winda
- Jak to wracasz do Zatanny? - zapytał zdziwiony Nick.
- Potrzebuje mnie. - powiedziała blondynka, zabierając ostatnie ubrania z szafy.
- Przecież wcale się nie zmieniła, a to był warunek, prawda?
- Tak... ale ona sobie sama nie poradzi Nick.
- Jakby musiała to by sobie poradziła.
- Nie byłabym taka pewna. - westchnęła dziewczyna.
- Skąd taka nagła zmiana?
- Powiedzmy, że się pogodziłyśmy.
- Więc teraz mnie zostawiasz. - stwierdził niby od niechcenia szatyn, ale w jego głosie było słychać smutek.
- Nick... przecież wiesz, że Cię kocham. - powiedziała, zaprzestając na chwilę szukania ulubionych butów.
'Szkoda, że nie tak, jak ja Ciebie.' Pomyślał gorzko chłopak.
- No wiem. - powiedział i uśmiechnął się słabo.
Blondynka podeszła do niego i objęła ramionami wokół klatki piersiowej.
- Przecież nie wprowadzam się do innego miasta, tylko kilka dzielnic stąd. - powiedziała w jego koszulkę.
- No wiem. - powtórzył się chłopak.
- Patrz na pozytywy... Teraz już nikt nie będzie Ci zabierał samochodu bez pytania. - próbowała go pocieszyć.
- W sumie to nawet to lubiłem. - powiedział i objął Kate w pasie.
Po chwili wahania, oparł delikatnie brodę o głowę blondynki i szepnął.
- Nic na to nie poradzę, że będę tęsknić.
- Jesteś... najlepszą osobą jaką poznałam w życiu Nick. - powiedziała Kate i wzmocniła uścisk.
Nick zesztywniał i podniósł głowę.
- Chodź, pomogę Ci pozbierać ostatnie rzeczy. - powiedział z zaciśniętymi zębami.
- Eh, no dobrze. - powiedziała blondynka i odsunęła się od szatyna.
- Obiecaj mi, że jeszcze to przemyślisz. Ona się niczego nie nauczy jak będziesz jej ciągle pomagać. - powiedział
- Dobrze. Zobaczę jeszcze... Ale i tak wezmę rzeczy w razie co. No i pojedźmy do niej, chcę zobaczyć w jakim jest stanie. - powiedziała
- Dobrze.
Nick pomógł spakować się przyjaciółce, a później zawiózł ją pod dom Zatanny. Wysiadł z auta i otworzył bagażnik, a z którego wyciągnął walizkę i kilka toreb.
- Dalej już sobie poradzę. - powiedziała.
- Daj spokój, pomogę Ci. - powiedział i juz chciał zabrać wszystkie torby.
- To nie będzie konieczne. - do przyjaciół podszedł brunet o wzroście Nicka i stanął przed nim. - Idę właśnie do Zat. Mogę zabrać twoje rzeczy, Kate.
Nicka i Kate zamurowało. Przed nimi stał Richard Grayson i podnosił właśnie ostatnią walizkę, należącą do dziewczyny.
- No... idziesz? - zapytał przechylając głowę.
- T-tak, już idę. Do zobaczenia Nick. - powiedziała oszołomiona, pomachała szatynowi i pobiegła za Graysonem.
- ... do zobaczenia. - powiedział już sam do siebie Vernik.
- Co ty tu właściwie robisz? - zapytała Kate po chwili ciszy.
- Chciałem sprawdzić co z Zatanną, wczoraj nie wydawała się całkowicie... trzeźwa. - odpowiedział Dick. - A co ty tutaj robisz?
- Cóż... wychodzi na to, że to samo co ty. - powiedziała, wzruszając ramionami.
- Oh... rozumiem. - powiedział i wszedł do windy. - Idziesz?
- Tak, tak, już idę. - powiedziała blondynka i po chwili wahania stanęła obok Graysona.
Przez dłuższą chwilę trwała niezręczna cisza, którą wreszcie przerwał Dick.
- Chciałem z Tobą porozmawiać o...
- Pocałunku? - przerwała mu Kate.
- Tak...
- Jeśli chcesz przeprosić, to wybij to sobie z głowy. - powiedziała znudzonym głosem
- Nic z tych rzeczy. Niczego nie żałuję. No... może tego, że odważyłem się zrobić to dopiero teraz. - powiedział.
- Co masz na myśli? - zapytała Kate, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Nie mogłem przestać o tobie myśleć, odkąd zobaczyłem Cię ostatnim razem i bardzo później żałowałem, że nie powstrzymałem Cię od wyprowadzenia się do Zatanny. Może skończyłoby się to inaczej. - powiedział zamyślony.
- Dick...? - zapytała zdziwiona Kate.
- Chciałem, żebyś zamieszkała ze mną, ale nie byłem w stanie Cię o to poprosić.
- Oh, jesteś serio głupi, Grayson.- powiedziała blondynka, kręcąc głową.
- Tak uważasz? - zapytał, wzdychając.
- Pewnie, że tak. Wystarczyło mnie zapytać. - powiedziała i uśmiechnęła się. - Bardzo Cię lubię, Dick.
Brunet spojrzał na nią, bijąc się z myślami.
- A jeśli teraz zapytam, jaka będzie twoja odpowiedź? - zapytał.
- Domyśl się. - powiedziała i rzuciła mu się na szyję, powodując, ze torby, które trzymał upadły na ziemię, a on sam objął szczelnie Kate swoimi umięśnionymi ramionami.
- Too... Wracamy na dół, żeby schować twoje rzeczy w moim aucie? - zapytał, nadal trzymając blonynkę w objęciach
- Dasz radę sam? Chcę się upewnić, że Zat nie leży na podłodze w łazience...
- Jasne, zaraz wracam. - powiedział i zjechał windą na parter.
Na ostatnim piętrze znajdowało się tylko mieszkanie Zatanny. Kate wyciągnęła klucze z kieszeni i otworzyła drzwi. Od wejścia było czuć wymiociny i pot. Kate poszła śladem zapachu, który doprowadził ją do sypialni brunetki. Leżała rozwalona na całej szerokości łóżka i chrapała głośno. Koło łóżka stało napełnione wiadro, które postawiła tam Kate poprzedniej nocy. Dziewczyna zabrała śmierdzące wiadro, będąc w głębi duszy dumna z przyjaciółki, że było ono jedynym źródłem nieprzyjemnego zapachu.
Posprzątała pamiątkę po wczorajszej imprezie i poszła do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania.
- Ugh, co tutaj tak śmierdzi? - zapytał z obrzydzeniem Dick, który właśnie wszedł do mieszkania.
- Domyśl się. - powiedziała tylko blondynka i wyciągnęła z lodówki sok pomidorowy. - Mógłbyś otworzyć okno?
- Już się robi. - powiedział i wykonał polecenie.
Kate w tym czasie robiła śniadanie.
- Zatanna ma w lodówce sok pomidorowy? Raczej nie widziałem, żeby kiedykolwiek go kupowała... - powiedział zamyślony Dick
- Odkąd ja tu zamieszkałam to zaczęłam go go kupować... Jest dobry na kaca. - wyjaśniła.
- O ile mi wiadomo to jesteś niepełnoletnia, więc mam nadzieję, że ty go nie potrzebowałaś. - powiedział, patrząc na nią z uniesioną brwią.
- Eh... to dla Zatanny... Nie mogę znieść, że się tak upija. - powiedziała, łapiąc się za nos.
- Cóż, nie wiem co mógłbym Ci na to powiedzieć. - przyznał Dick.
- Ah, trudno. Kiedyś się nauczy. Alkoholikiem jeszcze nie jest. - powedziala smutno. - Idę ją obudzić.
Kate westchnęła i poszła do śpiącej jeszcze przyjaciółki i pochyliła się nad nią.
- Wstawaj kretynko! - wydarła jej się do ucha.
Zatanna wrzasnęła przerażona i spadła na podłogę.
- Jesteś potworem! - powedziala i złapała się na głowę.
- Tak, wiem, wiem. Chodź, zrobiłam Ci śniadanie. - powiedziała, podnosząc brunetkę z podłogi.
- To co zawsze? - wymamrotała i położyła głowę na ramieniu blondynki.
- Tak, to co zawsze. - odpowiedziała i poprowadziła ją do kuchni.
Kiedy dotarły na miejsce, Kate posadziła Zatannę przy blacie kuchennym i podała jej śniadanie. Brunetka bez słowa zaczęła jeść.
- Nie widziałem Cię jeszcze w takim stanie, Zat. - powiedział Dick, stając obok Kate.
- Zazdroszczę. - westchnęła blondynka i poszła sprzątnąć łóżko czarodziejki.
- Co ty tutaj robisz, Dick? - zapytała z pełnymi ustami.
- Chciałem zobaczyć jak się trzymasz po wczoraj...
- Ah, rozumiem... czekaj, czekaj, czekaj. Skąd wiedziałeś, że wczoraj... Byłam w kiepskim stanie...? - zapytała, nadal wolno kojarząc fakty.
- Złapałem Kate na przekroczeniu prędkości, jak wracałem z patrolu. Widziałem, że leżysz na tylnych siedzeniach i sam zdołałem się domyślić. - wyjaśnił.
- Aaa, czekaj, jak to przyłapałeś Kate na przekroczeniu prędkości? - zapytała plując bułką.
Dick otarł twarz ze śniadania dziewczyny i powiedział.
- Tak to. Pewnie chciała Cię jak najszybciej odstawić do domu.
- Oh, gdyby to był inny policjant, mogłaby mieć przeze mnie kłopoty... - powiedziała i spuściła głowę.
- Masz rację. - kiwnął głową.
- Chyba... Nie powinnam już pić... prawda? - zapytała i spojrzała Dickowi w oczy.
- Prawda. - przyznał.
- O czym rozmawiacie? - do pokoju weszła blondynka.
- Kat... Tak bardzo Cię przepraszam. - powiedziała brunetka, wieszając się na szyi przyjaciółki. - Mogłaś mieć przeze mnie kłopoty. - powiedziała i zaczęła płakać.
- Daj spokój Zat, nic się przecież nie stało. - powiedziała i pogłaskała ją po włosach.
- Ale mogło. Przepraszam. Już nie będę tyle pić, obiecuję. - powiedziała i pociągnęła nosem.
- Dobrze, ufam ci, że tak będzie. - powiedziała i przytuliła ją do siebie.
- Kate, na nas już pora, muszę jeszcze przygotować dom dla nowego lokatora. - powiedział Dick, stając w wyjściu z kuchni.
- Tak, do zobaczenia Zat. - powiedziała i podeszła do bruneta.
- Jak to nowego lokatora? - zapytała zdziwiona i spojrzała na Kate i Dicka, który już szli w kierunku wyjścia.
- Kate się do mnie wprowadza. - powiedział Grayson jak gdyby nigdy nic.
- Co?
- Paaa...! - powiedzieli jednocześnie i zamknęli drzwi.
- Teraz do mnie. - powiedział Dick i otworzył drzwi auta przed blondynką.
- Tak jest! - powiedziała z uśmiechem blondynka.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
1306 słów
Hejo
To ja po tygodniowej przerwie!
Jest duże prawdopodobieństwo, że będą tutaj błędy, bo jestem chora i ledwo mogę sklecić sensowne zdanie.
Także bardzo przepraszam, ale chciałam to napisać, bo uważam, że ostatnio się strasznie rozleniwiłam...
Mam jedną prośbę
A mianowicie
Proszę o komentarze, bo nie mam pojęcia co o tym sądzicie i co mogłabym jeszcze poprawić.
Well
Do następnego! (Mam nadzieję, że niedługo)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top