Rozdział 6
- Komendancie, u południowych bram miasta gromadzą się wojska Republiki. Prawdopodobnie za kilka dni będą szturmować miasto.
- Rozumiem. Na razie skieruj tam kilku dodatkowych ludzi, będziemy obserwować sytuację a jak pozyskamy więcej informacji zdecyduje co dalej. Możesz odejść.
- Tak jest, Komendancie. - odpowiedział mężczyzna i posłusznie wykonał polecenie opuszczając pomieszczenie.
Arcyglina ponownie został sam w swoim gabinecie, który przejął po burmistrzu Bourgeois. Zastanawiał się dlaczego wojska kontrolowane przez francuski rząd znowu chcą zaatakować miasto. Przecież odkąd objął władzę w mieście poziom przestępczości w Paryżu spadł do niespotykanego nigdy w historii poziomu a nieliczni kryminaliści są błyskawicznie skazywani.
Jednak dzisiaj nie chciał się tym zajmować - za chwilę miały rozpocząć się uroczystości z okazji rocznicy wprowadzenia nowych porządków w mieście i tylko na tym chciał się skupić. Łącząc funkcję Mera Paryża oraz komendanta paryskiej policji miał wiele obowiązków jednak osobiście doglądał przygotowania do dzisiejszego święta. Chciał aby wszystko przebiegło idealnie. Pomimo, że wszystko było zaplanowane i dopięte na ostatni guzik jedna kwestia nie dawała mu spokoju - ostatni wywiad na Biedroblogu. Choć wielu doradców sugerowało mu, że powinien zlikwidować tego bloga on uważał, że jego autorka nie łamie prawa i strona może działać dalej. Choć pracowało dla miasta wielu szpiegów tylko dzięki tej stronie dowiedział się o powrocie Czarnego Kota.
Arcyglina wstał ze swojego fotela i podszedł do szklanej gabloty stojącej w rogu gabinetu - znajdowało się w niej czerwono-czarne frisbee, przy pomocy którego Biedronka oraz Czarny Kot próbowali powstrzymać go przed wprowadzeniem dobrej zmiany w mieście. Nadal go bawiło, że jego oponenci próbowali zatrzymać go przy użyciu zwykłej zabawki.
Rozmyślania o swoich przeciwnikach przerwało mu pojawienie się przed jego oczami konturu fioletowej maski w kształcie motyla - w ten sposób kontaktował się z nim jego dobroczyńca, Władca Ciem.
- Witaj Arcyglino. Jak wyglądają przygotowania do naszego święta?
- Witaj Panie. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nikt ani nic nie przeszkodzi nam w uroczystościach.
- Nawet Czarny Kot?
- Nawet on. Gdyby jednak odważył się pojawić zostanie pojmany. Nie dał mi rady z Biedronką to sam również sobie nie poradzi.
- Wątpię, że będzie sam. Pamiętaj, że tam gdzie pojawia się Czarny Kot tam też pojawia się Biedronka.
- Nie pojawi się, jestem tego pewien. Ostatnio po prostu uciekła, gdy stanęła ze mną twarzą w twarz. Nie starczy jej odwagi. Nawet jeśli to po naszej stronie jest wiele osób, które nam pomogą.
- Skoro tak mówisz. Pamiętaj tylko o naszej umowie: masz ich pochwycić i przekazać mi ich Miracula. Jeżeli zawiedziesz stracisz swoją władzę.
- Pamiętam, panie.
Fioletowy kontur maski zniknął kończąc tym samym rozmowę. Arcyglina nie lubił rozmów z Władcą Ciem - po każdej takiej rozmowie miał wrażenie, że o czymś zapomniał, że coś robi nie tak. Aby się uspokoić wyjrzał przez jedno z wielkich okien swojego gabinetu. Pomimo, iż dochodziło południe plac przed ratuszem tonął w mroku - od kilku dni paryskie niebo spowijały ciemne, burzowe chmury. Podziwianie pochmurnego Paryża przerwało mu pukanie do drzwi.
- Wejść!
- Komendancie, już pora zaczynać.
- Czy policyjne reflektory zostały rozstawione, tak jak rozkazałem?
- Tak, Komendancie.
- Dobrze, w takim razie zaczynajmy.
Arcyglina opuścił swój gabinet. Podążając za swoim podwładnym dotarł do głównego wyjścia z ratusza - za tymi drzwiami znajdował się główny plac a na nim scena, z której ma za chwilę przemawiać. Wziął głęboki oddech i pchnął podwójne drzwi, które z łatwością otworzył. Kroczył dumnie i pewnie w stronę oświetlonego policyjnymi światłami podium nie rozumiejąc dlaczego nikt z ogromnego tłumu na placu nie ucieszył się na jego widok.
Gdy będąc na wyznaczonym miejscu chciał rozpocząć przemowę ponad zgromadzonym tłumem rozległ się okrzyk, którego najmniej się spodziewał.
- Poddaj się Arcyglino!
*****
Witajcie ponownie. Jak widać w końcu pojawił się Arcyglina 👮
Rozdział wyszedł trochę krótszy niż zwykle ale nie ma co przedłużać go na siłę. Jak myślicie - kto uniemożliwił przemowę Arcyglinie?
Zdjęcie na początku rozdziału przedstawia zamek w zachodniej Francji.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top