eksperyment
Kate na początku nie było łatwo z myślą, że mieszka z Graysonem, teraz kiedy już wiedzieli na czym stoją, kiedy czuli do siebie to samo, było to zupełnie inne niż wcześniejsze pobyty blondynki w mieszkaniu bohatera. Mieszkali ze sobą już prawie miesiąc, o dziwo bez żadnej większej kłótni. Jednak blondynkę niepokoił jeden fakt.
Dickowi zdarzało się wymykać w środku nocy. Ostatnimi czasy coraz częściej. Dziewczyna ufała mu całym sercem, jednak nie mogła pozbyć się nieodłącznego strachu, że robi coś niebezpiecznego i próbuje to przed nią ukryć. Kiedy kolejnej nocy zostawił ją samą w łóżku, a sam wyszedł z mieszkania, była gotowa podążyć za nim. Specjalnie tej nocy ubrała pod luźną piżamę ubrania, w których będzie mogła wyjść. Zamknęła mieszkanie i zbiegła schodami na sam parter, żeby po chwili wsiąść na motocykl i ruszyć za, ledwie już słyszalnym, hałasem silnika chłopaka.
Kate odbierała w telefonie sygnał GPS z pojazdu Dicka. Nauczyła się od niego paru tricków i bez większych problemów zainstalowała urządzenie lokalizujące we wnętrzu motocykla. Droga była absolutnie pusta i przez to wydawała się bardziej straszna niż była w rzeczywistości. Ciemno jak w najczarniejszej jaskini, dookoła wysoki las i co chwila ruszające się krzaki.
Jechała tak jeszcze pół godziny, kiedy w małej słuchawce usłyszała, że jej cel się zatrzymał. Zwolniła więc i zostawiła motocykl w większej kępie krzaków, żeby przypadkiem nie zwrócić na siebie uwagi bruneta. Zdjęła kask z głowy i wyciągnęła telefon. Jej cel znajdował się 200 metrów od niej, tylko ufając mapie, wyświetlającej się na komórce dziewczyny, powinna iść w głąb lasu. Zaczęła się więc rozglądać za jakąkolwiek drogą, która doprowadziłaby ją do celu. Kiedy już zaczynała tracić nadzieję, że coś znajdzie, kopnęła kamień, który poturlał się i zamiast usłyszeć jak kamień upada na delikatną i miękką ściółkę leśną, usłyszała jak ten turla się dalej, odbijając o coś wyraźnie twardego.
Ruszyła więc w tamtym kierunku i kucnęła, dotykając ręką podłoża. Nie było miękkie, jak wszędzie indziej. Odgarnęła liście i jej oczom ukazał się piękny asfalt. Sprawdziła ponownie mapę w telefonie i faktycznie, w tym miejscu biegła droga w głąb lasu. Bez chwili zwłoki blondynka puściła się biegiem i najciszej jak potrafiła, ukryła się w krzakach. Przed jej oczami znowu rozpościerała się zorza polarna. Ta sama, którą widziała jakiś czas wcześniej, na wspomnienie poprzedniej wizyty w kamienicy, przed którą teraz stała, na jej policzki wkradły się delikatne rumieńce.
'Weź się w garść głupia, to nie czas na takie myśli.' Skarciła się i ruszyła powoli do dziury po drzwiach wejściowych. Wyżej wspomniane leżały na kupie gruzu pod ścianą budynku, przełamane na dwie części.
'Jaka szkoda, że i tym razem nie mam zasłoniętych oczu...' Pomyślała gorzko, mijając ciemną klatkę schodową, w której każdym kącie czychało przerosnięte stado myszy ze świecącymi zielonymi ślepiami.
Przed sobą miała mały korytarz, w którym mieściły się 4 mieszkania i po prawej stronie drewniane schody, prowadzące na wyższe piętra. Wszystkie drzwi były zamknięte, więc postanowiła wejść schodami na kolejne piętro. Jednak na pierwszym piętrze drzwi też były pozamykane, to samo na drugim i trzecim. Został tylko dach. Z klapy w suficie, obdarzonej wieloma szczelinami i w połowie wyłamanej, uciekały niebieskie promienie, które swój początek miały bez wątpienia na dachu budynku.
'Bingo.' Pomyślała blondynka i powoli weszła po schodach i uchyliła klapę.
Na dachu stał Dick. Ustawiał natężenie mocy na panelu, stojącym przy komorze wielkości człowieka. Kate zdziwiła się, kiedy zorientowała się, że pod długim, białym fartuchem mężczyzna ma swój strój bohatera. Nagle Dick oderwał się od panelu i zapisał coś w notesie. Kate biła się z myślami czy wyjść i pokazać się chłopakowi, czy poczekać na rozwój wydarzeń.
- Wyjdź, tam jest przeciąg, przeziębisz się. - powiedział mężczyzna, nie przestając notować.
Dziewczyna wystraszyła się na tyle, że o mało nie spadła ze stromych schodów na piętro niżej.
- Dick...! Wiedziałeś, że tu jestem? - zapytała zdziwiona, wchodząc na dach. - Dawno się zorientowałeś?
- Przy ostatnim zakręcie. - powiedział tylko. - Dlaczego mnie śledzisz?
- Bo się o ciebie martwię. - odpowiedziała Kate.
- Posłuchaj. - westchnął i odłożył brulion z powrotem na panel. - Nie chcę, żeby Ci się coś stało. Jestem policjantem, to nie jest najbezpieczniejsza robota. Jeśli będziesz wiedziała więcej, niż powinnaś to może stać ci się przez to krzywda. Co niekoniecznie mi się podoba.
- Po pierwsze, to nie wygląda na standardowy zakres obowiązków policjanta. Po drugie, jeśli to jest niebezpieczne dla mnie, dla Ciebie tym bardziej. Co z kolei nie podoba się mnie. Po trzecie, Dick, widzę, że coś Cię męczy już od dłuższego czasu... A teraz jeszcze to. Nie wiem jak mogę ci pomóc, ale na pewno nie zostawię Cię z tym samego. - powiedziała blondynka. - Wyjaśnisz mi o co z tym wszystkim chodzi...? Proszę?
Brunet westchnął przeciągle i przetarł twarz dłońmi.
- Pamiętasz jak ci opowiadałem o Wally'm? - zapytał, nie zdejmując rąk z twarzy.
- Pamiętam. - przytaknęła, na co Dick kontynuował, już wkładając ręce do kieszeni płaszcza.
- No więc on nie do końca umarł... Jego cząsteczki uległy rozproszeniu, nadal gdzieś są... Ostatnio miałem sen. - powiedział, a Kate podniosła sceptycznie brew. - Tak, tak, to mógł być tylko sen. Ale w tym śnie Wally mnie wołał i mówił, że mam się nie poddawać, że jeśli mu trochę pomogę, to uda mu się wrócić.
- Dick... - zaczęła dziewczyna.
- Wiem, co chcesz mi teraz powiedzieć. Że nie powinienem dawać sobie złudnej nadziei. Ale ja wiem, że on tam jest Kate. I wiem, że mogę mu pomóc. - powiedział, łapiąc blondynkę za ramiona.
- Dick. - powiedziała Kate, głaszcząc chłopaka po barku. - Myślę, że mogę ci pomóc.
Oczy Graysona się rozszerzyły. Spodziewał się raczej, że uzna go za niestabilnego emocjonalnie, bo ten chce zmaterializować swojego najlepszego przyjaciela...
'Jak o tym pomyśleć to serio brzmi jakbym był jakiś chory...' Pomyślał Grayson.
- Kate... Ja... Dziękuję. - powiedział Dick i uśmiechnął się delikatnie. - Właściwie to przydałaby mi się pomoc chemika...
- Cudownie się składa, bo chyba znam odpowiednią osobę. - odpowiedziała Kate i założyła ręce na szyję bruneta.
Dick pochylił się do niej i delikatnie musnął jej usta swoimi.
- Nie mamy teraz na to czasu, słońce. - powiedział, odsuwając się od dziewczyny, co ta skwitowała długim westchnięciem.
- No dobrze... Co my Ty mamy? - zapytała dziewczyna, podchodząc do panelu.
- Nie mogę przeprowadzić tej syntezy. A te dwie reakcje nie zachodzą tak, jak powinny. - Zaczął tłumaczyć dziewczynie Dick.
Spędzili na dachu kilka godzin, dla Graysona były to jedne z najcięższych godzin w życiu. Musiał znosić wszystkie poprawki wprowadzane w jego obliczenia, słuchać, co prawda rzadkich, jednak mających miejsce, docinek ze strony Kate, ale najgorsze było poczucie, że bez jej pomocy nie byłby w stanie zrobić nic w tej sprawie. Czuł się niesamodzielny. Nie lubił tego uczucia, ale wytrzymał je tylko ze względu, że wiedziała o tym tylko Kate. Nikomu innemu nie przyznałby się do błędu, czy też braku wiedzy na dany temat, ale ona była inna. Mógł powiedzieć jej wszystko. Dać upust najgorszym i najlepszym myślom. Była jego pamiętnikiem. Notesem, w którym spisywał każdy sekret, męczącą myśl, czy wypowiedziane słowo. Była jego skarbem i zarazem największą bronią, którą ktoś może przeciwko niemu wykorzystać.
Kiedy ustalili już zarys planu powrotu Westa na Ziemię, oboje stwierdzili, że czas wracać. Dick zszedł ze schodów dużo szybciej niż dziewczyna, więc postanowił przyprowadzić jej motocykl, wiedząc, że jest zmęczona i zostawiła go w krzakach kilkaset metrów od kamienicy.
Kiedy Kate dopiero wyszła z budynku, Dick już czekał na motorze.
- Dasz radę jechać? Nie zaśniesz mi tu? - zapytał, patrząc na nią.
- Chyba nie. - powiedziała i na zaprzeczenie swoich słów, ziewnęła.
- Może jednak pojedziesz ze mną co? - zapytał, zsiadając z motoru.
- Nie, nie, nie. Dam radę. - powiedziała, znowu ziewając.
- Dobra. Teraz to już nie masz wyboru. Jedziesz ze mną. - powiedział stanowczo Dick i podszedł do niej. Złapał ją w talii i podniósł, ona nie spodziewając się tego, pisnęła. Przerzucił ją sobie na bark i zaniósł do swojego motocykla.
- Dick! Puść mnie! Dam radę jechać sama! - krzyczała dziewczyna.
- Dobra, dobra. Ale może po prostu chcę, żebyś jechała ze mną? - zapytał Dick, na co Kate znieruchomiała i wybełkotała coś w stylu "Niech Ci będzie."
'Punkt dla mnie, Pani Uparta.' Pomyślał triumfalnie Dick.
~~~~~~~~~~~~~
1308 słów!
Haj gajs!
Tym razem nie po miesięcznej przerwie hahah
Ale tak, tak postaram się dodawać częściej.
Razem z powrotem roku szkolnego, wraca mi wena!
I jeszcze takie małe ogłoszenie z mojej strony.
Zapraszam na konto tej perełki!
w0nderfvck
Potrzebuje motywacji do dalszego pisania, a pisze bardzo fajne ff o Lidze Młodych.
A tak off topic
Możecie mówić do jakiej klasy idziecie po wakacjach! ♡
Z przyjemnością poczytam :33
Too by było na tyle misie
Bajoo
kejt▪
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top