20

-Powinieneś tu być. -mówiła Crystal do zimnego już ciała Pietro. -Nie możesz mnie zostawić. Nie możesz! -płakała dalej. Clint stał przez ten cały czas za nią ale dopiero teraz złapał ją za ramię aby dodać jej otuchy. Podejrzewał już wcześniej że coś pomiędzy nimi jest a teraz wiedział że na pewno byli mocno związani. 

-Crystal... -zaczął Clint, ale ona tylko głośniej zaczęła szlochać.

-On nie może mnie zostawić. -powiedziała po chwili kiedy trochę się uspokoiła.-Nie może. 

Ciągle patrzyła na jego twarz. Nie wiedziała co robić. 

Czuła tylko ból. 

Dlaczego on ją uratował? Dlaczego się poświęcił? 

Nie wyobrażał sobie życia bez niej, ale nie wiedział że ona bez niego też nie. 

Miłość potrafi bardzo wiele, ale mimo tego potrafi też zadawać ból. 

Ból jakiego jeszcze nie czuła. 

Została sama. 

-Crys... Musimy iść. -powiedział Barton dalej dodając jej otuchy. Wiedział jaka miłość jest ważna w życiu człowieka. A zwłaszcza ta pierwsza. 

Crystal kiwnęła głową szybko, po czym pocałowała chłopaka po raz ostatni w usta po czym zamknęła mu niebieskie puste teraz już oczy. 

Steve podbiegł do Crys, Clinta i Pietro. Spojrzał na chłopaka i już wiedział co się wydarzyło. Potem zawiesił wzrok na zapłakanej Crystal i już wszystko wiedział.

-Zaprowadź Crys do szlupy. Ja zajmę się resztą. -oznajmił po chwili, po czym poczekał aż Clint oddali się z dziewczyną. 

Barton próbował prowadzić Stark tak jak wcześniej, ale dziewczyna była zbyt załamana. Nogi same się pod nią uginały. Ciągle płakała ale teraz już starała się przestać. Clint złapał ją pod kolanami i uniósł do góry teraz trzymając przy piersi tak że ona nie musiała używać nóg i mogła swobodnie się wypłakać. Clint zaniósł ją na szalupę, i położył na jednym z miejsc dla osób rannych lub poszkodowanych. Ona usiadła i momentalnie przestała płakać. Barton usiadł obok niej łapiąc za rękę aby choć trochę ją pocieszyć. Ona oparła swoją głowę o jego ramię już nic nie czując. Była pusta. 

Kątem oka zobaczyła spadające na ziemię miasto, a już po chwili jak Sokovia rozpada się na miliony kawałeczków. Udało się. Rogers podszedł do Crys i Clinta i aby wesprzeć dziewczynę w tym co się stało usiadł obok niej i zaczął opowiadać o tym aby się nie załamywała ani nie traciła nadziei, ale ona nawet nie słuchała Kapitana. Udawała że słucha ale tak nie było. Jedyne co teraz jej było potrzebne to czyjaś obecność. 

Szalupy poleciały z powrotem do lotniskowca lądując wszystko koło siebie. Ludzie z Sokovii siedzieli na swoich miejscach, ale Kapitan i Clint wstali od razu łapiąc pod ramię Crystal gdyż dalej nie mogła chodzić poprzez jedną ranną nogę. Poszli razem z nią w stronę głównej części statku gdzie prawdopodobnie znajdował się Nick Fury i Maria Hill. Tak jak się spodziewali tak też było. Nick od razu widząc Crystal kazał przysłać lekarza. Wszyscy usiedli przy okrągłym stole przy którym Crystal po raz pierwszy poznała Avengers. Kapitan zaczął rozmawiać z Nickiem, a już po chwili zjawił się doktor oznajmiając że noga jest złamana. Zwinął nogę ale kazał iść do szpitala aby włożyli ją w gips. 

Crystal dalej na nic nie reagowała. 

Zamknęła się w sobie, czekając na jakąś pomoc. 

-Będzie dobrze, zobaczysz Crys. -oznajmił Clint dalej dodając jej otuchy. -Będzie dobrze. 

Ona czuła że jednak tak nie będzie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top