16
Jechali już parę minut samochodem przez autostradę którą szybciej można było się dostać gdziekolwiek. Sam prowadził, gdyż stwierdzili że dziewczyna w wieku Crystal była trochę za młoda na dłuższe wyjazdy zwłaszcza autostradą, i gdyby policja ich zatrzymała musieliby się długo tłumaczyć lub dostaliby mandat. Steve siedział na miejscu pasażera, a Crystal, Natasha oraz Jasper Sitwell na tylnych siedzeniach.
-Hydra nie lubi przecieków. -zaczął porwany przez nich agent siedząc obok najmłodszej dziewczyny.
-To weź załatw sobie korek. -powiedział sarkastycznie Sam, dalej prowadząc.
-Program startuje za 16 godzin. -tym razem odezwała się Natasha.
-Sitwell wprowadzi nas do hangaru lotniskowców. -powiedziała Stark zaczynając tłumaczyć nowy plan wymyślony na szybko, ale agent jej przerwał.
-Co? Zwariowałaś? To poroniony pomysł! -krzyknął ale nie zdążył dalej narzekać gdyż ktoś wskoczył im na dach wyginając go. W hukiem wybił szybę i wywlókł z auta Jaspera wyrzucając go na ulicę. Stark szybko przesunęła się na miejsce na którym wcześniej siedział Sitwell, i wyjrzała przez okno nie obawiając się tego co spotkało przed chwilą agenta. Jasper leżał nieprzytomny na ziemi, ale nie to ją obchodziło. Spojrzała w górę na to kto siedzi na dachu.
Zimowy Żołnierz spojrzał na nią zza kuloodpornych okularów. Już chciał ją złapać w ten sam sposób co agenta teraz już nieprzytomnego, ale szybko schowała się z powrotem w środku samochodu, przysuwając się bliżej Natashy, tak żeby nie mógł jej dosięgnąć.
-No nie. To znowu on. -powiedziała zrezygnowanym głosem, przez co wszyscy zrozumieli o kogo chodzi.
Szybko wymyśliła plan zastępczy, ale niestety tylko dla siebie. W torebki którą jak zwykle bardzo pilnowała, wyciągnęła pistolet z pełnym magazynkiem czerwonych kuli.
-Zwolnij! -krzyknęła, ale kierowca auta nie zareagował. -Sam do cholery zwolnij!
Zimowy zaczął strzelać do nich coraz bardziej dziurawiąc sufit samochodu. Nat wskoczyła do przodu samochodu żeby nie dostać pociskiem, ale nie pomyślała o Crystal, która i tak dała sobie radę.
-Zatrzymajcie się, to spadnie z dachu! -krzyknęła znów Crystal chyba jako jedyna myśląc.
Sam nagle wcisnął hamulec, przez co tak jak dziewczyna obstawiała, morderca spadł z dachu zgrabnie lądując przed ich samochodem.
Crystal wysiadła z zatrzymanego samochodu ciągle coś mówiąc pod nosem. W ręce trzymała broń i naładowała ją. Usłyszała za sobą z wnętrza auta krzyki żeby nie podchodziła do niego, ale miała to gdzieś. Zabójca wstał w powolnym tempie z ziemi wcale nie poobijany. Stark stanęła w bezpiecznej odległości przed nim.
-Jezu, jak ja Cię nie cierpię. -powiedziała do Zimowego Żołnierza który teraz już stał przed nią wyprostowany.
Podbiegła do niego, zaczynając walkę wręcz. Była dobra, ale nie tak jak on. Kiedy coraz bardziej się denerwowała była coraz lepsza. Jego metalowe ramię było przydatne w takiej walce. Było o wiele silniejsze niż normalne ramię, co było świetne w zadawaniu ciosów. Nie minęła minuta wymieniania się uderzeniami, kiedy Zimowy złapał ją metalowym ramieniem za szyję odwracając w jego stronę plecami. Przez to zobaczyła że właśnie ogromny Van uderzył w samochód w którym siedzieli przyjaciele. Van dalej mimo uderzenia dodawał gazu więc oba auta zmierzały w ich stronę. Wykorzystując sekundę nieuwagi, z jednej z kabur zabójcy potajemnie wyciągnęła większy pistolet, i mały granat, który od razu szybko włożyła do kieszeni. Auto już prawie uderzyło w Crystal i jej przeciwnika gdy oboje w tym samym czasie odskoczyli tyle że w różne strony. Ona w bok unikając uderzenia, a on wskoczył na dach ich auta, zbijając kolejną szybę. Sam zaczął hamować ale to i tak nic nie dało, gdyż samochód dalej był popychany przez vana. Ten z metalowym ramieniem wyrwał przez przednią szybę kierownicę przez co Wilson nie miał już czym kierować pojazdu. Dziewczyna widziała jak Wilson przeklinał pod nosem. Stark zaczęła strzelać z normalnej broni, w stronę Żołnierza. Nat zaczęła strzelać również, ale nie dawała rady przez siedzenie na Steve'ie. Crystal trafiła dwa razy w metalowe ramię ale nic nie się stało, tylko kula się odbiła.
Crystal przeklęła pod nosem, i zaczęła biec w stronę oddalającego się powoli samochodu. Sam nie mając władzy nad pojazdem, nie mógł nic zrobić kiedy ten zaczął obijać się o barierki oddzielające drogę od mniejszych uliczek i chodników. Steve na szczęście uratował sytuację, kiedy auto znów popchnął van, i to uderzyło mocno kolejny raz w barierkę uniosło się w górę obracając parę razy. Steve w trakcie całej sytuacji złapał całą trójkę w samochodzie i opierając się tarczy wyskoczyli z pojazdu które po chwili spadło z mostu na dolną część autostrady. Wszyscy byli cali, ale zabójca był szybszy. Zanim Rogers zdążył się podnieść ten już celował w niego bazuką. Wypuścił ogromny pocisk którego Steve nie zdołał odbić tarczą. Kapitan z ogromnym uderzeniem spadł tak jak samochód na dół wpadając na autobus, który przewrócił się poprzez późniejsze zderzenie z ciężarówką. Nat została na górze tak samo jak reszta. Crystal podbiegła do Sama po czym oboje schowali się za jakimś samochodem. Natasha chowała się dalej od nich również szykując się do ucieczki.
Czterech agentów Hydry razem z Żołnierzem, zaczęli strzelać w ich stronę. Crystal co chwilę wyłaniała się zza auta i celowała do nich również i trafiała prawie za każdym razem. Ale przeciwnicy mieli stroje kuloodporne, więc nic to nie dało. Tylko ramiona były bez zabezpieczenia, więc w nie celowała. Kiedy tylko trafiła w ramię lub w dłoń takiego agenta ten upuszczał broń, i było mniej zagrożenia dla nich. Natasha miała trochę większą broń od niej więc udało jej się również trafić. Jednak Zimowy tą samą bazuką co wcześniej próbował trafić również w nią, przez co kobieta wyskoczyła z mostu, na szczęście nic sobie nie robiąc.
-Potrzebuje lepszej broni! -krzyknęła Crys do Sama, ale cóż on mógł zrobić w tej sytuacji?
Wszyscy agenci zainteresowali się Nat ponieważ Crystal przestała na chwilę strzelać. Sam siedział w ciszy obserwując, tak samo jak dziewczyna. Natashy udało się trafić w okulary kuloodporne zabójcy, przez co on je po chwili zdjął. Wstał wściekły i zaczął strzelać bez przerwy w dół mostu, chcąc trafić w Romanoff, ale ona już zdążyła się przemieścić i znów prawie trafiła w Żołnierza. Ten zaczął celować w jej stronę coraz bardziej zdenerwowany. Ona zaczęła uciekać.
Zimowy Żołnierz zaczął mówić coś po rosyjsku, po czym normalnie w świecie zeskoczył z mostu na dole lądując na samochodzie który zamortyzował upadek. Zaczął iść w stronę Nastashy.
Czterech innych zaczęło strzelać w autobus w którym był Rogers.
Zapomnieli o niej, o Crystal, co było sytuacją na plus.
-Załatw sobie jakąś broń. Ja będę osłaniać Rogersa. -powiedziała Stark, i ruszyła wychodząc z kryjówki. Zaatakowała jednego z agentów stojących i celujących w Steve'a, i Natashę. Uderzyła parę razy w twarz z pięści, a kiedy ten chciał zadać cios również pięścią przytrzymała jego dłoń, i łokciem uderzyła jeszcze raz w twarz mocniej przez co spadł z mostu na dół na ziemię. Upuścił swoją broń, którą dziewczyna zabrała, i załatwiła jeszcze paru agentów lepszą bronią. Kiedy załatwiła ostatniego z małą pomocą Steve'a ten spojrzał na nią z dołu z podziękowaniem, ale ona krzyknęła do niego tylko.
-Osłaniam Cię!
Pozbywała się wszystkich nieproszonych gości. Trochę to zajęło, z racji tego że co jakiś czas ktoś ją atakował od tyłu, chcąc też jej się pozbyć, ale nie dawała szybko za wygraną.
Sam Wilson zdobył dwa pistolety, i postanowili zamienić się miejscami. On miał teraz osłaniać ją i innych, a ona ruszyła do akcji.
Widziała że Natasha próbowała udusić zabójcę, ale nie udało jej się to i uciekła ostrzegając każdego mieszkańca miasta żeby uciekali. Crystal pobiegła do niej.
-Ma podobny styl walki do twojego. -krzyknęła do niej- Ja biegnę po pomoc! -dodała i już zniknęła za rogiem jakieś ulicy.
Crystal zatrzymała się i nie zauważyła że za nią stanął Zimowy Żołnierz. Usłyszała jednak naładowywanie broni, więc szybko zareagowała. Odwróciła się i nogą uderzyła w broń przez co ta wyleciała mu z rąk.
Crystal nie zdążyła z torebki wyciągnąć swojej broni aby móc uśpić go, ale zamiast tego uderzyła go w brzuch. Potem zatrzymała jego cios przytrzymując jego dłonie. Jednak jego metalowa ręka była silniejsza i wyrwała się szybko wyciągając z której kieszeni stroju sztylet. Obrócił go między palcami, i już celował nim w dziewczynę. Ta próbowała się obronić ale ten kopnął ją kolanek w brzuch pchając prosto na stojący obok nich samochód. Przycisnął ją do niego i chciał cisnąć w nią sztylet ale w ostatniej chwili przesunęła głowę w drugą stronę przez co nóż wbił się w auto. Zimowy jednak nie zabrał go z powrotem, tylko przeciągnął go przez cały powóz robiąc wielką długą dziurę w nim. Crystal w pewnym momencie uderzyła go z łokcia w twarz, po czym również zaczął zadawać ciosy coraz mocniejsze, ale ona dalej nie dawała za wygraną i broniła się odpychając je, lub korzystając z sytuacji uderzając w coraz to inne miejsca. Kiedy ten w pewnym moemencie chciał sięgnąć po broń, dziewczyna wykorzystała sytuację, i kopnęła go tak samo jak on ją z kolana w brzuch dociskając go do kolejnego vana stojącego za nim. Kiedy schylił się lekko z bólu, ta kopnęła go jeszcze raz dobijając go. Trzymając go a szyję, szybko wyciągnęła swój pistolet i strzeliła w jego metalową rękę niebieską kulą.
Jego metalowa ręka zaczęła się stapiać, ale nie na długo gdyż jego ramię było dziwnie zabezpieczone więc tylko przestał na chwilę nią ruszać bo po prostu nie mógł tego zrobić. Korzystając z czasu kiedy nie mógł ruszać jedną ręką, i nie mógł zaatakować z powodu urazu uciekła jak najszybciej się dało, ciągle krzycząc do ludzi którzy tylko oglądali całą sytuację.
Przebiegła tylko marę metrów gdy usłyszała że Zimowy Żołnierz już wrócił do Ciebie, i już w nią celował. Crystal nie zdążyła niestety uciec, i została postrzelona w lewy bark.
Jęknęła z bólu, i oparła się o jeden z opuszczonych przez właścicieli samochodów. Zjechała całym ciałem na ziemię, nie mogąc złapać tchu. Ból był nie do zniesienia.
Kidy usłyszała kolejne naładowywanie broni, odwróciła wzrok stwierdzając że to znów zabójca. Na metalowym ramieniu był uraz dookoła którego była niebieska ciecz która powoli lała się po reszcie ramienia. Był zdenerwowany, i to bardzo. Wycelował w nią spust karabinu, i już miał strzelać kiedy na całe szczęście zaatakował go Kapitan Ameryka ze swoją tarczą w ręce.
Crystal dalej nie patrzyła na ich walkę. Bardziej była przejęta tym żeby utrzymać prawidłowy oddech. Słyszała dźwięki strzelania i kolejnych uderzeń.
Po minucie odgłosów walki usłyszała jak Steve mówi.
-Bucky? -spytał.
-Kim do cholery jest Bucky? -odparł ze zgrozą w głosie Zimowy Żołnierz.
Crystal nie wiedziała o kogo chodzi, i kim jest Bucky. Nie mogła teraz logicznie myśleć. Ledwo podniosła się z ziemi, i oparła się o maskę samochodu patrząc co teraz dzieje się ze Steve'm, i Zabójcą. Miał znów zaatakować. Crystal wiedziała że jeśli nie pomoże, coś może się stać Rogersowi. Zaczęła nerwowo się oglądać. Na ziemi leżała ta ciężka ogromna ciężka bazuka. Podniosła ją z ogromną trudnością, widząc że i tak nie ma pocisków. Przypomniała sobie że przecież w kieszeni ma małą wersję granatu. Naładowała nim broń, i czekała na odpowiedni moment.
Sam Wilson nagle pojawił się na swoich skrzydłach uderzając nogami Zimowego Żołnierza. Ten jednak podniósł się szybko, i już wycelował pistoletem w Rogersa.
To był ten moment.
Crystal nacisnęła spust trafiając granatem w Zimowego. Na szczęście Sam'owi i Steve'owi nic się nie stało. Kapitan obrócił się w jej stronę, i zobaczył jak się męczy samym trzymaniem broni. Ta upuściła broń na ziemię, i spojrzała w głąb dymu skąd zaraz miał znów się pojawić poturbowany przeciwnik, ale nic takiego się nie wydarzyło. Zamiast tego, pojawiły się posiłki Hydry. Około piętnastu ogromnych vanów z których wyłonili się agenci, w tym Rumlov. Podbiegli do każdego z nich.
-Kapitanie, Tarcza!-krzyczał Rumlov grożąc Rogersowi bronią. Ten musiał odstawić Tarczę, i się poddać. Tak samo zrobił Sam, poddał się.
Crystal byłą zbyt wyczerpana. Krew lała się po jej ramieniu. Nie miała nawet siły powiedzieć jakieś sprośnej uwagi do agentów którzy stali dookoła niej z bronią.
Po prostu się poddała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top