Jan.
-Nie przypominam sobie, żebym o to zapytała.-powiedziała, bardzo niemile, dziewczyna.
Nagle Nicka straciła równowagę i padła na ziemię.
-Nicka! Wstań!-Kamila, że strachem w głosie, zwróciła się do podnoszącej się klaczy.
Koń w końcu stanął na nogi, jednak z kolana lała się krew.
-Panie Janku, proszę jej pomóc!
Mężczyzna podszedł do konia, obejrzał skaleczenie, po czym powiedział:
-To tylko otarcie. Nic jej nie będzie, ale będziemy musieli założyć bandaż.
W końcu dobrnęli do stajni. Po wprowadzeniu ogiera do boksu, przyniósł leki i bandaże.
-Da Pani radę przytrzymać jej nogę w górze?-zapytał.
-Postaram się.
O tyle, na ile mogła wychyliła się z wózka i złapała końskie kopyto.
Mężczyzna oczyścił ranę, nałożył maść i zabandażował nogę.
Potem wspólnymi siłami, wprowadzili klacz do jej boksu.
-Widzę, że trochę zależy Pani na tej klaczy.
-Nie. Ale nie lubię patrzeć na cierpienie zwierząt. I nie tylko zwierząt.
Potem na chwilę zapadła cisza.
-Panie Janku... Mam prośbę. Proszę nie mówić Julii o tym wydarzeniu.
-Ma Pani moje słowo.

Po powrocie do domku, Kamila udała się do studni, przywiozła dwa wiadra pełne wody,  wyciągnęła z szafki dwa największe garnki i postawiła je, wypełnione wodą, na blaszanej kuchni. Zapaliła naftową lampkę i czekając, aż woda się zagotuje, czytała gazetę.
Julka, z zamiarem pójścia po wodę, weszła do kuchni, zabrać wiadra, które tam miały swoje miejsce.
Że zdziwieniem zauważyła, że woda jest już przeniesiona, a siostra, zamiast narzekać, jak co wieczór, na brak prądu, komputera, itp. czyta spokojnie gazetę.
-Jak się czujesz, Kamilko?-zapytała.
-A nie widać? Nie przeszkadzaj mi teraz. Wreszcie znalazłam jakieś zajęcie w tej średniowiecznej ruderze.-odparła starsza.
Julka tylko ze zrezygnowaniem pokręciła głową i poszła do ich sypialni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top