Rozdział 7

- Poddaj się Arcyglino i zwróć Paryż jego mieszkańcom!

- Tam, na górze! - krzyknął jeden z podwładnych Arcygliny wskazując na dach sąsiedniej kamienicy.

Błyskawicznie we wskazywanym przez mężczyznę kierunku zostały skierowane policyjne reflektory oraz spojrzenia zgromadzonych na placu mieszkańców Paryża. Na budynku stał wysoki blondyn odziany w czarny kostium, dzierżący w rękach srebrny kij. Jego twarz skrywała czarna maska a czubek głowy przyozdabiały czarne kocie uszy.

- Patrzcie, to Czarny Kot. Czarny Kot powrócił do Paryża. - szeptali między sobą zgromadzeni na placu ludzie zdezorientowani całą sytuacją.

- Sam się poddaj Czarny Kocie i oddaj mi swoje Miraculum! - ryknął Arcyglina wściekły z powodu przerwania uroczystości.

- Nigdy! Jeżeli nie chcesz się poddać dobrowolnie to Cię zmuszę do abdykacji!

- Nie rozśmieszaj mnie! Nie daliście rady wtedy to tym bardziej nie dasz mi rady sam!

- ON NIGDY NIE JEST SAM! - nad zgromadzonymi rozległ się jeszcze jeden okrzyk, tym razem kobiecy.

- Plac momentalnie zamilkł a zdezorientowany tłum zaczął rozglądać się w poszukiwaniu kobiety, która wspólnie z Czarnym Kotem postanowiła rzucić wyzwanie komendantowi miasta. Gdy policyjne reflektory zlokalizowały sprawczynię zamieszania mieszkańcy Paryża zaczęli krzyczeć z radości - na dachu drugiej kamienicy stała ulubienica Paryżan.

Gdy tylko spojrzenie Czarnego Kota natrafiło na Biedronkę serce blondyna przyspieszyło. Pomimo, że czerwony strój w czarne kropki zwisał na granatowowłosej, ukazując jak bardzo osłabił się jej organizm przez ostatni rok, to w jej fiołkowych oczach dostrzegł ten sam żar, to samo pragnienie sprawiedliwości co kiedyś. Był pewien, że dziewczyna jest gotowa do walki z przeciwnikiem.

Spojrzenia bohaterów skrzyżowały się - choć zielonooki uwielbiał patrzeć w oczy wybranki swojego serca wiedział, że to nie czas ani miejsce na to. Skinieniem głowy dał znak i obydwoje zeskoczyli z budynków ruszając do ataku. Gdy tylko znaleźli się na placu zostali zaatakowani przez policjantów posłusznych Arcyglinie. Choć przewaga liczebna była ogromna partnerzy dzielnie dawali sobie z nimi radę. Kątem oka dostrzegli, że duża część podwładnych wycofała się i zabarykadowała w ratuszu. Podczas walki Czarny Kot nie odstępował Biedronki nawet o krok - całym sercem pragnął ją chronić oraz bał się, że gdy tylko się oddali znowu ją straci. Na szczęście obawy chłopaka się nie sprawdziły - pomimo osłabienia dziewczyna w czerwono-czarnej masce świetnie dawała sobie radę z oponentami.

Gdy blondyn swoim srebrnym kijem powalił ostatniego przeciwnika bohaterowie zaczęli się rozglądać się w poszukiwaniu Arcygliny - dostrzegli go w oknie najwyższego piętra ratusza. Nie myśląc wiele Czarny Kot ruszył w stronę przeciwnika lecz w tym samym momencie poczuł szarpnięcie w pasie niepozwalające mu ruszyć do ataku. Odwrócił się i dostrzegł Biedronkę trzymającą go za jego własny ogon.

- Co Ty wyprawiasz? - spytał się partnerki delikatnie głaszcząc już uwolniony z uścisku ogon.

- Oj Kici, Kici. Pomyśl przez chwilę zanim skoczysz.

- Masz jakiś plan?

- Dzisiaj już nic nie zdziałamy. Wrócimy tutaj jak coś wymyślę.

- To może spotkamy się wieczorem i zastanowimy się wspólnie

- Dobrze. O 22:00 w naszym miejscu. Do zobaczenie Kocie.

- Już nie mogę się doczekać, Moja Pani. - powiedział blondyn i pocałował granatowowłosą w dłoń. Dziewczyna wyjątkowo nie cofnęła ręki tylko posłała zielonookiemu uroczy uśmiech.

Dwójkę bohaterów z okna swojego gabinetu obserwował Arcyglina. Gdy tylko zauważył, że para rozeszła się w różnych kierunkach przed jego twarzą pojawiła się fioletowa maska.

- Co Ty wyprawiasz!? Miałeś im odebrać Miraculum a nie chować się przed nimi! Mam Ci odebrać Twoje moce!? - krzyczał Władca Ciem. Choć zwykle był opanowany tym razem nawet nie próbował ukrywać swojej wściekłości.

- Spokojnie Władco Ciem. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Wkrótce otrzymasz kolczyki oraz pierścień.

- Mam nadzieję. Jeżeli w ciągu kilku dni nie trafią do mnie to stracisz swoje moce. - zagroził Władca Ciem i zakończył rozmowę.

Arcyglina odszedł od okna i podszedł do swojego biurka. Wcisnął interkom by wezwać jednego ze swoich najwierniejszych poddanych. Po 5 minutach usłyszał pukanie do drzwi po czym do jego gabinetu wszedł czerwonowłosy nastolatek.

- Wzywał mnie Pan, Komendancie?

- Tak Kurtzberg. Biedronka i Czarny ponownie pojawili się na ulicach Paryża. Pora wcielić mój plan w życie. Czy wszystko co Ci rozkazałem zostało przygotowane?

- Tak, Komendancie. Możemy zaczynać w każdej chwili.

- Doskonale. Ruszaj więc i nie spraw mi zawodu. Biedronka i Czarny Kot za długo pozostają na wolności.


*****


Witajcie. Trochę mnie nie było. Przez ten czas zdążył pojawić się drugi sezon opowiadania a opowiadanie opuściło "wschodzące" dla #Miraculum . Fajnie było mieć opowiadanie, które jest polecane...

Jak Wam się podoba nowy sezon? Jak na razie jestem zadowolony chociaż cały czas czekam na jeden z zapowiedzianych odcinków - myślę, że wniesie on wiele do głównego wątku miłosnego.

Podczas mojej nieobecności twórczej musiałem przemyśleć jak dalej mają potoczyć się losy naszych bohaterów. Wróciłem do pierwotnej koncepcji przez co wyleciał jeden z planowanych rozdziałów - z nim zmierzę się kiedy indziej. Ale też pojawi się scena, której początkowo miało nie być.

Pisanie utrudnia mi też zdobywanie nowej umiejętności a mianowicie zarządzanie systemem Windows Server 2016. Ale już nie powinno być takich długich przerw. W listopadzie planuję skończyć to opowiadanie (w sumie wyszedł taki rozbudowany One Shot) oraz zacząć kolejne.

Jak myślicie - co knują Arcyglina oraz Kurtzberg?

Chciałbym poruszyć jeden temat, który nie daje mi spokoju - przeczytałem u jednej z autorek, że otrzymuje od czytelników wiadomości, iż źle nazywa panią Agreste, bo ona się Aurore a nie tak jak wymyśliła to sobie autorka. Ludzie serio? Zastanówcie się czasem co piszecie. Sam jestem fanem Aurore z I'm crazy over you♥ oraz Czarne Koty nie lubią wody! stworzonej przez @yebyemnyetho (można nawet powiedzieć, że jest to pewne fajnie zmodyfikowane uniwersum, na podstawie którego powstały kolejne opowiadania) ale bez przesady - to nie jest jakiś dogmat. Nie wiemy jak naprawdę pani Agreste się nazywa więc każdy ma prawo nazywać ją jak mu się żywnie podoba. A nawet jeśli to jako autorzy mamy prawo to zmienić.

Na początku rozdziału teledysk, który był bezpośrednią inspiracją dla tego opowiadania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top