13
-Paryż? Takie typowe dla zakochanych. -zaczęła Crystal stojąc centralnie przed wieżą Eiffla.
-My przecież nimi jesteśmy. -odpowiedział Pietro trzymając dziewczynę za rękę.
-Fakt. -odparła. -Wiesz nigdy nie chciałam tego nikomu przyznać ale...
-Nie podoba ci się? -przerwał jej chłopak. -Jeśli tak to pobiegniemy gdzieś indziej.
-Nie, nie. -kontynuowała. Odwróciła się do Maximoff'a i spojrzała mu w oczy ciągle się uśmiechając. -To miejsce jest... Cudowne! Zawsze chciałam je zobaczyć! Pietro nawet nie wiesz jak się cieszę. Tylko... jest jeden minus.
-Jaki Crys? -spytał również patrząc jej w oczy.
-Nie powinieneś mnie tak rozpieszczać. Wiec że nawet jeśli bylibyśmy w zwykłej kawiarni w Nowym Jorku też bym się cieszyła. Zwłaszcza z tego że jesteś ze mną. -uśmiechnęła się po czym chłopak zmniejszył odległość między nimi łącząc usta w długim namiętnym pocałunku.
-Wiesz że zabrałbym cię nawet na koniec świata? -spytał po chwili chłopak znów patrząc w brązowe tęczówki Crystal. Ręką mierzwił jej gładkie włosy, a drugą trzymał rękę dziewczyny.
-Ziemia jest okrągła. Nie ma końca świata. -skomentowała tylko ale po chwili uśmiechnęła się jakby miał to być żart.
-Musiałaś zepsuć chwilę. -odparł również ze śmiechem.
-Oj przepraszam. -mówiła dalej z podniesionymi kącikami ust. -Nauka prosiła sama siebie.
-A nauka mówi coś o zepsutych magicznych chwilach przez moją dziewczynę?
-Jestem twoją dziewczyną? -spytała po czym zapadła cisza między nimi.Słuchać było szum miasta dookoła nich ale Pietro i Crystal chyba nie zamierzali się odezwać.
-A chciałabyś? -przerwał po chwili niezręczną ciszę Maximoff.
-Oczywiście że tak Pietro! Kocham Cię i chcę być z tobą.
-Ja Ciebie też kocham Crys. -odparł i przytulił ją mocno. Wdychał zapach jej ciemno brązowych włosów i jej samej. Crystal pachniała cukierkami i polnymi kwiatami. Uwielbiał kiedy się śmiała, i kiedy na niego spoglądała tymi pięknymi czekoladowymi oczami.
-Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie Powie najwięcej, kiedy najmniej powie...
-Co? -spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-To z "Snu nocy letniej", Szekspira. -odparła.
-Jesteś zbyt mądra. -zaśmiał się. -To może spacer po Paryżu?
-Z tobą zawsze.
Chwycili się za ręce i ruszyli przed ciebie chcąc zobaczyć dokładniej Wieżę Eiffla.
Reszta wieczoru mijała bardzo romantycznie. Czas parze mijał bardzo wolno dlatego czuli się jakby minęło już o wiele więcej czasu niż podczas którego są w mieście świateł. Chodzili i zwiedzali różne miejsca, ale oboje nie czuli się jak na randce. Wydawało im się że są raczej na wycieczce klasowej. Jednak kiedy obok nich przejechał mężczyzna na rowerze Pietro już wiedział co robić. Zabrał Crystal na barana i obiegł dwie ulice w poszukiwaniu roweru bez właściciela. Udało mu się zauważyć jeden pod jedną z dawnych kamienic. Oboje zatrzymali się tam i ukradli rower właścicielowi który nawet nie wie że nie wolno zostawiać takiego sprzętu bez opieki. Pietro usiadł na siodełku i postanowił że będzie kierować, a Crystal zamiast na bagażniku usadowiła się na kierownicy lekko opierając się o chłopaka.
Chłopak kierował ich wzdłuż Sekwany, aż dojechali za miasto. Dookoła nich były pola i łąki, co ucieszyło obydwoje. Nie było takiego hałasu jaki mają na co dzień. Gwiazdy na niebie już dawno się ukazały zajmując miejsce słońcu. Crystal patrzyła w niebo zamiast na drogę. Pietro również chcąc spojrzeć na niebo lub na dziewczynę przez przypadek zbyt zjechał na pobocze i przez liczne kamienie oraz nieuwagę chłopaka oboje wraz z rowerem wywrócili się upadając. Pietro z racji tego że udało mu się upaść spokojnie na trawnik nic mu się nie stało, ale Crystal nie miała takiego szczęścia i kiedy spadała z roweru, kierownica przedmiotu uderzyła ją prosto w nos z taką siłą że dziewczynie zaczęła się lać krew.
-Nic ci się nie stało Crys? -spytał chłopak jeszcze nie zauważając że dziewczyna jest poturbowana. Ona nie odpowiedziała tylko palcami dotknęła nosa sprawdzając co dokładnie się stało. Ciemna krew ciekła jej z nosa po ustach i po brodzie. -O boże Crystal. -dodał Maximoff zauważając co się stało. Podszedł szybko do Stark i spojrzał na nią i jej nos. -Bardzo boli? Jest złamany?
Dziewczyna widząc ogromne przejęcie Pietra całą sytuacją zaczęła się głośno śmiać. Nie bolało ją bardzo, ale widząc minę chłopaka wpadła w głośny śmiech. On po chwili też zaczął się śmiać razem z nią.
-Serio mnie wystraszyłaś. -dodał po chwili. -Chodź musimy już oddać facetowi ten rower.
Crystal złapała Pietro za rękaw, i oznajmiła.
-Zostańmy jeszcze.
Chłopak nie również nie chcąc jeszcze wracać do miasta, usiał obok dziewczyny i spojrzał na nią. Ona wpatrzona była w niebo.
-W Nowym Jorku nie ma tak pięknych gwiazd. -skomentowała po czym oparła głowę na ramieniu chłopaka.
-Gwiazdy zawsze wyglądają tak samo. Tylko jeśli jest się zakochanym to są jaśniejsze i śmieją się do ciebie.- odpowiedział Pietro.
-Naprawdę? -spytała dziewczyna patrząc teraz na chłopaka.
-Mama kiedyś mi tak powiedziała. -odpowiedział.- Zanim zginęła.
-Proszę Cię nie zaczynajmy tego tematu. Oboje straciliśmy matki, i bardzo ci współczuję bo ty przynajmniej swoją znałeś. -powiedziała Crystal wycierając krew z nosa i ust.
-Ja tobie też współczuję, bo ty swojej nie znałaś. -odparł chłopak.
-I wierz mi ale nie chciałabym znać. -dodała szorstkim głosem.
-Przecież to matka. Dlaczego miałabyś nie chcieć jej widzieć?
-Zapomniałam że nic nie wiesz. -powiedziała do siebie.
-Wiesz że mi możesz powiedzieć. -powiedział siadając naprzeciwko Crystal. Jego ręka powędrowała na jej policzek.
-Moja matka miała normalną rodzinę. Syna, córkę, męża. Przyjechała do Miami, tam gdzie mieszkałam w poszukiwaniu pracy. chciała się zatrudnić w Stark Industries. Jednak zamiast tego po prostu zakochała się w moim tacie. Była z moim tatą jak i za razem ze swoim mężem. Zdradzała swojego męża który czekał na nią z dziećmi na drugim końcu kraju. Kiedy zaszła ze mną w ciążę poinformowała rodzinę że dostała awans i musiała zostać trochę dłużej w pracy. Ojciec obiecał sobie że w końcu chce wychowywać dziecko więc nadarzyła się okazja i okazało się że jego dziewczyna jest w ciąży. Jednak od razu po moich narodzinach chciała się mnie tak po prostu pozbyć.
-Oddać do domu dziecka? -przerwał jej Pietro.
-Chciała mnie po prostu zabić. -kontynuowała mimo zaszklonych oczu.-Chciała mnie zabić. Ale ojciec mnie uratował w ostatniej chwili, a ona sama się zabiła bo nie zniosła myśli że zdradziła męża. -zakończyła Crystal. -Nigdy nie poczułam jak to jest mieć prawdziwą matkę. Ale kocham ojca całym sercem. Ale teraz muszę moje serce podzielić na dwa. -uśmiechnęła się delikatnie.
-Moje jest zarezerwowane całe dla ciebie Crys. -oznajmił Pietro i pocałował Crystal. Oboje zaczęli się całować długo i namiętnie. Jednak po dwóch minutach przyjemności przerwał im telefon Crystal. Szybko sprawdziła wiadomość.
Tata: Czekam już na Ciebie.
-Musimy się zbierać. -odpowiedziała dziewczyna, i szybko nachyliła się jeszcze do chłopaka całując go szybko.
-Życzy sobie pani szybki przewóz do Oslo? -spytał podając jej rękę.
-Jeśli to nie problem. -odparła uśmiechając się.
Rower zostawili tak jak był, nie oddali go właścicielowi. Crystal usiadła Pietrowi na barana i pobiegli pędem do Nexusa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top