20
Kiedy Crystal znalazła się w Wakandzie była przemoczona przez deszcz który zastał ją w NY. Jej włosy na szczęście dość szybko wysychały, więc nie miała obawy że mokre końcówki będą jej przeszkadzać przez kolejne minuty.
Wyskakując z portalu, wylądowała gdzieś w lesie, lecz na szczęście bardzo dobrze słyszała odgłosy ciągle trwającej walki. Nim się obejrzała już za chwilę zauważyła Steve'a stojącego trochę dalej. Znajdował się on na skraju lasu, i przyglądał się walce.
Crystal podeszła więc do niego szybko i od razu zrozumiała czemu stał w miejscu nic nie robiąc. Chłodny powiew wiatru dotknął jej wilgotnej skóry, i dał znać że właśnie zaczęła się najgorsza część tego dnia.
Kiedy stała spokojnie koło Kapitana w jednej sekundzie poczuła jakby mocny ścisk w miejscu gdzie znajdował się jej kamień. To nie był dobry znak.
-Niech każdy tu przyjdzie. Mamy gościa. -powiedział Rogers do słuchawki na uchu, tak aby każdy z Avengers mógł usłyszeć jego polecenie. Widocznie z sykiem Crystal zrozumiał co się święci i chciał zawiadomić o tym resztę, który chyba już to zauważyła.
Odgłosy walki w momencie ucichły. Wszyscy opuścili w dół ostre noże, dzidy, pistolety i inne bronie.
Wiatr wiał coraz bardziej, i Crys usłyszała jak liście drzew zaczęły szumieć jeszcze bardziej, a niektóre z nich nawet odrywały się z gałęzi z mrożącym krwi w żyłach zimnym wiatrem.
-Trzymaj się mnie. -powiedział Rogers do dziewczyny. Było to zdanie rozkazujące, a Crys nie chciała się z nim w żaden sposób teraz kłócić, więc nie odpowiedziała. Jednak nie miała zamiaru być piątym kołem u wozu, i przeszkadzać Rogersowi. To ona właśnie chciała aby Steve trzymał się jej, a nie ona jego.
W pewnym momencie parę metrów dalej zauważyła otwierający się dalej szarawo fioletowy portal. Czas dla Crystal się zatrzymał. Widziała wychodzącego z portalu Thanosa, zaciskającego pięść.
Poczuła jeszcze bardziej istnienie w niej tesseractu, który coraz zagorzalej chciał się wydostać na zewnątrz aby dotrzeć do swojej długiej połówki. Dlaczego nie mogła się sprzeciwić Lokiemu? Dlaczego mu nie pozwoliła wtedy, tamtej nocy? Dlaczego nie mogła po prostu go zignorować i dalej tańczyć z Peterem na balu?
-Kap, to on. -usłyszała Bannera który powiedział te słowa do Kapitana w słuchawce.
-Przygotować się. -odpowiedział szybko Steve i rzeczywiście przygotował swoją nową tarczę do walki.
Crystal nie zwróciła wcześniej uwagę na nową tarczę. Dopiero teraz przypomniała sobie że przecież tarcza kapitana jest teraz w rękach Tonego. Jednak Tony nie powiedział dziewczynie gdzie schował Tarczę, widocznie nie chciał aby dziewczyna ją oglądała. Kiedy teraz spojrzała na Steve'a szykującego się do walki z inną, o wiele bardziej skomplikowaną tarczą, zrobiło jej się trochę przykro. Niestety... nawet ona nie wiedziała gdzie teraz jest stara tarcza w kolorach USA.
Crystal patrzyła jak wryta kiedy najpierw Banner w stroju Hulk bustera, a potem sam Steve biegną w stronę Thanosa, lecz ten skutecznie odpycha ich ataki siłą kamienia mocy. Bruce'a zamraża w kamieniu, który znajdował się nieopodal a Steve'a odrzuca na bok.
Przeciwnik definitywnie kieruje się w stronę Visiona, lub Crystal gdyż Vision był trochę dalej za dziewczyną, lecz stali w jednej linii.
W trakcie kiedy Thanos kierował się w stronę dziewczyny w międzyczasie Czarna Pantera postanowiła zaatakować przeciwnika. Jednak ten złapał króla Wakandy za szyję po czym z impetem uderzył ogromną pięścią w twarz.
Crystal odwróciła się szybko za siebie. Vision namawia Wandę na zniszczenie kamienia. Dziewczyna usłyszała jak Wanda się nie zgadza, jednak ten trzymał ją za rękę i starał się ją namówić. Widziała jak Wanda roni łzy, które spływają po jej policzkach powoli.
Rozumiała ją. Crystal nie potrafiłaby skrzywdzić Petera w żaden sposób.
W między czasie kątem oka widziała jak Thanos sprawnie przy użyciu prawie wszystkich kamieni, powstrzymuje Avengers, i innych bohaterów przed zaatakowaniem go.
Widziała jak War Machine, Bucky, Natasha i wiele innych wojowników zostaje odrzucanych w głąb drzew i chaszczy, nawet raz nie uderzając Thanosa. Serce jej krwawiło, jednak postanowiła nie płakać w takiej sytuacji. Jeszcze jest nadzieja.
Postanowiła więc, zabrać się do roboty już teraz, aby załatwić trochę czasu dla Wandy i Visiona, którzy na pewno teraz sprzeciwiali się ku sobie. Kiedy Crystal ruszyła pewnym krokiem w stronę Thanosa, usłyszała jak Wanda łka głośno i używa mocy na to aby zniszczyć kamień umysłu który miał Vision.
Crystal również uroniła łzę jednak szybko ją starła dłonią po czym upewniła się że jej karabin który ma w dłoni jest naładowany. Kiedy wiedziała że jest, stanęła parę metrów przed Thanosem i zaczęła szybko zaciskać spust. Pierwsza kula dotarła do przeciwnika. Niebieska ciecz z naboju zaczęła rozpływać się na ciele Thanosa, jednak ten tylko skrzywił się, i z grymasem na ustach starł ciecz. Crystal zaczęła znów strzelać jednak te strzały już zostały uśmierzane przez napastnika. Zrozumiała że ten sposób w niczym nie pomoże. Szybko więc wyciągnęła zieloną fiolkę z paska przy spodniach i właśnie nią załadowała broń. Thanos zaczął iść w jej stronę. Crystal czekała. Trzymała lufę na wysokości jego dłoni, chciała trafić w rękawicę. Dopiero kiedy fioletowy był dość blisko nacisnęła spust. Dziewczyna przyglądała się dokładnie nabojowi lecącemu w jego stronę. Thanos nie zdążył zareagować. Crystal znowu trafiła. Prosto w rękawicę.
Thanos się zaśmiał.
-Nie jesteś głupia Stark. -odezwał się z uśmiechem na ustach po czym znów starł tak po prostu ciecz z rękawicy. -Ale nie używa się dwa razy tej samej sztuczki na mnie. Zwłaszcza kiedy wiesz że mam prawie wszystkie kamienie nieskończoności.
-Właśnie. Prawie wszystkie. -Crystal odparła dając znać przeciwnikowi że jeszcze nie jest idealny. -I nie używam dwa razy tych samych sztuczek. -dodała po chwili.
W jednym momencie zielona ciecz wybuchła z hukiem zastawiając twarz Thanosa zieloną kurtyną dymu.
Crystal podbiegła do Thanosa rzucając się mu na ogromne ramię. Jak tylko szybko mogła wyciągnęła z kieszeni spodni granat, i odbezpieczając go przyczepiła do rękawicy. Równie szybko uciekła od miejsca które miało zostać zbombardowane. Nim jednak się obejrzała fioletowa ogromna dłoń złapała broń która miała wybuchnąć i ścisnęła w dłoni. Granat wybuchnął- jak Crystal oczekiwała -lecz cicho i bez impetu, gdyż wybuch został stłumiony w potężnej dłoni Thanosa.
-Nie wierze.- odparła sama do siebie, i zaczęła strzelać z ukrycia. Nie przestawała naciskać spustu dopóki nie skończyły jej się naboje. Kiedy to się stało Thanos krzyczał dość głośno, i próbował strącić z siebie promieniotwórcze chemikalia, lecz tym razem było ich zbyt wiele, aby mógł to zrobić tak jak za pierwszym razem.
Kiedy ten dalej próbował jakoś ściągnąć z siebie zużyte naboje, Crystal wyłoniła się z kryjówki i podbiegła do przeciwnika. Uważając na jej własną broń znajdującą się na nim, i coraz bardziej chętna walki wskoczyła mu na plecy, i chcąc zrobić to samo co z poprzednim stworem wyjęła z paska linkę pod napięciem. Odwinęła ją szybko, po czym zaciągnęła na grubej szyi Thanosa. Ten nie zdążył zareagować gdyż Crystal już mocno ciągnęła za linkę włączając paralizator w niej ukryty. Thanos jednak nie łatwo się poddawał. Zaczynał ciągnąć za linkę, jednak przez bardzo mocny przepływ prądu musiał ją puszczać. Próbował też złapać Crystal dalej ciągnącą za broń, jednak to też mu się nie udało. Kiedy w końcu upadł na ziemię z impetem, Crystal zeszła z jego pleców, zwinęła linkę wkładając ją z powrotem na miejsce, po czym zaczęła ciągnąć tak mocno jak się dało za rękawicę która dalej spoczywała na jego dłoni. Chciała ją ściągnąć.
-To było szybkie. -zwrócił się do niej Barnes który podszedł teraz do niej pomagając ściągnąć rękawicę.
-Ale skuteczne. -odparła szybko i chcąc jakoś polepszyć ściąganie zaparła się mocno ziemi.
Nim Barnes zdążył do niej dojść, Crystal zobaczyła że jeden z kamieni zaczyna się lekko świecić.
-Nie, nie, nie...! -zaczęła szybko mówić jeszcze bardziej zapierając się ziemi i ciągnąc za rękawicę z kolorowymi kamieniami.
Kiedy już prawie miała wszystkie kamienie w swoich rękach, Thanos podniósł się i zacisnął pięść z gniewem na twarzy. Zielony blask zamglił jej oczy po czym poczuła jak z powrotem cofa się do momentu kiedy strzeliła w Thanosa po raz pierwszy. Zdezorientowana rzuciła znów naładowaną broń na ziemię i zrozumiała że właśnie Thanos użył kamienia czasu, który należał jeszcze niedawno do Stephena. Thanos cofnął czas.
Crystal postanowiła zrobić to samo co wcześniej. Teraz może dobić Thanosa na koniec, tak aby już nie wstał i nie użył mocy, jednak nim się obejrzała, Thanos znów zacisnął pięść, ale tym razem zaczął się świecić kamień mocy. Crystal uniosła się ponad ziemię, po czym w jednym momencie została wyrzucona troszkę dalej obijając się znów o pień drzewa.
Tym razem dostała mocno, i to bardzo. Nawet na chwilę straciła przytomność, ale trwało to zaledwie minutę. Za mgłą przed oczami widziała jak wielki Thanos rusza w stronę Visiona. Crys leżąc na ziemi, widzi również że kolejna postać chce go powstrzymać. Był to prawdopodobnie Steve gdyż słyszała jego zmagania z potworem. Jednak jemu też się nie udało. Crystal chciała wstać i podejść do Rogersa który również został powalony, jednak nie mogła się podnieść. Z trudem patrzyła jak Thanos zbliża się do Visiona.
Znów słyszy płacz Wandy. Crystal nie mogła tego słuchać. Zatkała jedno ucho, gdyż drugie już było niesprawne, i patrzyła na scenę walki między Wandą a Thanosem. Wanda próbowała zniszczyć kamień, i jednocześnie powstrzymywała Thanosa.
Crystal zaczęła się powoli podnosić. Z trudem, i jękiem bólu usiadła pod drzewem i dalej obserwowała co się dzieje.
W jednym momencie Crystal poczuła za razem ulgę jak i panikę. Kiedy Wanda wysadziła kamień umysłu dzięki swoim mocom, ucieszyła się, gdyż Thanos już nie mógł go zdobyć. Jednak też pomyślała o tym że został jeszcze jeden kamień, a raczej połówka. Wtedy też przeraziła się.
Silny podmuch wiatru już całkowicie wysuszył jej włosy. Wtedy jej serce zaczęło bić szybciej. Tesseract. Tesseract. Tesseract. Tylko to miała teraz w głowie.
Vision padł. Wanda zaczęła łkać jeszcze głośniej. Thanos zniesmaczony zaczął coś mówić do Wandy jednak Crystal nie słuchała go. Teraz myślała tylko o tym jak uchronić kamień i pokonać Thanosa. Zaczęła myśleć o jakiś podpowiedziach. Loki to w końcu bóg kłamstw i przekrętów, musiał ukryć jakąś zagadkę odnoszącą się do tesseractu w zdaniach które między sobą wymienili.
Kiedy Crystal odwróciła się żeby zobaczyć na jakim etapie znów jest Thanos, zrozumiała że to jednak nie jest koniec z kamieniem umysłu.
Thanos cofnął czas.
Kamień Visiona powracał do swojej poprzedniej postaci na jej oczach. Kiedy w końcu jego ciało całkowicie wróciło na swoje poprzednie miejsce. Crys usłyszała przeraźliwy krzyk Wandy.
-Nie! -jednak Thanos od razu uciszył ją bezwzględym i mocnym uderzeniem.
Crystal patrzyła na tą scenę przerażona. Słyszała jak głosy w głowie krzyczą do niej że zaraz wszyscy zginą. Krzyczały że ona zginie. Odezwał się nawet głos Lokiego mówiący żeby Crystal biegła jak najszybciej mogła, i uchroniła się od Thanosa aby ten nie zdobył jej kamienia przestrzeni. Jednak Crys nie chciała tego słuchać.
Thanos zacisnął pięść na szyi Visiona i podniósł go do góry tak że nogi posiadacza kamienia umysłu nie dotykały ziemi, a nawet były dość daleko od niej.
Thanos nic nie mówiąc, jedynie się uśmiechając spojrzał na kamień, na jego głowie. Po chwili jego dłoń ruszyła w stronę kamienia. Uśmiechał się, a Vision mimo tego że nie mógł pokazywać bardzo wykreowanych mimik twarzy, był przerażony. Crystal również z nim przęsła się ze strachu i pojedyncze łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
Thanos włożył swoje palce w głowę Visiona, i pociągnął kamień, zostawiając za tym dziurę w jego ciele. Crystal zaczęła bardziej płakać. Jego ciało teraz zwisało tak po prostu z rąk napastnika, a po chwili zostało odrzucone na bok, jakby nic nie znaczył, jakby nigdy nikim nie był.
Crystal poczuła że ktoś przykłada dłoń na jej ramię. Rogers zdołał już się podnieść z ziemi po mocnym ataku, i teraz zaczął szybko mówić do Crystal.
-Biegnij w stronę tamtego budynku. -pokazał palec na jedną z metropolii Wakandy. -Tam będzie się znajdować...
-Steve. -przerwała mu.
-W dół schodami, i potem... -On kontynuował nie zwracając na nią zbytniej uwagi.
-Steve! -zapłakana Crystal złapała go za ręce chcąc go uciszyć.
Thanos właśnie przyłożył kamień umysłu do rękawicy, a ten jakby magnez, przyczepił się do rękawicy od razu. Wszystkie inne kamienie zaświeciły się, a Thanos zaśmiał się potężnym i pewnym siebie śmiechem.
-Musisz uciekać. My go powstrzymamy. -Rogers zdesperowany zaczął znów do niej mówić bardzo szybko wydając rozkazy gdzie ma iść i się schować.
Crystal nie odpowiadała po prostu płakała, i nie mogąc złapać oddechu wycierała łzy z policzków. Była wstrząśnięta. Vision, to ona stworzyła go z ojcem i Bannerem. Spojrzała na jego ciało leżące na ziemi.
Był cały szary, jakby stracił wszelkie zasilanie. Na szczęście leżał plecami do dziewczyny, gdyż pewnie by tego nie przeżyła widząc jego twarz i dziurę po kamieniu.
-Pomóż mi. -przerwała Rogersowi monolog nakazując aby pomógł jej wstać z ziemi. On oczywiście od razu pomógł jej wstać, gdyż myślał że dziewczyna dostosuje się do jego rozkazów.
Ona jednak wyciągnęła ze swojej kieszeni kolejną rzecz. Była to strzykawka, z przezroczystym płynem w środku.
-Crystal...
Jednak dziewczyna znów nie zareagowała na jego słowa, i po prostu wbiła sobie strzykawkę w ramię wpuszczając do środka jej ciała ciecz. Jej ciało od razu stanęło na nogi. Miała siłę stać, i nie potrzebowała Steve'a do pomocy.
-Crys, proszę cię nie rób tego. On jest niepokonany. -odezwał się do niej Rogers łapiąc ją za ramiona i chcąc zatrzymać. -On nawet nie wie że masz kamień. Nie musisz tego robić.
-On doskonale wie że mam kamień, tyle że zostawił mnie sobie na koniec. On wyczuwa mój strach. On wie że jeszcze jeden kamień się tu znajduje. -oznajmiła Crystal teraz o wiele bardziej pełna energii.
-Nie, nie prawda. -oczy Steve'a zaszkliły się, jednak nie uronił łzy. Chciał zaprzeczyć samemu sobie. Wiedział że Crys jednak ma rację.
W tym samym momencie Crystal zobaczyła że Thanos rzeczywiście teraz zmierza w jej stronę. Z uśmiechem na twarzy szedł powoli w jej stronę.
On wiedział.
Na rękawicy brakowało tylko połówki kamienia. I to właśnie ona ją miała.
Crystal zaczęła biec w jego stronę. Była pełna sił, i równocześnie wściekła za to co się stało Visionowi. Biegła pewnie w stronę Thanosa i w pewnym momencie zobaczyła że ten wypuszcza strumień światła z jednego kamienia w jej stronę. Crystal nie przerywała biegu i w pewnym momencie prawie zderzyła się ze strumieniem światła i zamknęła oczy, myśląc że dostanie tym strumieniem, jednak tak się nie stało. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła że niebieska poświata wytworzyła przed nią tarczę, a ona właśnie trzymała ją mocno w dłoni. Tesseract.
Przyciskała tarczę do strumienia światła które Thanos coraz mocniej prowadził prosto na jej ciało. Ona przyciskała coraz mocniej tarczę.
-Emanuje od ciebie energia, którą poczułem już podczas naszego pierwszego spotkania. - zwrócił się do niej dalej wytwarzając promień z kamienia nieskończoności. Ona nie poddawała się.
Kiedy zaczęło być jej ciężko zaczęła krzyczeć. Skupiła się tylko na tej jednej tarczy, którą sama stworzyła.
-Myślisz że pokonasz mnie jednym, nawet nie całym, kamieniem? -Thanos kontynuował.
Crystal dalej naciskała ciałem na tarczę, nie mogła pozwolić mu na to aby zdobył wszystkie kamienie.
-Poddaj się teraz, i tak nie dasz rady. -dodał znów.
Crystal słysząc te słowa zdenerwowała się jeszcze bardziej i krzycząc zaczęła biec z tarczą w stronę rękawicy. Thanos zdziwił się widząc co dziewczyna robi, jednak mimo tego nie przestawał. Zamiast tego użył kolejnego kamienia.
Crystal w jednym momencie znalazła się w Nowym Jorku. A dokładniej w swoim pokoju. Był cały pusty, nie było w nim żadnych jej mebli, aby rzeczy. W rogu stało tylko parę pudełek, ale kiedy do nich zajrzała, tam też nie było jej rzeczy. Nie rozumiała co się dzieje, i czemu tutaj trafiła. Puściła niebieską tarczę, a ona rozpłynęła się w powietrzu, jakby była tylko niebieską mgiełką.
Wyjrzała przez okno. Wszystko na zewnątrz było takie same. Budynki stojące naprzeciwko jej domu, nie zmieniły się.
-Co ja tu robię? -zapytała a po chwili usłyszała tylko głos Thanosa.
-To twój dom. -odparł. -Bez Ciebie.
-Jak to beze mnie? -zapytała zdezorientowana i wyszła z pomieszczenia. Na korytarzu już nie było jej zdjęć z ojcem. Ściany były przyozdobione drogimi i znanymi obrazami. Kierując się dalej zobaczyła że w salonie też brakuje jej zdjęć z dzieciństwa, które Tony tak uwielbiał. Wisiały zazwyczaj na ścianach, teraz wszędzie były jakieś drogie malowidła. Nie było też rzeczy należących do niej. Meble były zupełnie inne, i tak samo z rozkładem salonu. -Co jest? -zapytała.
-Nie zastanawiałaś się czasem jak wyglądałoby życie Tonego bez Ciebie? -zapytał Thanos.
Crystal zaczęła rozglądać się dookoła siebie szybko analizując to co powiedział właśnie posiadacz prawie wszystkich kamieni. Nie było zdjęć. Meble były inne gdyż to ona wybierała meble do tego mieszkania. Rozkład pomieszczenia był inny bo ona z małą pomocą Tonego przecież aranżowała wnętrze.
Zdesperowana Crystal rzuciła się na jedną z szuflad przy bardzo drogiej, białej komodzie stojącej pod bardzo dużym i drogim telewizorem. Zawsze w tej szufladzie były jej stare rysunki. Tony każdy z jej bazgrołów zatrzymywał. Rysunki z dzieciństwa, i nie tylko powinny tam być.
Kiedy zamiast rysunków zastała tam tonę rachunków i umów, złapała się za głowę.
-Nie, nie, nie. -zaczęła mówić do siebie. -To tylko iluzja. Przestań Crystal.
-Życie Tonego byłoby... samotne. -Thanos znów zaczął mówić do niej. Jego głos był pewny siebie, i jakby szczęśliwy.
-To iluzja. To iluzja. -powtarzała do siebie dziewczyna siedząc na ziemi tuż przy stosie kartek z umowami.
-To nie iluzja. Takie życie prowadziłby Tony gdybyś nigdy nie zaistniała. -kontynuował pewniejszy siebie.
-Przestań. -oznajmiła Crystal.
-Byłby sam. -dodał.
-Przestań.
-Nie miałby nikogo.
-Przestań! -krzyknęła głośno chcąc aby ten przestał. Przy krzyku zamknęła oczy aby już nie patrzeć na to pomieszczenie w której się znajdowała.
Kiedy Crystal otworzyła oczy była z powrotem w Wakandzie. Przed nią stał Thanos. Uśmiechnięty. Szczęśliwy. Zadowolony.
-To jeszcze nie koniec. -powiedziała Crystal stojąc dalej przed Thanosem.
-Wydaje mi się... -zaczął po czym złapał Crystal w ten sam sposób co Visiona jeszcze parę chwil wcześniej. -Że jednak to koniec.
Crystal traciła oddech. Zaczęła się szarpać. Kiedy chciała go uderzyć nogą, ten zacisnął pięść na jej szyi jeszcze bardziej.
Widziała jak Rogers próbuje powstrzymać Thanosa, jednak ten tak po prostu odpychał ataki mężczyzny.
-Trochę ci Ciebie szkoda. Jesteś bardzo mądra tak jak twój ojciec. Umiesz walczyć, jednak żaden wojownik nie powinien mieć słabego punktu. A ty go niestety masz, a jest nim twój ojciec. -zaczął mówić zadowolony Thanos.
-Mój tata nie jest moim słabym punktem. -oznajmiła z trudem. Po każdym słowie zaciągała powietrze, aby jeszcze nie tracić przytomności.- Jest powodem dla którego żyję. -dokończyła.
-Naprawdę mi przykro. Przydałabyś się w przyszłym świecie nauki. Mam nadzieję że ludzie Cię zapamiętają Crystal Stark. -powiedział po czym Crystal usłyszała krzyk Steve'a. W jednym momencie poczuła ucisk w klatce piersiowej. Patrzyła na to jak Thanos wyrywa z jej serca tesseract świecący się na niebiesko. Patrzyła na to jak Thanos trzyma w dłoniach kawałki jej ciała, a w nich świecący kamień. Widziała jak jej czerwona krew spływa po jego palcach. Patrzyła jak Thanos cieszy się i wkłada tesseract do miejsca na rękawicy które jako jedyne zostało puste.
Poczuła jak z jej nosa, ust i uszu zaczęła płynąć krew. Spojrzała na swoją klatkę piersiową. Widząc wydłubaną w jej ciele dziurę zaczęła płakać głośno. Łzy mieszały się z krwią która dalej intensywnie wpływała z jej nosa, i ust.
"Kocham Cię" -Crystal ostatni raz użyła swojej mocy mówiąc w głowie Petera i Tonego te dwa słowa.
Thanos uśmiechnięty odrzucił ją na ziemię.
Jednak to już koniec. -pomyślała Crystal.
Widziała Steve'a płaczącego równie głośno co ona. Podbiegł do niej i wziął ją w ramiona. Czuła jego łzy kapiące na jej skórę.
-Mówiłem żebyś uciekała. Mówiłem. -powtarzał dalej płacząc. -Jesteś dla mnie jak siostrzyczka. Nie przeżyję bez Ciebie.
Steve zobaczył że jej oczy wróciły do swojej dawnej postaci. Znowu były brązowe. Znowu Crystal była sobą.
-Steve... Boję się... -wydukała resztką sił.
-Jestem tutaj z tobą Crys. Nie musisz się bać. -powiedział i uścisnął dziewczynę jeszcze raz.
Crystal widziała ogromny smutek w jego oczach. Nie chciała aby był smutny.
Dziewczyna słyszała ryk płaczu Petera. Słyszała płacz Tonego. Oni już wiedzieli co się stało. Widziała twarz Petera. Nie chciała jednak widzieć jak sprawia mu ból.
Kiedy z ledwością słyszała już słowa Steve'a, zauważyła że dookoła niej zaczynają rosnąć wielobarwne kwiaty. Podobały jej się.
Steve widział że oczy dziewczyny się zamykają powoli.
-Nie, nie. nie. -mówił do siebie jeszcze bardziej się załamując. -Nie możesz mnie zostawić. Nie możesz zostawić Petera. Nie możesz zostawić Tonego. -powiedział wycierając krew i łzy z jej policzków.
-To koniec. -odezwała się Natasha stojąc za Rogersem. Jej policzki również były mokre od łez. -Chciała nas uratować.
-Ona zawsze chce ratować ludzi, jednak nigdy nie zważa na siebie. -powiedział dalej spoglądając na twarz dziewczyny. -Na szczęście ostatnie chwile mogła spędzić jako ona sama. Jako Crystal Stark.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top