3
Crystal siedząc na podłodze w samolocie podczas lotu z powrotem do domu, ciągle bez przerwy wpatrywała się w swoje dłonie. Nie wiedzieć czemu miała uczucie że zrobiła nimi mnóstwo złego. Każdy popełnia błędy, ale ona czuła że zrobiła coś gorszego. Ale przecież nie zabijała ludzi, nie miała prawa czuć się tak bardzo źle.
Po jakimś czasie, zdała sobie sprawę że takie uczucie zawsze towarzyszyło jej podczas walki i misji. Poniekąd też ją lubiła, taką ogromną adrenalinę w swoich żyłach. Dawno nie była na misji więc nie pamiętała jak bardzo lubiła to robić. Ale z drugiej strony nie cierpiała tego uczucia zażenowania po wykonaniu polecenia.
Dlatego nie chciała już walczyć, żeby nie krzywdzić innych i za razem siebie.
Kątem oka widziała że Thor ciągle jej się przygląda. Nie chciała poruszać rozmowy, a zwłaszcza z nim.
Nie rozmawiała z nim, a nawet nie patrzyła na niego od kiedy się dziś zobaczyli pierwszy raz od długiego czasu.
Jego brat ją zabijał psychicznie przez długie miesiące. Jakiś czas temu dopiero w większości się uwolniła. Udało jej się, mimo tego że wiele razy chciała się poddać.
Zobaczyła też że Thor podszedł do niej usiadł obok niej na ziemi w ten sam sposób opierając plecy o ścianę statku. Ona jednak nie zwróciła na niego uwagi. Wiedziała że to nie jego wina, ale nie mogła, po prostu nie mogła nawet się do niego pierwsza odezwać.
-Crystal Stark, doszły mnie słuchy co się wydarzyło w Nowym Jorku z tobą przez mojego brata.-zaczął rozmowę tak ja chciała.
Nie odpowiedziała. Uderzyła lekko głową w ścianę na której się opierała, i odwróciła wzrok ze swoich dłoni w stronę przeciwną od boga.
-Gdybym tylko wiedział przeszkodził bym mu ale...
-Skończ. -przerwała mu nie chcąc już tego wspominać.
-Ale nie mogłem bo sam nawet nie wiedziałem. Gdybym wiedział przeszkodziłbym mu. -dokończył nie zważając na słowa dziewczyny.
Crystal odwróciła głowę w jego stronę. Byli na tej samej wysokości dzięki temu że oboje siedzieli. Spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała srogim głosem.
-Nie chcę tego wspominać.
Dopiero teraz to zrozumiał więc postanowił nie mówić już nic więcej na temat tego co się działo z nią podczas kiedy Loki miał ją pod kontrolą.
-Przepraszam w jego imieniu.
-Myślisz że on by mnie przeprosił? On się cieszy i śmieje za każdym razem kiedy ja krzyczałam ze strachu! Przez niego nie pamiętałam co to spokojna noc i sen. Nie pamiętałam co to radość. Jedyne co robiłam to żyłam w strachu że znów się pojawi i znów będzie mnie wyśmiewał podsyłając mi do myśli najgorsze koszmary. Ataki paniki miewałam częściej niż jadłam, a skórę miałam siną od braku snu i jedzenia. Myślisz że on by mnie tak po prostu przeprosił? On by mnie wyśmiał i może nawet zabił. Ale wiedź że kiedy jeszcze miałam go ciągle w głowie wolałam już śmierć od ciągłego takiego życia. Na szczęście pozbyłam się go i już w życiu nie chcę o nim nawet słyszeć. -powiedziała zdenerwowana.- Już wiem jak wygląda piekło. -dodała już trochę spokojniejszym głosem.
Wszyscy patrzyli na Crystal w zdumieniu. Thor i Tony zamiast zdumienia w oczach mieli współczucie zamiast zdumienia. Natasha razem z Bannerem, Kapitanem i Clintem nawet nie wiedzieli że ona aż tak to przeżywała.
-Em... To znaczy... Przepraszam.- dodała szybko chcąc już o niczym złym myśleć.
-Jestem zdumiony. Przeżyłaś piekło, co niewielu się udało. -powiedział Thor po chwili niezręcznej ciszy.
-Ciesz się że mamy w końcu to berło. Długo go szukałeś. -zakończyła niezręczny temat, przechodząc do następnego.
-Chcielibyśmy z Bannerem porobić parę badań z tym berłem. Zostaniesz Thorze prawda? Mamy jeszcze zorganizować imprezę. -zaczął tym razem Tony chcąc rozweselić atmosferę chodź trochę.
-Biesiada powiadasz?
-Owszem biesiada. -odparł powstrzymywać się od śmiechu.
-Takie zwycięstwo należy uczcić. -odpowiedział bóg uśmiechnięty.
Tak szybko udało im się o wszystkim zapomnieć. Na całe szczęście Crystal odetchnęła z ulgą że już nie będą wspominać całej sytuacji. Pokazała że wcale nie jest taka silna jak im się wydaje. Wspomniała nawet o tym że był moment w którym wolała już śmierć i poczuć smak śmierci. Na szczęście udało jej się przeżyć piekło. Miała nadzieję że dalej już będzie tylko lepiej.
W Avengers Tower znaleźli się już jakąś godzinę później.
Na miejscu czekała już agentka Hill wraz z doktor Ho, która miała się zająć rannym Clintem. Bartona zabrano na badania, a reszta avengers rozeszła się. Kapitan poszedł z Hill, Natasha z Bannerem, Thor gdzieś z berłem, a Tony ze swoją córką.
-Więcej już nie namówię Cię na misję. -zaczął kiedy szli korytarzem w stronę piętra mieszkalnego.
-Mam taką nadzieję. -odparła idąc równym z nim krokiem. Wsiedli razem do windy i dalej rozmowa trwała między nimi. -Głupio mi że tak na niego nakrzyczałam.
-Jest bogiem więc dobrze że raz na jakiś czas na niego się nawrzeszczy. Dobrze że mu to powiedziałaś niech wie że jego braciszek to nie aniołek. -odpowiedział Tony jak zwykle pocieszając ją.
-Mam do ciebie jedną prośbę. -zaczęła znów po chwili ciszy kiedy wysiedli już z windy.
-Jak na Starka to dość mało. -zaśmiał się i usiadła na chwilę na drogiej i białej sofie w ogromnym salonie.
-Obiecaj mi że kiedy tylko ten głupi pilot się znajdzie, nie użyjesz go. -powiedziała do ojca patrząc na niego srogim i ostatnio dość często używanym wzrokiem.
Co tydzień kazała mu to obiecać. Tony się już do tego przyzwyczaił i jak zwykle odpowiedział.
-Obiecuję Crys.
Tylko problem polegał na tym że Tony obiecywał Crystal coś co już miał. Pilot przełączający złą Crystal na dobrą leżał zabezpieczony w jego pokoju. Dla bezpieczeństwa i tylko na wszelki wypadek go trzymał. Obiecywał za to sobie że po prostu go nie użyje.
Tony poszedł badać kijek Lokiego, razem z Bannerem. Crystal szybko przebrała się w normalny strój codzienny którym była sukienka jeszcze z dzisiejszego poranka. Niebieska ogrodniczka, a pod spodem zwykła biała bluzka oraz Sandałki na podwyższeniu wiązane na kostkach. Do tego długie skarpety sięgające do kolan. Lubiła się tak ubierać, i czuła się w tym dobrze. Włosy zostawiła takie jakie były, i zeszła szybko na dół do Clinta.
Barton był badany doktor Ho, a Nat siedziała razem z nim. Crystal stanęła obok Romanoff, po czym zaczęła.
-Clint nie musiałeś tego robić. Ja mogłam tutaj teraz leżeć zamiast ciebie.
Kiedy tylko Natasha usłyszała te słowa wiedziała że to odpowiednia pora na wyjście z pomieszczenia. Tak też zrobiła więc w środku została tylko Crystal, Clint i doktor.
-Wierz mi musiałem. Nie mogłem Cię tak po prostu zostawić. -powiedział Barton.
-Zawdzięczam Ci już tyle.
-Jesteś dla mnie jak druga córka. -dodał na co dziewczyna się uśmiechnęła szczerze.
-Dziękuję Ci Clint. -odpowiedziała, po czym niestety musiała się pożegnać gdyż miała jeszcze iść do Tonego.
Kiedy tylko parę minut później była z Brucem i Tonym nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Chcecie stworzyć nową sztuczną inteligencję?-zapytała kiedy tylko ojciec wytłumaczył jej dość skomplikowany i złożony z trudnych słów plan.
-Tony chce, ja mu będę tylko pomagał. -odpowiedział Bruce szybko.
-Więc też się do tego przyczynisz. -odparła Crystal. -Ale przecież nie zdążycie. Stworzenie czegoś takiego zajmuje cztery albo może nawet pięć dni, a ty macie niecałe trzy.
-Jeśli będziemy mieć więcej par rąk to się uda. -powiedział entuzjastycznie do córki Stark.
-Trzy dni bez przerwy, praca wśród kodów, danych i plików?
-Owszem. Ale z przerwami na siku. -dodał Stark.
-W takim razie co my tu jeszcze robimy? Zabierać się do roboty. -oznajmiła Crystal już podchodząc do jednego z monitorów.
-Jaki ojciec taka córka... -powiedział po chwili Banner pod nosem widząc podobieństwa Crystal i Tonego praktycznie we wszystkim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top