17
Najpiękniejsze w tym wszystkim było to że Peter zdołał ją uspokoić aż tak że ona poszła spać. Spała w jego ramionach jak zabita i nawet kiedy chłopak po paru godzinach postanowił ją zostawić samą ona nic nie poczuła i dalej była znużona w śnie. Obudziła się dopiero po południu i widząc że za oknem już środek dnia, tylko przetarła oczy i szybko założyła buty po czym wyszła z pokoju. W salonie już czekał na nią Peter siedząc przy stole w małym saloniku. Ona widząc go uśmiechnęła się tylko słabo i oznajmiła cichym głosem:
-Muszę iść.
-Zaczekaj chwilę. Muszę ci coś powiedzieć. -oznajmił szybko Peter zatrzymując ją w połowie drogi do wyjścia. -A raczej o coś poprosić.
Crystal chcąc wysłuchać Petera weszła z powrotem do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Podeszła do niego a on w tym samym czasie wstał aby być bliżej Crys. Złapał ją za ręce co znaczyło że będzie pytał o coś ważnego.
-Ostatnio, niestety bal cię ominął, i pomyślałem że może chciałabyś iść ze mną na kolejny? -zapytał uśmiechając się.
Crystal pamiętała doskonale czemu ani jej ani Petera nie było na ostatnim szkolnym balu. Ona leżała na stole operacyjnym, a Peter przez ten czas czekał na nią za ścianą.
-Peter... Z tobą pójdę nawet na koniec świata. -odparła z uśmiechem i krótko pocałowała Petera dając mu znak że się zgadza.
Po czym jedyne co zrobiła to wyszła przez drzwi wejściowe ciągle się uśmiechając.
Peter nie miał jej nic za złe. Wiedział że musiała iść.
Dosłownie pięć sekund po jej wyjściu usłyszał wycie silnika jej motoru i pisk opon na asfalcie.
Uśmiechnął się mimowolnie.
Kiedy Crystal znów jechała swoim ulubionym motorem doskonale wiedziała gdzie zmierza. Nie jechała do domu. Nie jechała nigdzie aby kupić sukienkę na bal. Zmierzała na drugi koniec miasta gdzie znajdował się zakład dla psychicznie chorych. Było to miejsce do którego nigdy miała się nie udać. A jednak taki dzień nastał.
Po tej pięknej nocy z Peterem wszystko sobie przemyślała. Musiała przełamać swój strach i stawić mu czoło. Kiedy jest wyspana po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, lepiej jej się myśli. Teraz mogła stawić mu czoło. Stawić czoło Julianowi.
Nie była do końca pewna co chce mu powiedzieć, ale wiedziała że chce mu po prostu zniszczyć życie, tak jak Loki jej.
Chciała zrobić coś co by go niszczyło każdego dnia od środka, ale sama nie wiedziała jeszcze co zrobić aby tak się stało.
Kiedy zaparkowała pod ogromnym budynkiem pierwsza myśl jaka jej przyszła do głowy to to że ona by tutaj nie wytrzymała nawet dnia. Budynek wyglądał jak każdy normalny szpital psychiatryczny, jaki widzi się zazwyczaj w filmach. Mnóstwo pielęgniarek na zewnątrz z pacjentami i parę osób dość samodzielnych. Crystal weszła spokojnie przez główne wejście, i tam podeszła do recepcji.
-Chciałabym się zobaczyć z Julianem Wellsem. -oznajmiła nawet się nie witając.
Pielęgniarka już pod wiekiem spojrzała na nią znad kocich okularów i odparła.
-Ty jesteś Crystal Stark?
-Ta, może.
Słysząc taką odpowiedz złapała w dłoń telefon i wykręciła na nim jakiś krótki kod po czym słuchawkę przyłożyła do ucha.
Crystal nie mogła uwierzyć że ktoś jeszcze korzysta z czegoś takiego jak to. On by się nadawał do muzeum, pomyślała.
-Zapytaj Juliana czy chciałby się zobaczyć z Crystal Stark. Przyszła go odwiedzić. -powiedziała do słuchawki telefonu.
Po chwili już dostała odpowiedź, którą Crystal też słyszała.
-Możesz ją przyprowadzić. -odezwał się głos innej kobiety po drugiej stronie.
Kobieta odłożyła słuchawkę na telefon i wstała z krzesła za ladą które tylko zatrzeszczało ze starości.
-Chodź za mną. -oznajmiła i ruszyła korytarzem nawet nie patrząc czy Crystal idzie za nią. Dopiero kiedy Stark ją dogoniła i teraz szły ramię w ramię odezwała się. -Sala odwiedzin jest na parterze żeby goście nie musieli wchodzić po schodach. Winda jest tylko dla chorych pacjentów.
-Czyli chyba dla wszystkich tutaj. -odparła Crys a pielęgniarka znów na nią spojrzała znad okularów dając znak że mogła się nie odzywać.
Kiedy dotarły na salę odwiedzin Crystal musiała podpisać jakieś papiery zezwalające jej rozmowę z pacjentem po czym dopiero pielęgniarka wpuściła ją dopiero na salę.
Sala okazała się być czymś podobnym do stołówki w szkole, tylko że przy drzwiach stało dwóch ochroniarzy, a na całej sali stały tylko cztery małe stoliki z parą krzeseł. Jedno dla pacjenta, a drugie dla odwiedzającego. Prawie wszystkie stoliki były zajęte, oprócz jednego. Jeden z ochroniarzy kazał jej usiąść przy wolnym stoliku i chwilę zaczekać. Crys poczuła się jak w więzieniu.
Dopiero po pięciu minutach przyprowadzony został Julian. Chłopak usiadł naprzeciwko Crystal i jedyne co zrobił to uśmiechnął się lekko.
-Nie wiedziałem czy mam się zgodzić na to spotkanie. -oznajmił pierwszy.
-Cieszę się że się zgodziłeś. -odparła dziewczyna.
-Nic się nie zmieniłaś. Ciągle wyglądasz tak samo jak kiedyś.
-Miło mi to słyszeć. Ty też nieźle się trzymasz. -powiedziała, i znów na niego spojrzała. Dalej te same błyszczące oczy, i wciąż te blond włosy wchodzące na twarz z powodu zbyt długiej grzywki. Ciągle tak samo chudy. Teraz przynajmniej jego skóra nie jest już żółta od papierosów i narkotyków.
-A teraz do rzeczy jakbyś mogła. Po coś tu przylazła? -zapytał patrząc ciągle na Crystal. Jakby chciał się na nią napatrzeć do póki nie wyjdzie. Na zapas.
-Nie ładnie się tak wyrażać. Uważaj bo jeszcze obniżą ci sprawowanie.
-Skończ się zabawiać. Nie przyszłaś tu bez powodu. -odpowiedział wręcz sycząc na Stark. Crystal słysząc te słowa przybliżyła się do stolika bardziej i położyła na nim dłonie.
-A jeśli przyszłam tu bez powodu? -spytała.
-Nie możliwe.
-W sumie. Masz rację. Nie przyszłabym tutaj patrzeć na twoją odrażającą twarz gdybym czegoś nie chciała.
-Więc czego chcesz. Też nie będę patrzył na twoją twarz wieczność.
-Ta, bo się jeszcze znów zakochasz. -kiedy wypowiedziała te słowa Julian jakby się zawahał przed jakimś ruchem. Wystraszyła się że może chciał ją zaatakować. Ten temat był dla niego bardzo ale to bardzo wrażliwy.
-Mów za siebie Crystal Stark. I lepiej zacznij w końcu gadać bo nie masz wieczności. -odparł po chwili ciszy blondyn.
-Chciałam tylko powiedzieć że twój plan nie wypalił. Nie udało ci się mnie nastraszyć w żaden sposób. Ta cała pokazówka ci się nie udała. Nie boję się ciebie i bać się nigdy nie będę.
-Teraz ja ci coś powiem. Wiem że znalazłaś swoje dane w FBI w których było napisane o tym że jesteś winna całemu wypadkowi. Wypadek to była twoja wina, i wszyscy to wiedzą mimo twojego pobytu w szpitalu. Mimo wszystkich zdjęć i filmów kiedy byłaś wyciągana z miejsca masakry. I tak wszyscy wiedzieli że to twoja wina. Wiem że po wypadku leżałaś w tym szpitalu tylko dla pokazu, żeby ludzie myśleli że mimo tego w jakimś stopniu jesteś nie winna. To co się wtedy wydarzyło, to była twoja wina. -mówił nachylając się nad Crystal. Pokazywał że wie wszystko i chciał pokazać że wie co jest czułym punktem Crystal. Podczas przesłuchania ona pokazała że jego czułym punktem jest miłość, a teraz on pokazał że jej czułym punktem jest wypadek.
-Pobyt w szpitalu na pokazówkę? Na pokaz? -zapytała wstając. Ochroniarze przybliżyli się do niej o krok gdyby miała coś zrobić Julianowi, ale ona jak na razie nie miała takich planów.
Zamiast tego podciągnęła koszulkę pokazując brzuch cały w okropnych bliznach. Potem odwróciła się i pokazała plecy. Jedna wielka blizna dawała o sobie znać na długości pleców. Potem z hukiem położyła swoją stopę na stoliku i podwinęła spodnie pokazując wielką, posiniaczoną bliznę od razu pod kolanem która ciągnęła się dalej ale została zasłonięta przez mniejszego rozmiaru ortezę, gdyż tą większą zostawiła w domu. Potem na koniec pochyliła się nad Julianem i pokazała kolejną bliznę rozmiaru dłoni nad sercem.
-Jest ich więcej, ale nie mam wieczności. Niektóre są po wypadku, a niektóre po operacji. Te gorsze są po wypadku. -powiedziała po czym usiadła na miejsce. -Dalej uważasz że wszystko było na pokaz?
-Pokazywałaś to kiedykolwiek komuś? -zapytał Julian po długiej chwili niezręcznej ciszy. Nie tylko między nimi, ale na całej sali.
-Niektórzy musieli na to patrzeć nie z własnej woli. -odparła.
-Cóż, nigdy więcej bikini co nie? -zaśmiał się głośno. -Pewnie chłopak nie chce cię zabierać na plażę. -znów jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
-Próbujesz mnie wytrącić z równowagi?
-Może.
-Bo właśnie to zrobiłeś. -odparła po czym wywróciła stolik między nimi i podeszła do Juliana. Szybko przewróciła krzesło na którym siedział a kiedy Julian już leżał na ziemi usiadła na nim i zaczęła pięścią okładać go po twarzy. Robiła to z taką szybkością żeby zdążyć pobić go jak najbardziej zanim ochroniarze zdążą ją od niego zabrać. Kiedy poczuła że ktoś ją odciąga do tyłu starała się wyrywać i coraz mocniej okładać Juliana. Jego twarz była już prawie cała we krwi ale nie krzyczał, ani nie próbował się bronić. To pozwalało Crystal uderzać jeszcze mocniej. Mocne dłonie ochroniarzy odciągały ją jeszcze bardziej ale ona się wyrywała i dalej biła Juliana. W końcu trójka ochroniarzy zdążyły ją odciągnąć a kiedy ją wynosili za ramiona w stronę drzwi ona jeszcze zdążyła napluć na krwawiącą twarz blondyna i krzyknąć do niego:
-Jak umrę będę cię straszyć każdej nocy. Daję Ci słowo!
Julian z trudem podniósł się i spojrzał na krzyczącą w niego stronę i wyrywającą się z rąk ochroniarzy Crystal Stark.
Jej czarne włosy były tak krótkie że odsłaniały kolejną bliznę na obojczyku.
Kiedy wykrzyczała ostatnie słowa w jego stronę on przyglądał jej się z dokładnością. Miał na twarzy jej ślinę, ale jej nie starł. Miał na twarzy krew ale jej nie starł. Wolał popatrzeć na wrzeszczącą Crystal.
-Jak umrę będę cię straszyć każdej nocy. Daję Ci słowo!
Pożegnanie?, pomyślał nie będąc pewnym.
OD AUTORKI:
Czy chcielibyście kolejną część na podstawie Avengers Infinity War (Wojna bez granic)? Musicie dać znać bo mam dwa różne zakończenia zależne od tego czy będzie kolejna część.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top