Rozdział 4 - wersja nieocenzurowana

UWAGA! Rozdział zawiera odważne sceny dlatego osoby nieletnie proszę o nie czytanie tej wersji i przejście do ocenzurowanej wersji tego rozdziału.


*****


Granatowowłosą otworzyła oczy słysząc hałas dobiegający z dołu. Na początku pomyślała, że to jej rodzice wrócili z piekarni jednak odgłosy dochodziły z jej pokoju. Z walącym sercem niepewnie ruszyła po drabince swojego łóżka wciąż poszukując źródła dźwięku. Gdy tylko jej stopy dotknęły zimnej podłogi zauważyła kto spowodował hałas - przez klapę w podłodze jej pokoju właśnie wchodził Czarny Kot.

- Gdzie byłeś Kocie? - powiedziała cicho

- Obudziłem Cię, Księżniczko? Przepraszam. - odpowiedział zasmucony bohater - Nie mogłem zasnąć i postanowiłem zejść do kuchni by się czegoś napić.

- Przecież moi rodzice mogli Cię zauważyć.

- Spokojnie, Księżniczko. Twoi rodzice nadal są w piekarni. Jesteśmy tutaj sami. - mówiąc ostatnie zdanie blondyn dziwnie się uśmiechnął

- Sami, powiadasz? - oparła dziewczyna podchodząc bliżej do chłopaka.

Dopiero teraz zauważyła, że jego czarny kombinezon jest do połowy rozpięty częściowo odsłaniając jego umięśniony tors. Choć wstyd było jej to przyznać podobał jej się ten widok.

- Nie jest Ci gorąco będąc cały czas w tym lateksowym kostiumie, Kotku?

- Zasadniczo nie jednak dzisiaj jest wyjątkowo gorąco. - odpowiedział zmniejszając jeszcze bardziej dzielący ich dystans.

- Nie mogę pozwolić by mojemu gościowi doskwierały jakiekolwiek niedogodności. - odparła granatowowłosa chwytając za złoty dzwonek, przymocowany do uchwytu zamka czarnego stroju, przesuwając go powoli w dół.

- Przy Tobie jest idealnie, Księżniczko - odpowiedział Czarny Kot delikatnie chwytając Marinette za brodę i podnosząc ją do góry.

Gdy ich spojrzenia się spotkały nie mogła oderwać wzroku od zielonych oczu swojego przyjaciela. Uwielbiała w nie patrzeć zatracając się w tej czynności bez reszty zupełnie zapominając o swojej dłoni na suwaku, którą dotarła już do paska czarnego stroju. Wpatrując się w uwielbiane przez siebie tęczówki odniosła wrażenie, że zaczęły się powiększać. Zrozumiała, że to tylko złudzenie spowodowane zbliżaniem się twarzy chłopaka w momencie, gdy poczuła coś na swoich ustach. Blondyn ją pocałował. Szok i niedowierzanie mieszały się z radością. Od tak dawna o tym marzyła a to wydarzyło się w miejscu i czasie, w których najmniej się spodziewała. Gdy tylko poczuła, że chłopak skończył ich pierwszy, subtelny pocałunek momentalnie go odwzajemniła zamykając oczy. Choć robiła to pierwszy raz w życiu wiedziała, że to jest ten jedyny. Instynktownie przeniosła swoje dłonie na jego głowę i wplotła w jego blond czuprynę. Gdy delikatnie je pociągnęła chłopak zamruczał z zadowolenia co ją jeszcze bardziej pobudziło. Zaczęła całować go coraz namiętniej co ewidentnie spodobało się zielonookiemu. Przeniosła dłonie na jego ramiona i zaczęła z nich powoli zsuwać rozpięty już całkowicie lateksowy kostium. Oderwała swoje usta od jego i przeniosła je na lewy policzek blondyna. Choć był lekko drapiący od kilkudniowego zarostu nie przeszkadzało jej to, a nawet podobało. Zaczęła schodzić swoimi ustami coraz niżej na szyję a następnie na tors chłopaka. Była pewna, że to co robi podobało się nie tylko jej ale także zielonookiemu co wnioskowała po jego pomrukach zadowolenia oraz cichym jęku, gdy zatrzymała się dłużej na jego sutku. Gdy minęła jego umięśniony brzuch i dotarła do skórzanego paska postanowiła się go pozbyć. By sprawniej to zrobić otworzyła oczy i zobaczyła... biały sufit nad swoim łóżkiem.

To był tylko sen? Był taki realistyczny. Zaraz... Czy ja właśnie miałam TAKI sen z Czarnym Kotem w roli głównej!?!?

Marinette usiadła na swoim łóżku. Choć był środek nocy wiedziała, że już nie zaśnie. Tikki nadal spała więc postanowiła zejść na dół i napić się czegoś. Gdy zeszła po drabince swojego łóżka zauważyła Czarnego Kota śpiącego na kanapie, którą używała podczas dnia. Tak jak w śnie miał do połowy rozpięty czarny kostium. Gdy tylko sobie to przypomniała na jej policzkach zagościły delikatne rumieńce. Była zawstydzona i szczęśliwa jednocześnie widząc ukochanego w takim stroju. Podeszła do blondyna i ucałowała go delikatnie w lewy policzek, na co on zareagował cichym pomrukiem.

Zachowuje się jak prawdziwy kot. - pomyślała granatowowłosa.

W tej chwili do wpadła na pewien pomysł. Szybko udała się do swojego biurka, uszykowała maszynę do szycia i zabrała się do pracy.


*****


Stopka znajduje się na końcu wersji ocenzurowanej - zapraszam do zapoznania się z nią.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top