Zeszyt pełen bzdur
Devlin Lane
Biuro na posterunku policji jest dla mnie jak dom, który daje schronienie przed światem zewnętrznym. Pracując tutaj odczuwam pełne skupienie, co pomaga zachować wszystkie myśli w ryzach. Mam przed sobą wieczór przepełniony poezją, więc potrzebuję ciszy i spokoju, aby dobrze zinterpretować słowa przelane na papier przez denatkę. Mam nadzieję, że jej poezja była odzwierciedleniem jej emocji i codziennego życia, co rzuci światło na tę sprawę.
Pierwszy wiersz nosi tytuł: „Cicha tęsknota" i na samą myśl, że muszę przestudiować cały wers po wersie mam ochotę jęknąć.
Romans, jak uniesienie serca, jak pieśń miłości
Ognisko, które rozpala duszę na nowo
Ciała splecione w tańcu namiętności
Słodki smak, który rozkwita w mroku
Tęsknota płonie jak żarliwa struna,
Z goryczy sączy się gorzka łza.
Lęk zakrada się w milczeniu nocy,
W skrytości chowa się i czai z boku.
Tęsknota, jak płomień wyciągnięty w nocy
Światło bez końca, które wciąż trwa i trwa
Wiatr niesie echo twojego głosu,
I zakrada się do mojego mroku.
Unoszę spojrzenie znad zeszytu, delikatnie drapiąc się po brodzie. Ten wiersz to potwierdzenie faktu, że Vanessa miała romans, ale niestety nic nie mówi o swoim kochanku. Zapisuję w swoim notesie słowa klucz: „romans, mrok, silna tęsknota za kochankiem", po czym przechodzę do wiersza zatytułowanego „Nocna fantazja". Brzmi interesująco...
Płomień rozszalały gorący,
Serce bije szybko i szaleńczo.
Ciało drżące, pragnące dotyku,
To jak narkotyk i haj.
Wzburzone morze naszych zmysłów,
Nic nie jest w stanie zatrzymać naszych przygód.
Głód pieszczot, żądza ekscesu i nagość naszych ciał,
To jak amora strzał.
Daj mi swoje usta, dotykaj mnie swobodnie,
Niech nasze ciało tańczą w pożądaniu.
Niech nasza wolność krzyczy głośno,
Więc dojdź we mnie mocno.
W cieniu nocy i podszeptach zapomnienia
rosną nuty pełnego zadowolenia,
oddycham uległością, płonąc w żarze,
Kochając ciebie i wszystkie twe fantazje.
Mam ochotę strzelić sobie dłonią w twarz. Ten wiersz odzwierciedla słowa męża denatki, mówiące o tym, że ta poezja nie jest wysokich lotów. Pomimo to muszę przez nią przebrnąć, aby poznać Vanessę. Prawdopodobnie opisała tutaj swoje ostatnie miesiące życia, więc musi tutaj być coś, co wskaże mi potencjalnych podejrzanych. Jeśli mąż Vanessy czytał te wiersze to zdawał sobie sprawę, że jego żona nie jest mu wierna, co czyni go pierwszym podejrzanym. Jednakże nie mogę wykluczyć z tego grona kochanka, którego tożsamość jest na ten moment nieznana. Odwracam kartkę, aby przyjrzeć się kolejnym wersom nowego wiersza, który nosi tytuł: „Popieprzona relacja".
Tęsknota to drzewo, które wiatr szarpie,
Pragnienie to ogień, co w mym wnętrzu pali.
Szantaż to pułapka, w którą wpadłam nieświadomie,
Wędrówka przez ciemność, w której groza ukrywa się.
Lecz mimo wszystkich trudów, nadzieja płonie we mnie,
Że z tych szarych dni wyrwę się wreszcie.
Wybudzę się ze snu, który mnie więzi,
I odnajdę światło, które wciąż blisko jest.
Gniew tłumi moje serce w płomienie,
Żal spływa po mej duszy strunie.
Zerwanie to łzy, co spadają jak deszcz,
Ból przeszywa mnie i patrzy wstecz.
Popełniłam błąd i chcę uciec stąd,
Ale wspomnienia są jak pochodnie,
Co tańczą nocą i budzą mnie.
Cisza nieuchronnie pochłania dźwięki,
Pustka wypełnia nasze myśli kręgi.
Tak wiele słów, tak wiele barw,
A jednak w sercu wciąż posępny żal.
- Czy ty nie masz domu? – pyta Rowan z nutką gniewu w głosie. – Wiesz, która jest godzina? Twoja zmiana zakończyła się osiem godzin temu, a to oznacza, że pracujesz od pieprzonych szesnastu godzin!
- Vanessa była szantażowana. – wypowiadam w zamyśleniu, ignorując oburzenie przyjaciela.
- Skąd ta myśl?
- Czytam jej poezję. Napisała to wprost: „szantaż to pułapka, w którą wpadłam nieświadomie". – spoglądam na Rowana, stojącego w drzwiach. Minę ma nietęgą, a jego postawa głośno krzyczy, że ma ochotę zasadzić mi mocnego kopniaka w sam środek mojego tyłka. Doceniam to, że się o mnie martwi, ale powinien zrozumieć, że ta praca to moje życie. To ona pomaga mi odgonić od siebie własne lęki, dlatego nie zamierzam po raz kolejny mu tego tłumaczyć. Poza tym nie czuję zmęczenia, więc mogę pracować. – No co?
- Rozumiem, że chcesz jak najszybciej rozwiązać tą sprawę, ale rujnujesz własne zdrowie. Poza tym czytanie poezji w środku nocy to kiepski pomysł.
- Niby dlaczego? – unoszę brew.
- Będziesz miał przez nią koszmary.
- Co ty pleciesz?
- Poezja zawsze ryje mi banię. – mamrocze pod nosem. – Nie ma w niej logicznego sensu.
- Dzięki poezji wiemy, że nasza denatka miała romans, który skończył się szantażem ze strony kochanka.
- Skąd możesz mieć pewność, że mowa jest o kochanku? Ta kobieta miała męża, który dowiedział się o zdradzie i mógł ją w jakiś sposób zaszantażować. -wzrusza ramionami.
- Cały wiersz wskazuje na burzliwą relację kochanków.
- Burzliwą relację to ty masz z pracą, jebany pracoholiku. – kwituje. – Zostaw te drobnostki na rano, a teraz chodź ze mną do baru. Poderwiemy jakieś dupeczki, zabawimy się...
- Idź sam.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie wyjdę stąd bez ciebie?
- Ta? – unoszę brew. – To możesz przeanalizować kolejne wiersze, a ja skoczę nam po kawę do kuchni.
- Nie zamierzam pracować po godzinach. – parska śmiechem.
- Nikt cię tutaj na siłę nie trzyma. Równie dobrze możesz zarzucić swoją smycz na jakąś dupeczkę barze bez mojego towarzystwa.
- Devlin, zanudzasz...
- Pracuję. – zaciskam szczękę. – Mamy inne priorytety.
- Nie sądzę. Ty zawsze dbasz o mnie, a ja dbam o ciebie. Przyjechałem tutaj specjalnie po to, aby zadbać o twoje zdrowie, ponieważ ciągła praca cię wykończy. Chcę wyciągnąć cię z tego grajdołka, do którego wpełzłeś, kiedy Annie cię zostawiła. Minęło pięć lat, a ona nie wróciła i zapewniam cię, że nawet o tobie nie pamięta!
- Nie możesz tego wiedzieć.
- Stary, kurwa! – wyrzuca ręce do góry, jakby chciał pozbyć się swojej wewnętrznej złości. – W dzisiejszych czasach ludzie mają media społecznościowe i obserwują siebie nawzajem. Tak się składa, że Annie ukazuje całe swoje życie na Instagramie, dzięki czemu wiem, że zaręczyła się z maklerem giełdowym na jachcie pośrodku Atlantyku. Prowadzi nowe życie bez ciebie i nie sądzę, że powróci do pracoholika, dla którego największą miłością jest praca. Otrząśnij się z tej głupiej nadziei, którą żyjesz od kilku lat zanim obudzisz się na łożu śmierci z poczuciem, że zmarnowałeś życie na kobietę, która na ciebie nie zasługuje! Annie odeszła!
Spuszczam wzrok na otwarty zeszyt z poezją, lecz tak naprawdę nie widzę, co jest napisane na jego kartkach. Moje serce galopuje, jakby biegło przez pustynię, uciekając przed burzą piaskową i nie potrafi się zatrzymać. Wiem, że Annie się zaręczyła. Zobaczyłem to dziś rano na zdjęciu, które dodała na Instagram. Nie chciałem o tym myśleć, dlatego rzuciłem się w wir pracy, ale oczywiście Rowan musiał sprowadzić mnie na ziemię.
To boli...Cholernie mocno boli...
Kocham ją i nie potrafię przestać.
Zraniłem ją i tego żałuję.
Chciałbym ją przeprosić, ale brakuje mi odwagi.
Może gdybym napisał do niej wiadomość i wyznałbym jej, co czuję to da mi ostatnią szansę...
- Wiem o czym myślisz, dupku! – wtrąca Rowan. – Nie możesz się z nią skontaktować!
- Muszę coś zrobić zanim wyjdzie za mąż.
- Jedyne, co musisz zrobić to ruszyć dalej. To ona cię zostawiła, kiedy najbardziej jej potrzebowałeś, więc nie możesz mieć do siebie żalu za to, że odeszła!
- Za dużo pracowałem, dlatego odeszła.
- Oboje wiemy, że to kłamstwo wmawiasz sobie od lat. – parska śmiechem. – Jak na to inteligentnego faceta jesteś za bardzo ograniczony umysłowo odnośnie do Annie.
- Skończmy ten temat. Proszę?
- Dam ci spokój, jeśli zamkniesz ten głupi zeszyt z poezją i wyjdziesz stąd w moim towarzystwie.
- Panie Lane! – do biura wbiega zdyszana córka komendanta. – Zadzwonili do mnie technicy, którzy do dzisiaj badali dom pani Irene Holder. Właśnie znaleźli drugie ciało...
Co do kurwy nędzy!?
______
Dobrej nocy!
Buziaki 😘🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top