Rozdział 5
Pojedynczy promień słońca przedarł się przez okrągłe okno sypialni oświetlając twarz Czarnego Kota, łagodnie przerywając mu zasłużony odpoczynek. Bohater leniwie usiadł na swoim posłaniu rozglądając się dokoła. Początkowo nie rozumiał dlaczego otaczające go ściany są koloru różowego. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że jest gościem Marinette, co przywołało uśmiech na jego zamaskowanej twarzy. Od dawna pragnął zbliżyć się do granatowowłosej a obecna sytuacja stwarza idealną ku temu okazję.
Nie chcąc obudzić żadnego z domowników ostrożnie wstał z łóżka by udać się do łazienki. Choć wiedział, że bez używana kotaklizmu może być w swojej obecnej postaci nawet przez kilka dni to chciał chociaż na chwilę cofnąć przemianę by dać odpocząć swojemu kwami. Był w połowie drogi do swojego celu gdy przy biurku zauważył śpiącą Marinette. Zdziwiło go, że jego przyjaciółka leży na twardym blacie - dobrze pamiętał, że poprzedniego dnia po pożegnaniu (na wspomnienie którego lekko się zaczerwienił) granatowowłosa udała się spać do swojego łóżka. Jako prawdziwy dżentelmen nie mógł pozwolić by doskwierały jej jakiekolwiek niewygody. Pochylił się nad dziewczyną i delikatnie wziął ją na ręce, niczym pannę młodą, by zanieść ją do jej własnego łóżka. Nim zdążył wykonać chociażby krok poczuł, że drobne ręce oplatają się wokół jego szyi.
- Dzień dobry, Księżniczko. Jak się spało? - powiedział chłopak całując dziewczynę w czoło
- Witaj Czarny Kocie. Nie żebym narzekała ale co robię w Twoich ramionach?
- Z tego co widzę to mnie wtulasz się we mnie. A tak na poważnie to gdy po przebudzeniu zauważyłem, że śpisz przy biurku postanowiłem przenieść Cię na łóżko byś mogła kontynuować sen w godnych warunkach, Księżniczko.
- Mój ty rycerzu w czarnej zbroi. Twój plan brzmi wspaniale lecz dzisiaj nie mogę sobie pozwolić na takie przyjemności - mam mnóstwo rzeczy do załatwienia i muszę już wstawać.
- W takim razie odstawiam Cię i do roboty.
- Nie tak szybko, Kotku. - powiedziała Marinette chwytając mocniej blondyna za szyję. - Najpierw zaniesiesz mnie do kuchni bym mogła zrobić dla nas śniadanie. Jeżeli się ładnie spiszesz to dostaniesz prezent.
- Dla mojej Księżniczki wszystko. - odpowiedział chłopak i ruszył w kierunku kuchni. Kątem oka zauważył, że jego słowa wywołały rumieńce na zaspałem twarzy dziewczyny.
Gdy dotarli na miejsce Czarny Kot postawił Marinette przy drzwiach do niewielkiej spiżarni.
- Dziękuję. - wyszeptała dziewczyna do lewego ucha bohatera. - Na moim biurku, koło maszyny do szycia, czeka na Ciebie niespodzianka. Podpowiem Ci, że jest czarna.
Jako, że blondyn był wyższy od granatowowłosej musiała stać na palcach by przekazać mu te informacje. Gdy z powrotem stawała na całych stopach nie mogła się powstrzymać i delikatnie musnęła szorstki policzek swojego partnera, który właśnie mijały jej usta. Zauważyła, że ten gest ucieszył Czarnego Kota.
Gdy została sama w kuchni wzięła się za szykowanie śniadania. Przez ostatni rok dziewczyna regularnie się głodziła dlatego postanowiła się nie ograniczać i zrobić duże śniadanie. Zaczęła od przygotowania maślanych croissantów, które Adrien uwielbiał. Jako, że jej rodzice prowadzą piekarnię w lodówce zawsze był zapas ciasta francuskiego więc z przygotowaniem rogalików uporała się w niecałe 10 minut. Gdy jej popisowe danie dochodziło w piekarniku postanowiła przygotować dla nich także kilka naleśników, krem czekoladowy oraz bitą śmietanę. Oczywiście pamiętała też o serze dla Plagga oraz ciastkach z kawałkami czekolady dla Tikki, które zamierzała dla niej przemycić. Nie obyło się też podjadania, które sama nazywała próbowaniem. Gdy już wszystko było gotowe ułożyła przygotowany przez siebie posiłek na tacę i ruszyła do swojego pokoju.
- Kocie, mógłbyś nakryć do śniadania? Muszę pilnie napisać do Alyi a telefon zostawiłam... - Marinette zaniemówiła w pół zdania gdy zauważyła, że jej przyjaciel nie jest już w stroju bohatera.
- Oczywiście, Księżniczko. - odpowiedział chłopak i odebrał od niej tacę.
Znajdujący się przed nią blondyn ubrany był w biały T-shirt z zieloną kocią łapką na piersi oraz jeansowe spodenki, które według Marinette były zbyt obcisłe. Pomimo to granatowowłosej bardzo podobał się ten strój. Koło głowy chłopaka latał mały czarny stworek. Widząc podobieństwo do Tikki podejrzewała, że to kwami Adriena. Dopiero gdy blondyn odwrócił się ponownie zauważyła, że ubrał prezent od niej - jego twarz oraz zielone oczy skrywała czarna maska, którą uszyła dla niego w nocy. Mimo, że Marinette była pewna swoich umiejętności nie mogła uwierzyć, że tak bardzo przypomina oryginalną maskę Czarnego Kota.
- Dziękuję za prezent, Księżniczko. Czy Ty mnie mierzyłaś w nocy bo ta maska leży idealnie.
- Zrobiłam ją z pamięci, nawet bez projektu. Gdy Cię zobaczyłam śpiącego w nocy pomyślałam, że musi być Ci niewygodnie chodzić cały czas w kombinezonie. Po za tym Twoje kwami musi być zmęczone Twoją ciągłą przemianą.
- Jesteś pierwszą osobą, która o mnie myśli. - przerwał im Plagg - Nawet przyniosłaś dla mnie camembert. Patrz i się ucz jak należy traktować kwami bo zostawię Cię i przeniosę się do Mari.
- Plagg ma rację - jesteś najcudowniejszą osobą na świecie Marinette. - powiedział chłopak i przytulił dziewczynę - Jeżeli nie masz nic przeciwko to zacznijmy śniadanie bo to co przygotowałaś wygląda tak wspaniale, że aż mi ślinka cieknie.
Śniadanie dwójce przyjaciół upłynęło na rozmowie o wydarzeniach z ostatniego roku. Czarny Kot opowiedział Marinette o tym jak spędził w Chinach ostatni rok, gdzie pod okiem Mistrza Fu poprawiał umiejętności walki oraz zwiększył swoją tężyznę fizyczną. Choć dziewczyna chciała usłyszeć więcej na temat jego treningów blondyn oznajmił jej, że musi już iść by przygotować się do dzisiejszego wystąpienia Arcygliny. Zdradził jej tylko, że planuje sprawić niespodziankę oponentowi.
- Plagg, wysuwaj pazury. - powiedział Adrien by przemienić się z powrotem w bohatera. Już w swoim czarnym stroju podszedł do dziewczyny i spojrzał jej głęboko w oczy - Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać Księżniczko.
- Nic mi się nie stanie, nie musisz się martwić.
- Zawsze będę się o Ciebie martwić, Księżniczko - odparł chłopak, ucałował jej czoło i wyskoczył przez okrągłe okienko sypialni fiołkowookiej.
- Gdy Czarny Kot zniknął za jednym z sąsiednich budynków Marinette wspięła się na piętro swojego łóżka, wręczyła głodnej już Tikki jej ukochane ciasteczka z kawałkami czekolady oraz chwyciła za telefon by skontaktować się z przyjaciółką.
Marinette >>> Alya
Weź kamerę na dzisiejszy wiec.
Alya >>> Marinette
Zawsze noszę ze sobą kamerę. Wiesz o czymś?
Marinette >>> Alya
Zaufaj mi - będziesz miała świetny materiał na Biedrobloga.
Alya >>> Marinette
Rozumiem. W ogóle jak tam wspólna noc?
Marinette >>> Alya
Bardzo dobrze ale opowiem Ci o tym jak się spotkamy.
Granatowowłosa odłożyła telefon i spojrzała na swoją małą przyjaciółkę zajadającą się ciasteczkami.
- Czeka nas dzisiaj dużo pracy, Tikki. Nie możemy zostawić tego dachowca samego, jeszcze zrobi sobie coś złego.
- Nigdy się o niego tak nie martwiłaś. Chyba ktoś tu się zakochał.
- Daj spokój, nie czas na takie głupoty. Paryż nas potrzebuje. Tikki, kropkuj!
*****
Witajcie. Napisałem całkiem fajny rozdział (przynajmniej wg mnie) a nie wiem co napisać w opisie :P
Grzebiąc ostatnio w komputerze znalazłem zdjęcia, które wykonałem 8 lat temu we Francji. Jako, że akcja opowiadania dzieje się w Paryżu (czyli stolicy Francji) pomyślałem sobie, że mogą być one ciekawym dodatkiem do książki i mógłbym czasami jakieś dodać. Co o tym sądzicie?
Który z bohaterów serialu, Waszym zdaniem, powinien w najbliższym czasie urozmaicić fabułę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top