wielki powrót
- Jesteś pewny, że nie chcesz wszystkiego jeszcze raz sprawdzić? - zapytała Kate, przygryzając wargę.
- Tak Kate, myślę że sprawdzenie trzynaście razy jest lekką przesadą... - stwierdził Dick. - Uda się, musimy w to wierzyć.
Kiedy już wszystko było przygotowane do przywrócenia Westa, Kate zaczęła mieć wątpliwości. 'A co jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli przez mój błąd będzie cierpiał?' Złe myśli nie opuszczały jej głowy nawet na chwilę.
- Wiem, że się boisz. Ale musimy być silni. Dla niego. Dla Artemis. - powiedział Dick, łapiąc blondynkę za ramiona.
- Masz rację. musimy to zrobić. - przytaknęła Kate.
Na dachu stała wysoka na dwa metry komora, w której zmieściłby się rosły mężczyzna. Z komory ciągnęły się kolorowe kable, podłączone były do maszyny, która miała przyczynić się do powrotu Westa na ziemię. Aby uruchomić maszynę, należało przekręcić mały, srebrny kluczyk i wcisnąć pomarańczowy przycisk. Tak mało, a jednak tak wiele.
Kate podeszła powoli do urządzenia, trzymając rękę Graysona.
- Na trzy. - powiedziała, a brunet przytaknął. - Trzy... Dwa... Jeden... Zero.
Kiedy Kate skończyła odliczanie, przekręciła kluczyk, a Dick nacisnął na przycisk. Maszyna zaczęła głośno pracować, a z komory zaczął wydobywać się dym.
Kate wstrzymała powietrze i dopiero po chwili przyłapała się na tym, że razem z Dickiem ściskają ręce tak mocno, że zaczęły się robić sine, mimo to nie zabrała ręki, ani nie rozluźniła uścisku.
Drzwi komory zaczęły się powoli otwierać. W kłębach dymu dało się dostrzec cień dobrze zbudowanego mężczyzny. Kiedy drzwi były otwarte na ościerz, cień się poruszył, robiąc krok w kierunku wyjścia z komory, ale po chwili zachwiał się i prawie upadł.
Prawie. Bo Dick zareagował blyskawicznie, podtrzymując go, nie pozwalając mu uderzyć w kamienną posadzkę. Blondynka przez chwilę nic nie widziała, oczy jej się zamgliły, zaczęła mrugać, próbując oczyścić pole widzenia. Kiedy znowu otworzyła oczy, zobaczyła swojego chłopaka, obejmującego trochę wyższego od siebie, rudego mężczyznę w żółtym stroju z czerwonym piorunem na piersi.
'A więc to musi być Wally...' pomyślała Kate.
- West. - powiedział tylko Dick, nadal mocno trzymając przyjaciela.
- Grayson. Co tak długo? - roześmiał się słabo rudowłosy.
- Przepraszam. Nie byłem w stanie tego zrobić sam. Poprosić nikogo też nie mogłem... przepraszam. - zaczynał się tłumaczyć brunet.
- Dick. Przestań, żartowałem. Gdyby nie ty, nie stałbym tutaj teraz. Nigdy nie będę w stanie spłacić tego długu. - odpowiedział West z pięknym uśmiechem, wyrażającym wdzięczność.
West odgarnął przyjacielowi włosy z oczu i spostrzegł, że po policzkach ciekną mu dwie strużki łez.
- Stary, czy ty płaczesz? -zapytał Wally, niedowierzając.
- Zamknij się. - powiedział Dick i uśmiechnął się. - Dobrze jest mieć Cię z powrotem.
Dick odsunął się od rudego, nadal trzymając go za jedno ramię, żeby utrzymał pion. Oczy chłopaków zwróciły się na postać drobnej blondynki.
- Czyżby Babs zmieniła fryzurę? I założyła jedną kolorową soczewkę? - zapytał zdezorientowany Wally.
- Kate. Miło mi Cię w końcu poznać. Wally, prawda? - wyciągnęła do niego dłoń.
- Kate jest moją... dziewczyną. - powiedział Dick, próbując powstrzymać rumieniec.
- No to witaj w rodzinie Kate! - krzyknął Wally i zamknął dziewczynę w szerokich ramionach. Mało brakowało, żeby się przewrócili, jednak Kate udało się utrzymać równowagę. Roześmiała się z ulgą. Obawiała się tej chwili, więc z radością stwierdziła, że od razu polubiła głośnego przyjaciela swojego chłopaka.
- Okej, starczy już tego dobrego. Zbieramy się. - przerwał im Dick.
Kate zostawiła rudego w rękach przyjaciela, a sama zbiegła po starych, spróchniałych schodach kamienicy, wychodząc na polanę przed budynkiem, żeby przygotować auto do drogi. Zadzwoniła też do pizzerii w mieście, żeby w domu czekała na nich ciepła pizza o ulubionym smaku rudzielca.
Uruchomiła samochód i nawróciła w kierunku głównej drogi. Kiedy wszystko było gotowe, na dziedziniec wyszli Grayson z Westem.
- Jak zwykle na czas, Grayson. - powiedziała Kate, wysiadając z auta.
- Poprowadzę. - powiedział Dick, na co Kate się uśmiechnęła.
- Wiem jak się prowadzi Dick. Macie sporo do obgadania, zajmij się przyjacielem. - powiedziała blondynka i otworzyła drzwi przed sprinterem.
Wally spojrzał na bruneta zdziwiony i wypowiedział bezgłośnie słowo 'pantoflarz', wsiadł do samochodu i rozsiadł się wygodnie na tylnej kanapie.
Dziewczyna poczekała aż jej chłopak zajął miejsce obok rudego, po czym usiadła za kierownicą i wyjechała z lasu.
Droga dłużyła jej się niebywale, odetchnęła z ulgą, kiedy stwierdziła, że do ich kamienicy zostało kilka przecznic.
Zadziwiająca cisza panowała podczas jazdy. Bohaterowie nie odzywali się do siebie wbrew temu, co myślała wcześniej Kate. Spodziewała się raczej, że chłopakom nawet na moment nie będzie można zamknąć ust. Zerknęła na nich w lusterku, okazało się że West zasnął, oparty o ramię Dicka. Wally przypomniał zmęczone dziecko, które wróciło do domu, po zabawie na placu zabaw. Dick również miał przymknięte oczy, jednak nie spał. Brwi miał ściągnięte, a na jego twarzy brakowało tego błogiego spokoju, który go ogarniał, kiedy spał.
Ledwie zdążyli wejść do mieszkania i usłyszeli dźwięk dzwonka.
- Zamówiłaś pizzę? - zapytał Dick, stojąc przy domofonie.
- Już jest? Zejdę po nią. - powiedziała Kate i od razu wyszła z mieszkania.
Dick zostal sam z Westem, który patrzył na niego zaciekawiony.
- Ale z Ciebie gentleman, Dick. Kobieta ma ci jedzenie nosić? - powiedział z dezaprobatą, krzyżując ręce.
- Myślę, że to raczej dla Ciebie. - jakby na potwierdzenie tych słów, żołądek rodowłosego głośno zaburczał.
- Oh, umieram z głodu, miło, że pomyślała. - uśmiechnął się.
- Chodź, najpierw prysznic i ubierz się w coś normalnego.
Dick poprowadził przyjaciela do łazienki, zostawił go samego na kilka minut, szukając odpowiednich ubrań wśród swojej garderoby. Wally podszedł powoli do lustra i spojrzał na, malujące się przed nim odbicie.
Ujrzał włosy, kolorem przypominające najczystszą miedź, oczy, zmęczone i podkrążone, policzki, obsypane piegami, uszy lekko odstające od czaszki i nos, w poprzek którego biegła cienka blizna. Pierwszy raz od kilku lat mógł patrzeć na siebie i czuć cokolwiek. Kiedy kosmiczna energia rozszczepia twoje cząsteczki ciężko jest czuć dotyk, ciepło czy zimno. Stają się one pojęciami względnymi, których znasz znaczenie, ale nie możesz doświadczyć.
- Znalazłem jakieś ubrania, powinny ci pasować. - natłok myśli Wally'ego rozwiał Grayson swoim powrotem.
- Dziękuję Dick. - powiedział rudy i uśmiechnął się szeroko.
- Zostawię Cię teraz, jeśli będziesz potrzebował pomocy to jestem w pokoju obok. Nie ociągaj się, bo pizza wystygnie. - powiedział Dick, wychodząc z pomieszczenia.
Wally już bez zbędnych monologów wewnętrznych zdjął kostium bohatera i wszedł pod strumień ciepłej wody.
W tym czasie brunet przygotował stół do posiłku. Zaraz po tym, Kate weszła do mieszkania, rozpowszechniając zapach pizzy w promieniu kilku metrów od siebie.
- Z czym wzięłaś? - zapytał Dick.
- Ze wszystkim. - powiedziała Kate, stawiając karton na stole.
- Czy ja usłyszałem pizza ze wszystkim? - zapytał Wally, wchodząc do pokoju.
- Dokładnie. - potwierdziła dziewczyna i otworzyła karton przed rudym.
Źrenice bohatera rozszerzyły sie nieznacznie, po czym chwycił dwa kawałki pizzy i pochłonął je w jednej chwili.
Kate patrzyła na to z podziwem i nutką przerażenia. Dick podszedł do niej i pogładził ją po ramionach. Kiedy Wally skończył jeść, oparł się na krześle i błogo odetchnął.
- Nie jadłem pizzy od dobrych... kilku lat haha. - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Mam nadzieję, że smakowało. - Kate odwzajemniła uśmiech.
W momencie gdy West zabierał się za kolejny kawałek, cała trójka usłyszała dzwonek do drzwi.
- Sprawdzę kto to. - powiedział Dick i ruszył w stronę drzwi.
W wizjerze Grayson zobaczył postać starej przyjaciółki z Drużyny. Natychmiast otworzył drzwi i wyszedł jej na spotkanie.
- Dlaczego Dick wyszedł? - zapytał zdziwiony Wally.
- Nie mam pojęcia. Na pewno zaraz wróci. - powiedziała Kate i uśmiechnęła się ciepło.
West odwzajemnił uśmiech i ponownie skupił swoją uwagę na kawałku pizzy.
- Artemis! Coo ty tu robisz? Tak nagle, bez zapowiedzi... - zapytał brunet, łapiąc blondynkę za ramiona.
- Teściowa zaoferowała mi pomoc przy dzieciach, więc stwierdziłam, że wyrwę się z domu i odwiedzę moich kochanych przyjaciół. - powiedziała Arty. - No i przyniosłam prowiant.
Poruszyła torbą z zakupami, w której zaszeleściły paczki chrupek i uderzyły o siebie butelki piwa.
- Posłuchaj, zanim wejdziesz, powinnaś o czymś wiedzieć. Ale najpierw lepiej oddaj mi te torby. - powiedział i zabrał od niej siatki. - W środku czeka na ciebie ktoś, kogo na pewno się nie spodziewałaś, bo wiesz...
Jednak Artemis nie słuchała go już, wyminęła go i otworzyła drzwi do mieszkania.
- Daj spokój Dick, przecież wiem, że Kate u ciebie mieszka. Swoją drogą już od kilku miesięcy, więc zdążyłam się przyzwyczaić. - powiedziała i zbyła go gestem dłoni.
Kiedy skończyła mówić stała u wejścia do salonu i widziała, siedzącą przy stole Kate. Nie mogła jednak zauważyć, że po drugiej stronie pokoju siedzi Wally.
Zauważyła, że Kate spojrzała na nią z niedowierzaniem i niepokojem, po chwili to samo spojrzenie posłała rudzielcowi. Zaniepokojona bohaterka przeszła kilka kroków na przód, żeby zobaczyć adresata zaniepokojonych spojrzeń.
Stanęła jak wryta, nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu. Jedyne co była w stanie zrobić to rozpłakać się. Nie poruszając nawet powieką, z jej oczu zaczęły ciurkiem lecieć łzy.
Wally nie czekając ani chwili dłużej, poderwał się i dopadając do dziewczyny, zamknął ją w żelaznym uścisku, jakby już nigdy nie chciał jej wypuścić.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja cholernie za tym tęskniłem. - powiedział tylko West i jeszcze mocniej zacisnął ramiona wokół Artemis.
- Oj chyba wyobrażam. - wydusiła z siebie w końcu Artemis i równie mocno uścisnęła chlopaka.
Kate nadal siedziała przy stole. Jeszcze nigdy nie widziała Artemis tak... poruszonej. Nie widziała w tym szczęścia, tym bardziej smutku, ale ogromną ulgę, jakby wielki ciężar, który blondynka musiała nosić na swoich barkach ją opuścił i zaczęła poruszać się pół metra nad ziemią. Dosłownie, ponieważ Wally uniósł łuczniczkę tak, że mógł się z nią obrócić wokół własnej osi.
Dick w tym czasie przemknął do kuchni i zajął się przyniesionymi przez Artemis smakołykami. Kate postanowiła do niego dołączyć.
Otwierał właśnie piwo, kiedy dziewczyna przesypywała chrupki do misek. Podszedł do niej od tyłu i szepnął.
- Udało nam się. - powiedział, kładąc dłoń na jej talii.
- Chyba masz rację. - powiedziała Kate i uśmiechnęła się delikatnie.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
1616 słów kochani!
Powracam po baaardzo długiej przerwie i znowu muszę was znieobecność przeprosić! 😓
Baaardzo pomogła mi w tym rozdziale w0nderfvck kiedy się zacięłam i nie wiedziałam co ze sobą począć, za co bardzo tej kochanej pani dziękuję ❤❤❤
I cóż mogę więcej powiedzieć, do następnego i liczę na jakieś komentarze, jeśli wam się spodobało ^^
Love
kejt ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top