15

-Kapitan Ameryka powiedział że wyjeżdżamy jutro. Mamy czas Crys. -mówił Pietro powoli w stronę swojej dziewczyny wraz ze swoim słodkim akcentem. 

-Wiem, wiem, ale może lepiej żebyśmy posiedzieli w pokoju i odpoczęli przed kolejną misją. -odparła i usiadła na łóżku w swoim pokoju. 

-Będziesz odpoczywać w grobie. Nie teraz. -oznajmił łapiąc dziewczynę za rękę i szarpiąc ją tak żeby wstała z łóżka i poszła z nim, jednak ona zamiast tego jeszcze bardziej przechyliła się na plecy i położyła na pościeli w gwiazdki. 

-Też chciałabym mieć takie podejście do życia. -powiedziała patrząc w sufit.

-Crystaaaaal, no choooodź. -dalej droczył się z nią i ciągnął dziewczynę za rękaw chcąc aby poszła z nim. 

-Musisz mnie przekonać. -zaśmiała się cicho, ale chłopak wziął to na poważnie i już po nim została tylko niebieska mgiełka. Usiadła pionowo i spojrzała na wnętrze pokoju. Tak jak myślała. Wybiegł. Ale nim się obejrzała wrócił z ogromnym bukietem róż w rękach. 

-A teraz? -zapytał patrząc na nią pięknymi błagającymi oczętami koloru błękitu. Zapach róż rozniósł się po pomieszczeniu w mgnieniu oka. 

-Nie trzeba było. -odparła nie patrząc na róże lecz w oczy chłopaka. Dopiero po chwili wzięła kwiaty do rąk i powąchała wdychając woń czerwonych roślin. -Ale dziękuję. -dodała i pocałowała chłopaka w policzek. Szybko znalazła u siebie w pokoju dość duży wazon idealnie pasujący na takie kwiaty. Napełniła go wodą i wstawiła kwiaty do środka. Gotowy wazon postawiła na komodzie od razu na przeciwko łóżka. 

-Więc? -spytał chłopak jeszcze raz, a ona tylko kiwnęła głową na tak. Wzięła tylko z garderoby skórzaną kurtkę na wszelki wypadek. Założyła ją na zwykłą bluzkę z długim rękawem. Czarne jeansy z dziurami już zostawiła i stwierdziła że nie ma po co się przebierać. 

-To gdzie tym razem? -spytała szybko Crystal. 

-Zobaczysz. -odpowiedział Pietro, po czym dziewczyna wskoczyła mu na barana i pobiegli szybkim tempem w świat jak to zwykle w ich przypadku było. 

Niedługi czas potem znaleźli się w jednym z miejsc w których Crystal była. Mimo tego Pietro zrobił jej miłą niespodziankę pojawiając się tam z nią. Plaża w Los Angeles. W tym miejscu aktualnie zachód słońca już dobiegał końca, ale pomimo to Crystal była zauroczona widokiem. 

-Nie mamy koca, ale może usiądziemy po prostu na piasku? -spytał chłopak już siadając na ziemi niedaleko dopływu morza. 

-Mi to nie przeszkadza. - odpowiedziała i usiadła obok Pietro na ciepłym piasku. -Naprawdę wolisz siedzieć tutaj? 

-Jasne, a ty? 

-Pewnie że tak. Tylko trochę się przejmuję tym bo zapowiada się że ta misja będzie trochę bardziej poważniejsza, niż poprzednie. -oznajmiła patrząc to na Maximoff'a to na plażę po której spacerowali różni ludzie. 

-Nie masz się czym przejmować Crys. Jak zwykle dasz cobie radę. -odpowiedział pozwalając aby oparła głowę o jego ramię. 

-A ty? -spytała. 

-Jeśli ty dasz radę to ja też. -uśmiechnął się do niej delikatnie poprawiając jej od razu humor. 

Siedzieli w ten sposób w ciszy przez dość krótki czas. Crystal wstała i pociągnęła za sobą Pietro i pobiegli do brzegu gdzie woda już powoli stawała się zimna przez zachodzące już słońce. Dziewczyna stanęła z wodą po kostki przez co woda moczyła jej spodnie, i schyliła się chlapiąc wodą chłopaka. Ten z lekko mokrą grzywką schylił się i zrobił to samo. 

-O nie! -zaśmiała się Crystal i podbiegła bliżej chłopaka żeby go przewrócić  ale on był szybszy i pierwszy złapał ją w talii i wrzucił do jeszcze dość ciepłej wody. Ona krzyknęła głośno i wstała cała mokra. Bluzka całkiem przykleiła jej się do ciała, a z włosów kapało szybko jeszcze bardziej ją mocząc. Zamiast nakrzyczeć na chłopaka za to że przez niego jest mokra, zaśmiała się głośno, i zrobiła to samo z Pietro. On również przez nią stał się cały mokry a włosy spadły na czoło i zastawiły oczy. Oboje zaczęli się śmiać. Po chwili dziewczyna zanurzyła się trochę głębiej i zaczęła pływać. Na powierzchni było widać tylko jej włosy i co chwilę unoszące się bąbelki powietrza.  Pietro przyglądał się tylko oddalającej się sylwetce dziewczyny, ale jak się spodziewał już po chwili wróciła. 

-Zimna woda. -oznajmiła i razem stwierdzili że muszą trochę wyschnąć, co nie jest proste kiedy słońce już schowało się za horyzontem. 

Szybko się naradzili i jednogłośnie postanowili wrócić do Avengers tower ale tylko po to żeby się wysuszyć. A kiedy tylko to zrobią szybko wrócą do miasta lub w inne nowe miejsce. 

Będąc już w domu po cichu Crystal wzięła szybki prysznic, tak samo jak po chwili Pietro. Kiedy chłopak zajmował toaletę, ona szybko się przebrała w zwykłe, wygodne, czarne leginsy, szarą koszulkę z jakimś nadrukiem, i nałożyła na to jeansową kurtkę. Na nogi włożyła adidasy. Powąchała róże które dostała od chłopaka i stanęła pod drzwiami łazienki mówiąc. 

-Pietro, ja idę na chwilę na dół. 

On ją usłyszał bo odparł tylko szybkie "ok". 

Crys ruszyła w stronę salonu, ale tam nikogo nie było.  Zajrzała do kuchni, ale tam też nie zastała nikogo. Ruszyła na dół do kolejnego o wiele większego salonu w którym zazwyczaj odbywały się bankiety czy imprezy ojca. Tak jak myślała znajdowały się tam osoby których szukała. Clint, Steve, Bruce i Tony. Siedzieli na sofie i prawdopodobnie układali plan misji na jutro. 

-Wychodzisz gdzieś? -spytał Tony pierwszy przyglądając się córce. 

-Jeśli mogę. -odpowiedziała. 

-Jasne. -uśmiechnął się do niej Stark.- Bądź ostrożna. 

-Oczywiście, jak zawsze. -uśmiechnęła się i wróciła szybko do pokoju. 

Pietro już na nią czekał zwarty i gotowy. 

-To co? Lecimy? -spytał chłopak. 

-Raczej biegniemy. -uśmiechnęła się szeroko a już po chwili nie było ich w pokoju Crys. Zostały tylko róże. Tylko czerwone róże. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top