Prolog

Siedem miesięcy później. 

-No nie wytrzymam, gdzie jest ten głupi podręcznik of fizyki? -mówiła głośno Crystal szukając po szafkach podręcznika i notatek które były wciśnięte do środka książki. 

-Myślę że chyba jest pod łóżkiem. -powiedział głos mężczyzny stojącego w progu drzwi. 

-Tato, jeśli będziesz miał rację to Cię chyba uduszę i za razem uściskam. -uśmiechnęła się zaglądając pod swoje duże dwuosobowe łóżko stojące na środku pokoju. Rzeczywiście. Podręcznik leżał właśnie tam. 

-Ugh. -zaśmiała się i zaczęła przeglądać szybko książkę w poszukiwaniu czegoś. 

-Praca domowa? -spytał już wiedząc czemu tak sprawdza każdą notatkę wsuniętą między strony. 

-Taak. Przeszukałam już cały pokój. -oznajmiła wyrzucając wszystkie kartki zapisane wzorami i obliczeniami z fizyki na łóżko. -Przecież miałam to zaznaczone! 

Tony wzdychnął i podszedł do niej pomagając jej szukać. Okazało się niepotrzebnie bo dziewczyna od razu ją znalazła. 

-Jest! -krzyknęła entuzjastycznie podnosząc do góry kartkę cała pomazaną przez obliczenia z elektrodynamiki. -Dobra tato, muszę lecieć. Już i tak jestem spóźniona. -zaczęła mówić pośpiesznie łapiąc torbę wypełnioną książkami i zeszytami. Chciała już wychodzić ze swojego pokoju, ale ojciec ją zatrzymał. 

-Czekaj chwilę. Dziś się nigdzie nie wybierasz. -zaczął. 

-Ale przecież mam lekcje z prywatną nauczycielką. Sam twierdziłeś że mam nie chodzić do normalnej szkoły tylko mi załatwiłeś lekcje prywatne. -powiedziała stojąc w progu w niebieskiej sukience ogrodniczce. Pod spodem miała zwykłą białą bluzkę z długim rękawem, a na nogach wiązane sandałki na platformie, dzięki którym była wyższa. Na głowie miała włosy upięte w zwykłego kucyka gdyż obudziła się za późno i nie miała czasu na inne upięcia. 

-Odwołałem dzisiejsze lekcje. -oznajmił normalnym jak na niego głosem. Ona słysząc te słowa odetchnęła z ulgą i rzuciła torbę na komodę. 

-Zapomniałam odrobić zadanie z historii, musiałabym robić je po drodze. -uśmiechnęła się myśląc o zapomnianym zadaniu do zrobienia. Dziewczyna chciała znów rozpocząć szkołę, tylko różnica była taka że chciała już iść do specjalnej szkoły z kierunkiem fizyki i elektrotechniki. Niestety na razie jeszcze nie chciała zaczynać nowej, wymarzonej dla niej szkoły dopóki nie skończą się jej koszmary i stany lękowe. Jeżeli chodzi o jej naukę, to ojciec załatwił jej prywatne lekcje dwa razy w tygodniu po pięć albo nawet sześć godzin. W wolnych chwilach zawsze powtarzała materiał, i pisała mnóstwo notatek. Niestety nie malowała i rysowała już tak często, robiła to bardzo rzadko, ale jakoś się tym nie przejmowała

Sprawa z Lokim już prawie że nie istniała. Crystal jedynie co jakiś czas budziła się z krzykiem w nocy widząc w koszmarze boga kłamstw. Sytuacja na szczęście się ustabilizowała. Raz na jakiś czas kiedy ma bardzo stresujące zajęcia czy musi zrobić coś bardzo ważnego dostaje ataków paniki, ale nie są już tak ciężkie jak kiedyś. 

Pokój dostała nowy bo jej poprzedni był zdecydowanie za mały i miała go tak na wszelki wypadek, a teraz kiedy zamieszkali w Avengers Tower musiała mieć ciut większy pokój, na codzienne funkcjonowanie. Miała duże dwuosobowe łóżko które stało na środku pokoju. Naprzeciwko stała komoda, a z boków łóżka stały szafki nocne. Dostała również garderobę gdyż ciuchów jej przybywało a sama nie wiedziała jakim cudem. Dużo też ostatnio szyła i przerabiała ale to sporadycznie. Drzwi do garderoby stały w samym rogu pokoju. Na jednej całej ścianę miała ogromne okna przez które codziennie oglądała miasto. Kolory ścian były beżowe, ale nie przeszkadzał jej taki nudny kolor. 

-Czemu odwołałeś lekcje? -spytała po chwili kiedy zdała sobie sprawę z tego że nic ważnego dziś robić nie zamierzali. 

-Crys, wiem że nie twoja odpowiedź będzie brzmieć nie, ale chociaż o tym pomyśl. -zaczął, i usiadł na łóżku córki. Wskazał ręką żeby zrobiła to samo, więc usiadła obok ojca i słuchała dalej- Rozmawiałem dziś z innymi Avengers...

-Którym nie jestem...- przerwała mu i kazała kontynuować. 

-Prosili mnie abyś dziś z nami jechała na misję. Będziesz nam bardzo potrzebna. -zakończył ale usłyszał tylko wrzask dziewczyny.

-Nie! -krzyknęła od razu wstając jak oparzona z siedzenia. -Nie ma mowy! 

-Ale Crys... Jesteś potrzebna. -zaczął znów ale wiedział że prawdopodobnie się może nie udać. 

-Nie mam zamiaru przeżywać tego co wcześniej. Nie chcę znać już tamtego bólu i cierpienia. Dokładnie wiesz co ze mną było po tym wszystkim. Mieliśmy wszystko za nami zostawić, pamiętasz? -mówiła chodząc dookoła pokoju tupiąc lekko nogami. 

-Wiemy gdzie jest berło Lokiego. -dodał szybko na co dziewczyna przystanęła nagle w miejscu. Przez berło Lokiego ciążyło na niej to cierpienie. Wiele ludzi od niego zginęło. Nie chciała słuchać o kolejnych śmierciach. Nie chciała żeby ktoś cierpiał tak jak ona. Tam bardzo cierpiał jak ona. 

-Gdzie jest to cholerne berło? 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top